Rozdział 1

55 7 3
                                    

Urodziny-dzień na który czeka się cały rok. Chociaż mam już 17 lat i stara baba ze mnie to wciąż kocham ten dzień. Tort czekoladowy, prezenty i cały dzień z przyjaciółmi. Czego chcieć więcej?
Zadzwoniłam do mojego przyjaciela Justina i do bff Roksany mieliśmy się spotkać u mnie w domu i spędzić cały przyjemny dzień razem. Na myśl o tym aż chciało mi się skakać i piszczeć ze szczęścia. Tak jarała mnie cała ta sytuacja że nie mogłam usiedzieć w miejscu
Usłyszałam dzwonek do drzwi
Ja otworze- wykrzyczalam i zbieglam na dół po schodach.  W drzwiach stali moi kochani przyjaciele.
- witam, witam oto prezenty dla naszej kochanej emerytki - powiedziała Roksana z uśmiechem na ustach
- dzięki nie musieliście. Mi wystarczy że jesteście - powiedziałam
- tak, tak czekaj bo ci uwierzę. Urodziny bez prezentow to jakieś badziewie - powiedział Justin dając mi buziaka w policzek
Dzień minął mi wspaniałe bawiliśmy się i śmialiśmy aż do 1 nad ranem.  Mama wyjechała w delegacji i miała wrócić dopiero o 15 następnego dnia,a tata to pijak nie interesuje sie mna i mamą tylko godzinami leży na kanapie nachlany. Wiele razy mnie uderzył. Mamę jeszcze więcej. Mówiąc krótko patologia.
Po moich cudownych urodzinach od razu poszłam spać

ObrońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz