Rozdział 11

21 5 0
                                    

Wreszcie wróciłam do domu. Miałam dosyć szpitalnego,gumowego jedzenia i białych 

ścian na których wisiał tylko jeden obraz przedstawiający drzewo. Ogromne drzewo 

wokół którego widniało jasne słoneczne światło. Otworzyłam drzwi wejściowe.Unosił

się cudowny zapach. Zapach domu. Każdy dom a swój zapach , ale zapach mojego domu jest 

wyjątkowy.Było niesamowicie czysto. Zdzwiło mnie  to , że nie było ojca. Ale miałam to w dupie.

Pomimo póżnej godziny postanowiłam coś zjeść.Wypadło na kanapki. Pomidor i szynka. Coś, 

czego nie było w szpitalu. Smak był obłędny. Nigdy nic tak bardzo mi nie smakowało jak ta kanapka dzisiaj. Poszłam  na górę i wzięłam dłuuugi prysznic. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam że odblokuje mój telefon. Dawno go nie używałam. Wpisałam kod  pin i zobaczyłam , że mam miliony wiadomości i nieodebranych połączeń od Roksany i Justina.Pewnie będą chcieli się spotkać a ja na razie nie mam siły. Postanowiłam , że jutro odwiedzę Emmę. Choć była już 22:00 postanowiłam napisać. 

- hej to ja Vanessa. Mogłabym jutro wpaść do ciebie?

Od razu dostałam odpowiedz

-jasne. Chętnie się z tobą spotkam. 

- super. Z Haterem wszystko ok?

-tak. Ma się dobrze. Słuchaj strasznie cie przepraszam ale jestem strasznie zmęczona.

- oki to do jutra

- hej

Zdecydowałam ,że napisze do Roksany i Justina. Roksana od razu odpisała. Zawsze ma telefon przy sobie.

- co ty sobie myślisz ?

- o co ci chodzi Roksana?

- wiesz jak się o cb martwiłam?!

- wszystko jest w porządku. Nic mi nie jest

- nie mogłaś wcześniej napisać?

-przepraszam. Hater jest u weterynarza.

- wiem twoja mama mi powiedziała. Jak on się czuje?

- coraz lepiej. Gdyby  nie on to już by mnie tu nie było

- nawet tak nie mów. Zaraz się rozpłacze.Kiedy się spotkamy ?

- na pewno nie jutro.Napisze ci niedługo

- ok. Gadałaś już z Justinem?

-nie. Napisałam mu SMS-a

- ja pierdole.Dziewczyno! Myślisz że to wystarczy? On martwił się o cb bardziej niż ja

- to co teraz mam do niego zadzwonić?

-ty się jeszcze pytasz? Dzwoń. Ja kończe. Masz to załatwić!

-ale...

-nara;]

Ok postanowiłam że jednak zadzwonie.Chociaż miałam pewne obawy czy go nie obudze. -Postanowiłam zaryzykować.

- halo- usłyszałam cichy głos w słuchawce

- to ja Vanessa. Pamiętasz o mniee jeszcze?

-Vavanesssa?! To ty. Boże  jak ja się ciesze że  zadzwoniłaś

- już myślałem że ty...

-umarłam? Nie. Mam sie dobrze. Sorki  że nie zadzwoniłam wcześniej ale nie mogtłam

- dobrze dobrze. Błagam powiedz kiedy będę mógł cię zobaczyć?\

- po jutrze. Pasuje ci? 

-jasne ciesze się że nic ci nie jest. Za,latwie tego skurwysyna, który ci to zrobił

-tym zajmie siep olicja. Masz się w to nie mieszać.

Rozmawialiśmy jakieś 2 godziny. Położyłam się spać po północy.To był dziwny dzień...



Hej sorki za te odstępy  na początku. Miłego czytania<3


ObrońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz