Nie zważając na konsekwencje, dzwonię dzwonkiem do drzwi domu Jessici. Chwilę czekam, zanim ktoś mi otworzy.
— Tak? — Otwiera mi jakiś chłopak, który wyraźnie jest gejem. Podarte, białe spodnie-rurki, obcisła różowa koszulka w jednorożce skaczące po tęczy, kolczyk w nosie. Jedynie włosy ma normalne, krótkie i czarne.
— Cześć, jest Jessica?
— A kto pyta?
— Allan, kolega, byłem tu ostatnio.
— Zostaw mnie! — Słysze krzyk dobiegający ze środka. Brzmi, jakby to Jessica wzywała pomocy, więc natychmiast gotuje się we mnie krew.
— Nie ma jej — mówi pospiesznie chłopak i chce zamknąć przede mną drzwi, ale go odpycham i wchodzę do środka.
— Przepraszam, ale musisz wyjść. — Gej staje przede mną, nie chcąc mnie przepuścić do dalszej części domu.
— Zostaw! — Jessica znów krzyczy, a w jej głosie jest przerażenie zmieszane z paniką.
— Tam coś się dzieje — mówię ostro. — Przepuść mnie.
— Nic się nie dzieje, wyjdź stąd. — Chłopak stara się ukryć panikę, jaka nim zawładnęła. Nie jest to bynajmniej spowodowane troską o Jess, tylko o mnie. Nie chce, bym interweniował.
Próbuję ominąć tego geja, a on z kolei stara się mnie odepchnąć. Wymierzam więc jeden cios pięścią i kiedy zaskoczony się zatacza, biegnę w kierunku, z którego dobiegają krzyki.
To, co widzę wprowadza mnie w totalne oszołomienie.
Jessica leży na kanapie, jakiś mężczyzna trzyma ją za ręce, a inna kobieta próbuje zdjąć z niej spodenki, lecz dziewczyna kopie ją i się szarpie. Jest cała zapłakana.
Niewiele myśląc, chwytam kobietę w pasie i odciągam ją od mojej ukochanej.
— Allan! — Jessica wykrzykuje moje imię z radością, która nie pasuje do łez spływających jej po twarzy.
— To ty — mówi groźnie mężczyzna patrząc na mnie.
Nic nie mówię, tylko odpycham kobietę jak najdalej od Jessici i podchodzę szybko do mojej ukochanej, aby uwolnić ją z uchwytu chyba jej ojca.
Kiedy się z nim szarpię, Jessica krzyczy, abym uważał. Odwracam wtedy głowę. To ten chłopak, który otworzył mi drzwi. Tym razem to on wymierza mi cios w szczękę.
Dwóch na jednego? To będzie ciekawe.
Jessica jest już wolna, więc ucieka z kanapy, na której szarpię się z dwoma napastnikami.
— Zostawcie go! Nie róbcie mu krzywdy! — woła ta, o której wolność walczę.
Atakuję nogami, rękoma się bronię, chociaż kilku ciosów nie udało mi się powstrzymać. Kątem oka widzę, jak kobieta, którą wcześniej odciągnąłem od Jess, dzwoni zapewne po wsparcie. Nie mamy zatem czasu. Wyrywam się oprawcom, już nawet nie chcę im wymierzać ciosów, tylko blokować i się wydostać, nie mogę być już dłużej przez nich otoczony. Widzę zapłakaną Jessicę. Krew na białej, skórzanej kanapie. Wymierzam dwa mocne ciosy w nosy, wyrywam gejowi kolczyk i zyskuję dwie sekundy na to, by podbiec do Jessici i ją stąd zabrać. Wykorzystuję je.
Podbiegam do ukochanej, chwytam ją za nadgarstek i biegniemy w stronę wyjścia. Drzwi są otwarte na oścież. Kiedy biegniemy, słyszę za nami kroki i krzyki. Dobrze, że przyjechałem autem. Nie bawię się w dżentelmena, nie otwieram Jessice drzwi od strony pasażera, tylko rzucam szybkie: "wsiadaj", a sam zajmuję miejsce jako kierowca. Nie zapinam pasów, nie upominam Jessici, tylko jadę. Na niczym innym się nie skupiam, tylko na tym, by być jak najdalej od tego domu.
CZYTASZ
Romeo, Julia jest lesbijką
HumorTolerancja. Akceptacja. Równość. Te zasady wpajane są Jessice od dziecka. I nie tylko jej. W którymś momencie zostały one nagięte. Osoby heteroseksualne zepchnięto na margines społeczny. Wśród takich ludzi znajduje się rodzina Allana. Miłość niemożl...