Pov. Narrator
Diana podpisywała swój szkic, który właśnie wykonała. Rysowanie zawsze pomagało jej się uspokoić i racjonalnie myśleć.Miała dosyć tego miejsca i morderczego klauna. Już od tygodnia tkwi w tym miejscu, jak ptak w klatce. Nie może nawet wyjrzeć spoza drzwi.
Patrzyła pusto na zakratowane okno.
-Tato.. Chcę do ciebie wrócić.. - szepnęła ze łzami w oczach.Usłyszała skrzypienie drzwi i zobaczyła wysokiego klauna.
-Jak tam cukiereczku, jesteś głodna? - zapytał z fałszywą troską.
Nie odpowiadziała. Bała się, że zaraz wybuchnie i powie coś nieprzyjaznego do L. J.Już nie raz jej się to zdarzyło, przez co jej ciało zdobiły liczne siniaki i blizny.
-To nie grzeczne tak nie odpowiadać.
Wstrzymała oddech, by nie dać się sprowokować.-Trochę. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-Jednak umiesz mówić. - zaśmiał się i wyszedł wracając z talerzem omletów.-Otwórz buzię! - zakomendował.
Niechętnie ją otworzyła. Doskonale wiedziała, że w ten sposób upokarza ją psychicznie.Widać, że ma z tego niezły ubaw.
-Grzeczna dziewczynka. - śmiał się,a dziewczyna czuła się coraz gorzej.
Po zjedzeniu omletów, szatynka zrobiła się senna. Jej oczy w pół się przymykały.
-Cukiereczek jest zmęczony?
Kiwnęła głową. Czuła jak L. J. delikatnie gładzi ją po włosach.-Jack? - spytała.
-Słucham?Diana przełknęła śline. Czy aby dobrze, żeby poruszać ten temat?
-Mogłabym choć na chwilę odwiedzić tatę, błagam.Klaun przestał ją gładzić po włosach.
Spojrzał z mrocznym błyskiem w oku.-Jak myślisz, jaką odpowiedź usłyszysz?
-To zależy od ciebie...-Diana, Diana. - zacmokał. - Jesteś moją przyjaciółką?
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
-Tak.
-Co mi obiecałaś?
-Obiecałam, że z tobą zostanę.Jack kiwnął głową.
-No właśnie.
-Proszę...Klaun wstał i miał już wychodzić z pomieszczenia.
-Zrobię wszystko co zechcesz, tylko pozwól mi się zobaczyć z tatą. - wyszeptała.Czarnowłosy zatrzymał się. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech.
-Wszystko? - upewnił się.
-Tak, wszystko co zechcesz, tylko błagam pozwól mi go zobaczyć!Klaun odwrócił się do niej twarzą w twarz.
-Nie ma problemu.
Podszedł do niej niebezpieczne blisko.
-C-Co mam zrobić? - spytała niepewnie.
-Towarzysz mi.Diana spojrzała zdziwiona.
-Ale, w czym?
-W morderstwie.
-Że co proszę?! -niemal krzyknęła.-Wszystko... - nacisnął to słowo.
Zadrżała.
-J-Jesteś potworem, jak możesz?
L. J. wzruszył ramionami.
-Twoja strata księżniczko.
-Ty jesteś chory! Jak możesz myśleć, że dopuściłabym się do takiej rzeczy! Ja chcę tylko zobaczyć ojca! I dopne swego, czy ci się podoba czy nie!Chciała coś jeszcze dodać, ale nie zdążyła, bo klaun zatkał jej buzię.
-Zamknij się! - warknął. - Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz.Uderzył ją mocno w twarz i przygwoździł do łóżka.
-J-Jack proszę!
-Zamknij się!
Dianie coraz bardziej brakowało powietrza, a Jack z każdą sekundą mocniej zaciskał swoje szpony.
CZYTASZ
Laughing Jack ~ Don't let me go...
RomancePoznaj historię dziewczyny, która jest cicha i zamknięta w sobie, lecz... Pewnego dnia spotyka kogoś komu może zaufać i na niego liczyć, nawet jeśli jest seryjnym mordercą... Zapraszam~