#1

1.8K 79 71
                                    

Diana jest cichą oraz zamkniętą w sobie dziewczyną. Nie miała za wielu przyjaciół. Żadko spędzała czas na dworzu bardziej w domu przy komputerze. Nie wiedziała jednak, że pewnego dnia miało się to zmienić.

Zielonooka brunetka wyszła ospałym krokiem z gmachu szkolnego.

-Oh, Diana jak dobrze, że cię widzę.-uśmiechnął się Carlos.-Dasz się umówić ze mną na dzisiejszą imprezę Halloweenową u Kate?-dodał.
-Ale ja nie idę na tę imprezę Carlos.-wytłumaczyła.

-Jak to nie jesteś zaproszona?
-Jestem, ale coś mi wypadło.-skłamała dziewczyna.
-Oh, wielka szkoda Diana, a może byś dziś wieczorem przyszła do mnie...-uśmiechnął się swoim ,,zachęcającym" uśmiechem.
-Wybacz, ale nie.-odparła.

-Oh, nie graj niedostepnej lalka wiem, że masz na mnie ochote, każda ma!-parsknął z niezadowoleniem Carlos.
-To jestem tą pierwszą.-odpowiedziała zielonooka-To pa!
-Poczekaj, jeszcze będziesz moja!!!-wykrzyknął za dziewczyną.

*Tak, cały Carlos, myśli że każdą owinie sobie wokół palca, ale na pewno nie mnie*-pomyślała. Problem jest to, że każda dziewczyna głupieje na jego punkcie, podobnie jak przyjaciółka Diany-Sam.

Weszła do domu i ze spokojem przywitała się ze swoim tatą.

-Cześć tato.-odparła.
-Witaj córuś.-powiedział z uśmiechem-Wiesz co Diana ja zaraz wychodzę, bo mam ważną delegacje,która trwa około tygodnia. Wybacz, że dzisiaj
nie moge spędzić z tobą czasu, ale wiesz ostatnio w pracy mnie poganiają...
-Tak, wiem tato.-przerwała ojcu Diana.
-Nie gniewasz się?-zapytał.
-Nie tato...-powiedziała cicho.
-Zuch dziewczyna!-powiedział przytulając Dianę.
-To ja będę się już zbierał.-popowiedział.-Zostawiam ci pieniądze.Do zobaczenia skarbie!

Jak zwykle ojciec nie miał dla niej czasu, tylko praca, praca i praca.Mama...w zasadzie nigdy jej nie poznała. Zmarła tuż po porodzie dziewczyny.

Niespodziewanie zaczął dzwonić jej telefon. Dzwoniła Sam.
-Halo?-zapytała Diana.
-No cześć, chcesz się dziś spotkać?
-Czemu by nie, a o której?-zapytała ospale dziewczyna.
-O 15:00 w kawiarence, może być?
-Ok.
-Super!To do zobaczenia!
-Cześć!

Diana usiadła na przeciwko swojej przyjaciółki, która jak zawsze grzebała coś w komórce.

-Cześć...-powiedziała cichym tonem Diana.
-No hej.-odparła Sam.-Słuchaj, ja nie rozumiem jak można mieć w nosie takiego chłopaka jak Carlos. Przecież to takie ciacho, i wogóle wszystkie dziewczyny za nim latają, a ty tak po prostu go porzucasz!
-Słuchaj, po prostu z nim do siebie nie pasujemy to tyle.-odparła.-Pozatym skąd ty to wszystko wiesz?-dodała.
-Od Kate, wszystko słyszała i niewierzyła co właśnie od ciebie usłyszała.-powiedziała niezadowolona.

-Spotkałyśmy się po to byś mi wszystko wypominała?-odburknęła brunetka.
-No nie...-westchnęła Sam.-A słyszałaś wczoraj wiadomości?
-Nie.-przyznała Diana.

-Morderca, który zamordował już trzy rodziny w okolicy.
-Serio?
-No?! To ty nic niewiesz? Całe osiedle o tym mówi, wszyscy siebie ostrzegają, to jakiś totalny świr.
-No cóż, jakoś o tym nie słyszałam.
-Radze ci Diana, uważaj na siebie w nocy.
-Będę.-obiecała dziewczyna.

Reszte dnia dziewczyny spędziły na dworze. Aż zrobiło się późno i dziewczyny musiały się pożegnać.

Diana szła ciemnymi uliczkami,ciągle myśląc o mordercy, który tu panuje. Dziwne, że o tym nie słyszała.
Nagle ujrzała coś na ziemi obok latarni. To...pudełko?

Podniosła je i przyglądała się z ciekawością. Pudełko miało złotą korbkę, a na ściankach ładne kolorowe wzorki w kształcie baloników.

Na samym przodzie pudełka widniał napis Laughing Jack. Dziewczyna postanowiła je wziąść.

Gdy przyszła do domu, od razu poszła na góre do swojego pokoju. Usiadła na krześle i wyjęła z torby pudełko.

Wzięła powoli korbkę zaczęła nią kręcić. Z pudełka zabrzmiała radosna piosenka ,,Pop goes to weasel", uśmiechnęła się uwielbiała tą piosenkę.

Gdy melodia się skończyła, wieko pudełka otworzyło się i wyleciał okropnie ciemny dym, który oślepił dziewczyne. Kiedy dym opadł, Diana zobaczyła twarz....klauna!?

Tak to był klaun miał kruczoczarne do ramion włosy, spiczasty czarno-biały nos, bladą twarz, oczy miał tak białe, że aż przezroczyste oraz był ubrany w czarno-białą bluzkę z brązowymi spodniami na szelkach, musiała przyznać, że miał wysportowaną sylwetkę.

Klaun spojrzał na nią ze zdziwieniem, poczym wyszczerzył się złośliwie, ukazując rządek ostrych zębów.
-K-kim jesteś?-zadrżała dziewczyna.
-Klaunem...-wyszczerzył się tajemniczy gość z pudełka.
------------------------------------------------------
Moi drodzy z racji tego, że jest dziś 31 października (Halloween), chciałam zapoczątkować nową historię tym razem z L.J.
(Postaram się zrobić jak najszybciej 4 część mojej opowieści^^)
Mam nadzieje, że w jakimś stopniu zrekompensuje wam, że nie ma 4 części:/
I przepraszam, że wysyłam o takiej godzinie, bo możliwe, że przeczytacie to dopiero jutro.
Dziękuje za tyle ocen i odczytów codziennie jest was więcej co mnie cieszy oraz motywuje do dalszego pisania^^
Kocham Was Moje Miśki Kochane<3
Amynisia~

                    °31.10.17 r. °

Laughing Jack ~ Don't let me go...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz