Zamówienie od: GEM_predacon
Kim jestem?
Co tu robię?
Te pytania zadaję sobie od kilku dni. Z tego co mi mówił Shockwave? Chyba tak się nazywał...nie ważne. W każdym razie powiedział mi, że zostałam ,,odrodzona" i że mam prawo niczego nie pamiętać. Przez pewien czas mam się oszczędzać i odpoczywać.
Szczerze, to co mi po takim życiu? Cały czas źle się czuję, cierpię na bezsenność, a jak już zasnę to mam koszmary. Do tego wszystkiego trapi mnie samotność. Czasami jestem odwiedzana przez takiego jednego Vehicon'a, który uczy mnie na nowo latać i władać nad wszystkimi częściami ciała. Nie jest to jednak to samo. Najgorsze jest to, że też chciałabym zmieniać formę, a nie tylko być ,,bestią".
Tego dnia miałam znowu spotkać się z moim nauczycielem, ale spóźniał się. W sumie, było mi to na rękę. Jakoś za nim nie przepadałam, ale jednak chciałam odzyskać pełną władzę nad ciałem. Nie mam jeszcze zbytniego czucia w skrzydłach.
W końcu pojawił się wielki książę i obojętnym głosem wydawał mi polecenia. Ja jedynie spiorunowałam go wzrokiem i warknęłam. Con przewrócił optykami i kontynuował. Usiadłam i nie chciałam się ruszyć. Był to protest.
- No już! Ja jestem za ciebie odpowiedzialny i masz wykonywać moje polecenia! - z mojej strony nie było żadnej reakcji. - Ehh...Predaking i Shockwave mnie zabiją...
Odwróciłam łeb w jego stronę. Imię mojego ,,stwórcy" znałam, ale tego drugiego nie. Byłam ciekawa, czy to kolejny naukowiec czy może jednak nie?
Vehicon zrezygnowany już chciał wyjść, ale swoim ogonem zagrodziłam mu wyjście. On tylko z oburzeniem spojrzał się na mnie i coś zaczął krzyczeć.
- Możesz zabrać ogon z mojej drogi?! Mam jeszcze drugiego stwora do odwiedzenia!
Czyli jednak...
Warknęłam i puściłam kłębek dymu. On tylko spojrzał na mnie zdziwiony. Walnęłam łapą o ziemię.
- O co ci chodzi?! Wiesz co? Zawołam tu twojego ,,kumpla" i sobie pogadacie. - zabrałam ogon z jego drogi, a Con coś tam mamrocząc poszedł w odmęty statku Nemessis. Czy to prawda? Czy nie jestem sama?
Poszłam gdzieś w kąt mojego ,,pokoju" i skuliłam się w kłębek. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać: czy rażenia prądem, czy może nawet czegoś gorszego...
***
Po pewnym czasie ten Vehicon wrócił, ale miał towarzystwo. Na masywnym łańcuchu uwiązana była bestia. Była zdecydowanie większa ode mnie. Jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot, przyprawiając o dreszcz. Czułam też wielkie szczęście, że nareszcie nie będę sama.
- A teraz ładnie się bawić - powiedział Con rzucając łańcuch na ziemię. Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Predacon odprowadził go wzrokiem i gdy już zniknął, przetransformował się.
- Teraz ty - mruknął patrząc na mnie. Ja tylko skołowana spojrzałam się na niego i usiadłam. Uniósł brew i szczegółowo powiedział mi, co zrobić. Po chwili stanęłam przed nim jako bot, a nie smok.
- Kim ty jesteś? Nie przypominam sobie ciebie. - powiedział.
Wskazałam placem na siebie.
- [T.I].
- Wyśmienicie. Trafiła mi się femme! - zatarł ręce i uśmiechnął się dziwnie.
Wskazałam palcem na niego.