Wreszcie wróciłam do domu. Miałam dosyć szpitalnego,gumowego jedzenia i białych
ścian na których wisiał tylko jeden obraz przedstawiający drzewo. Ogromne drzewo
wokół którego widniało jasne słoneczne światło. Otworzyłam drzwi wejściowe.Unosił
się cudowny zapach. Zapach domu. Każdy dom a swój zapach , ale zapach mojego domu jest
wyjątkowy.Było niesamowicie czysto. Zdzwiło mnie to , że nie było ojca. Ale miałam to w dupie.
Pomimo póżnej godziny postanowiłam coś zjeść.Wypadło na kanapki. Pomidor i szynka. Coś,
czego nie było w szpitalu. Smak był obłędny. Nigdy nic tak bardzo mi nie smakowało jak ta kanapka dzisiaj. Poszłam na górę i wzięłam dłuuugi prysznic. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam że odblokuje mój telefon. Dawno go nie używałam. Wpisałam kod pin i zobaczyłam , że mam miliony wiadomości i nieodebranych połączeń od Roksany i Justina.Pewnie będą chcieli się spotkać a ja na razie nie mam siły. Postanowiłam , że jutro odwiedzę Emmę. Choć była już 22:00 postanowiłam napisać.
- hej to ja Vanessa. Mogłabym jutro wpaść do ciebie?
Od razu dostałam odpowiedz
-jasne. Chętnie się z tobą spotkam.
- super. Z Haterem wszystko ok?
-tak. Ma się dobrze. Słuchaj strasznie cie przepraszam ale jestem strasznie zmęczona.
- oki to do jutra
- hej
Zdecydowałam ,że napisze do Roksany i Justina. Roksana od razu odpisała. Zawsze ma telefon przy sobie.
- co ty sobie myślisz ?
- o co ci chodzi Roksana?
- wiesz jak się o cb martwiłam?!
- wszystko jest w porządku. Nic mi nie jest
- nie mogłaś wcześniej napisać?
-przepraszam. Hater jest u weterynarza.
- wiem twoja mama mi powiedziała. Jak on się czuje?
- coraz lepiej. Gdyby nie on to już by mnie tu nie było
- nawet tak nie mów. Zaraz się rozpłacze.Kiedy się spotkamy ?
- na pewno nie jutro.Napisze ci niedługo
- ok. Gadałaś już z Justinem?
-nie. Napisałam mu SMS-a
- ja pierdole.Dziewczyno! Myślisz że to wystarczy? On martwił się o cb bardziej niż ja
- to co teraz mam do niego zadzwonić?
-ty się jeszcze pytasz? Dzwoń. Ja kończe. Masz to załatwić!
-ale...
-nara;]
Ok postanowiłam że jednak zadzwonie.Chociaż miałam pewne obawy czy go nie obudze. -Postanowiłam zaryzykować.
- halo- usłyszałam cichy głos w słuchawce
- to ja Vanessa. Pamiętasz o mniee jeszcze?
-Vavanesssa?! To ty. Boże jak ja się ciesze że zadzwoniłaś
- już myślałem że ty...
-umarłam? Nie. Mam sie dobrze. Sorki że nie zadzwoniłam wcześniej ale nie mogtłam
- dobrze dobrze. Błagam powiedz kiedy będę mógł cię zobaczyć?\
- po jutrze. Pasuje ci?
-jasne ciesze się że nic ci nie jest. Za,latwie tego skurwysyna, który ci to zrobił
-tym zajmie siep olicja. Masz się w to nie mieszać.
Rozmawialiśmy jakieś 2 godziny. Położyłam się spać po północy.To był dziwny dzień...
Hej sorki za te odstępy na początku. Miłego czytania<3
CZYTASZ
Obrońca
Fiksi Remaja17 letnia Vanessa dostaje na swoje urodziny wymarzony prezent. Psa rasy Husky. Są nie rozłączni. Pewnego dnia podczas spaceru z psem spotyka ja coś okropnego. Zostaje napadnieta. Czy przeżyje? Jaką rolę w całej sprawie odegra pies? Tego dowiecie sie...