Rozdział 10

18 5 1
                                    

Postanowiłam , że nie mogę dłużej czekać. Liczyła się każda sekunda. Weszłam niepewnie do pomieszczenia. Mama była tuż za mną.Zobaczyłam młodą i szczupłą kobietę o blond włosach i niebieskich oczach ubraną w śnieżnobiały fartuch sięgający jej do kolan.

-dzień dobry - powiedziała moja mama to pani weterynarz

- witam.W czym mogę pomóc?

- kilka dni temu przywieziono tutaj psa rasy husky. Wabi się Hater. Kojarzy go pani?

- to ten pies, który uratował swoją panią ?

- tak to on. Nasz obrońca.

-jest w sali obok.

- mmmmoge go zobaczyć? - zapytałam drżącym głosem   

- to nie jest najlepszy pomysł. Pies jest osłabiony. Nie wiem czy jego stan się nie pogorszy 

- prosze tylko na chwile.Ja muszę go zobaczyć. To mó j przyjaciel 

- no dobrze ale tylko na moment.Wiem co czujesz. Mi kika lat temu przytrafiła się podobna sytuacja.Miałam psa cooker spaniela.Dostałam go tydzień po tym ,  jak zostawił mnie mój narzeczony.  Kochałam go najbardziej na świecie. Gdyby nie Livi( imię suczki) chyba bym się zabiła. Nie wytrzymałabym tego psychicznie. Kilka dni pózniej do moich drzwi zapukał mój były narzeczony.Kłóciliśmy się. Poszłam do kuchni po telefon. Chciałam dzwonić na policję. Jego już nie było.Dzień pózniej pojechałam z psem do weterynarza. Nie dało siego uratować. Okazało się ,  że  on przyszedł do mieszkania tylko po to , aby podłożyć Livi truciznę do miski.Wtedy zginęła moja ukochana sunia. Byłam zdruzgotana.Postanowiłam że już nigdy nie będę miała psa.

-tak mi przykro. Jak on mógł ci to zrobić?Przecież byliście zaręczeni.

-ludzie są różni. Dobrze nie będę cię tutaj trzymać. Ktoś na ciebie czeka.

-dziękuje...

Weszłam do sali w której  był Hater. Leżał na stoliku prześcielonym kocami.Miałam ochotę się rozpłakać.Ze szczęścia oczywiście. Podeszłam bliżej i dotknęłam jego sierści. Miał dużo ran. Jego sierść była brudna i posklejana. Ale żył i to było najważniejsze.Pocalowałam go delikatnie i wtedy przyszła Emma( weterynarka).

-wystarczy na dzisiaj. Spędziłaś z nim ładne pół godziny.

- w porządku. Słuchaj. Może to nie jest najlepszy moment, ale chce żebyś została moją przyjaciółką

- jasne.Możemy spróbować. Wymieńmy się numerami telefonów. W razie potrzeby dzwoń.

- dzięki za wszystko.

Przytuliłam Emmę i poszłam do samochodu.

ObrońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz