Marc Bartra

414 24 1
                                    

- Ich bin Marc...Ich... - Próbował wydusić z siebie drugie zdanie, ale kompletnie mu to nie wychodziło.

To była jego pierwsza indywidualna lekcja języka niemieckiego. Ucząc sie wraz z Mikelem nie mógł skupić sie na nauce w stu procentach, a nauczyciel nie miał czasu powtarzać z nimi przerobionych lekcji. Dlatego też Bartra postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i dzięki znajomościom Gonzalo znalazł prywatną nauczycielkę.

- Dobrze, na spokojnie. - Mówiła do niego po hiszpańsku, co było jej wielką zaletą, bo ułatwiło im to komunikację. - Dla mnie niemiecki też był ciężki do zgryzienia, ale jakoś dałam radę. Ich heiße Patti.

Uśmiechnęła się do piłkarza trzymając swoja dłoń na jego w celu pokrzepienia.
Marc starał się jak tylko mógł, aby zrobić dobre wrażenie na młodej Hiszpance, która ukończyła filologie niemiecką.
Kiedy wybierał sobie nauczyciela języka kraju, w którym aktualnie mieszkał wcale nie zależało mu, aby była to kobieta.

- Ich komme aus Spanien...

- Brawo. Podstawy masz, ale musimy skupić się też na słownictwie, które przyda ci się w twoim zawodzie. Angielski czasami nie wystarczy. Tym bardziej, że grasz w lidze niemieckiej.

Z czasem piłkarz zaczął zauważać, że jego nauczycielka jest bardzo śliczna i do tego zna się na piłce. Ich rozmowy czesto przestawały dotyczyć języka niemieckiego i z łatwością przechodzili na hiszpański. Bartrze wcale to nie przeszkadzało, w końcu to on jej płacił i mogli robić wszystko, czego on chciał.

Dużym, a może nie aż tak dużym problemem był dla piłkarza chłopak Hiszpanki. Dziewczynie nie układało się z obecnym partnerem, bo ten nie chciał przeprowadzić się z nią do Niemiec i przez to musieli trwać w związku na odległość.

Po skończonej lekcji Marc w końcu zdecydował się na pierwszy krok. W kontraktach z dziewczynami nie był tak dobry jak Bürki, który dawał mu wskazówki dotyczące sztuki podrywu.

- Może dałabyś się zaprosić na kolację u mnie w domu? - zapytał. Był gotowy, że dziewczyna mu odmówi.

- Jasne, czemu nie. Mam się jakoś specjalne ubrać? Wiesz, nie chcę przesadzić.

- Ubierz się w coś w czym będzie ci wygodnie.

***

Wybierając potrawę na kolację starał się, by nie była ona zbyt trudna do przygotowania, ale jednocześnie musiała być znana w ich ojczyźnie.

Kalmary smażone na głębokim tłuszczu albo patatas bravas z ostrym sosem, w końcu to nic trudnego do zrobienia, same ziemniaki.
Finalnie zdecydował się na zrobienie obu potraw do tego wybrał jedno z lepszych win, które miał w domu.

Z niecierpliwością czekał na pojawienie się dziewczyny. Stojąc w kuchni przeskakiwał z nogi na nogę i zerkał na zegarek wiszący na ścianie. Spóźniała się już, albo dopiero pięć minut.

Roman zawsze mu powtarzał, że u kobiet to normalne, że się spóźniają, bo przecież muszą zrobić makijaż i dobrać odpowiednie ciuchy, które później facet z nich zdejmie.
Na samą myśl o rozbieraniu jakiejkolwiek dziewczyny na pierwszej randce zaczął kiwać zaprzeczalnie głową. Nie zamierzał nic takiego robić z Patricią.

Tak bardzo pogrążył się w myślach, że nie usłyszał, jak dziewczyna dzwoni dzwonkiem do drzwi i obudził go dopiero dźwięk telefonu.

- Jesteś w domu? Stoję pod tymi drzwiami, dzwonię i nikt mi nie otwiera.

Marc przeprosił dziewczynę przez telefon i od razu pobiegł do drzwi. Wpuścił ją do środka i jeszcze raz przeprosił, że nie usłyszał dzwonka.
Gdy Hiszpanka zdjęła buty poszła za nim do jadalni. Wszystko było ładnie przystrojone, ale też bez przesady, by nie pomyślała sobie za dużo.

Posiłek zjedli w miłej atmosferze. Jak się okazało Patti również mieszkała w Barcelonie, a w będąc w liceum uprawiała lekką atletykę i stąd może wzięła się jej szczupła sylwetka.

Dziewczyna pochwaliła Marca za przygotowane dania i razem przenieśli się do salonu na kanapę. Rozmowa wciąż się kleiła i ani przez chwilę nie zapanowała krępujaca cisza.

Opróżnili całą butelkę wina, dopiero wtedy Hiszpanka poczuła, że pora by wróciła do domu.
Bartra nie chciał jej proponować, aby została u niego na noc, bo przecież prawie się nie znali.
Zamówił dla niej taksówkę.

- Dziękuję za przemiłą kolekcję i może następna będzie u mnie, co ty na to? - zapytała jeżdżąc palcem po materiale koszulki piłkarza centralnie na środku jego klatki piersiowej. Chyba alkohol zaczął na nią działać.

- Jasne. - Mówiąc to lekko się zaczerwienił, ale miał nadzieję, że nie widać tego po nim.

- To do zobaczenia jutro na lekcji. - Pocałowała go w kącik ust, a on delikatnie objął ją na moment w tali.

Mimo że już się pożegnali to pozwolił sobie odprowadzić dziewczynę do taksówki i jak na gentlemana przystało otworzył jej drzwi do samochodu.

- Proszę zawieźć ją bezpiecznie do domu. - powiedział do taksówkarza i wręczył mu pieniądze, które powinny wystarczyć na opłacenie kursu.

Stał jeszcze chwilę na podjeździe i obserwował jak pojazd się oddala. Delikatnie uśmiechnął się do samego siebie i wrócił do domu. Jego kolega z drużyny nie miał racji, nie trzeba od razu zaciągać kobiety do łóżka. Wiedział, że Patti nie jest łatwa lecz delikatna i trzeba z nią postępować bardzo ostrożnie, by jej nie zranić.
Chciał ją traktować jak najlepiej i powoli się do niej zbliżać.

____________
Powracam do one shotów? Nie mam zielonego pojęcia.
Chciałabym, ale już chyba nie pamiętam jak się je pisało, potrzebuje jakichś emocji by coś takiego stworzyć i jak wiecie, najlepiej tworzy mi się te depresyjne jednopartówki.

Co to tego shota, nie jest on smutny jest taki (przynajmniej mnie się tak wydaje) lekki. Ogólnie pisałam go chyba z tydzień. Mało dialogów, ale to chyba nie jest źle, co nie? Marc to taki nieśmiały chłopaczek, które robi powolne kroczki w stosunku do kobiet.

Nie Ukrywam Uczuć |Football One Shots|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz