▫️Matteo × Simon▫️Friday Night

513 27 6
                                    

Kolejny one shot, tym razem to moja wyobraźnia. Dedykuję go majjaak hahaha.
Nasze kochane Sitteo 💟
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ 16+

Piątkowa impreza w rezydencji Balsano powoli się kończyła co było okazywane powrotem gości do swoich domów. Gospodarz żegnał znajomych, a w salonie pozostali najbliżsi, którzy pomagali mu sprzątać bałagan. Pakowali puste opakowania i puszki do worków, Simon miał bardzo ważne zadanie i musiał posklejać wazon rodziców Matteo. Cóż, za własną szkodę trzeba płacić. Luna podeszła do swojego chłopaka i rzuciła mu się na szyję.

-Będę się już zbierać, Matteo. - chłopak złapał ją w talii i pocałował w czoło.

-Nie zostaniesz na noc? - spytał z nadzieją, że dzisiaj uda mu się nareszcie zaliczyć tą piękną szatynkę.

-Ambar i Nina u mnie nocują, kiedy indziej dobrze? - odpowiedziała mu grzecznie, na co on przytaknął i lekko westchnął. Ona chcąc go pocieszyć wbiła się w jego spierzchnięte od alkoholu usta. Jego ręce powędrowały pod jej kolana i uniósł ją tak, że objęła go nogami wokół talii. Tą cudowną chwilę przerwało im chrząknięcie, a oni natychmiast się od siebie oderwali, a Luna zeszła z Matteo.

-Nie chcę wam przeszkadzać, ale Nina już nie jest w dobrym stanie i chciałbym was jak najszybciej odprowadzić. - zwrócił się Gaston do Luny, a ona przytaknęła i pożegnała się z Matteo. Drzwi się zamknęły, a zrezygnowany brunet usiadł na kanapie. Zauważył, że Simon nadal siedzi na sąsiedniej sofie i dalej skleja wazon.

-A ty nie idziesz do domu? - zapytał brunet Simona i otworzył ostatnie piwo, które zostało. Wziął porządny łyk gorzkiego trunku i lekko się skrzywił.

-Jak złoże ten wazon do cholery.. - Matteo wstał z kanapy i ledwo co złapał równowagę, podszedł do kosza na śmieci i wrzucił pustą butelkę. - Podasz mi ten kawałek koło mojej nogi?

-Jasne. - brunet podszedł do chłopaka i nachylił się chcąc podnieść kawałek szkła. Poczuł na pośladku klapsa i od razu się wyprostował. Spojrzał na swojego przyjaciela i się uśmiechnął. Skoro Luna go dzisiaj nie chciała, to jest szansa na gitarzystę. Matteo rzucił się na Simona i zaczął go namiętnie całować. Szatyn podniósł chłopaka, który był lekki jak piórko i skierował się do jego sypialni na górze nadal oddając pocałunki. Gdy już znaleźli się w pokoju Balsano, ten popchnął go na łóżko i usiadł na nim okrakiem. Obydwoje w tym samym czasie ściągnęli koszulki i zaczęli dotykać delikatnie po ciele. Szatyn obkręcił ich na drugą stronę tak, że był teraz na górze. Wbił się w usta Balsano i przycisnął do materaca. Brunet chwycił go za ramiona i przyciągnął bliżej siebie tak, że nie było już między nimi żadnej odległości. Pociągnął lekko za jego włosy przez co Alvarez jęknął. Kilka chwil później zadowalali siebie nawzajem jednocześnie jęcząc na całe gardło. Przy samym końcu wykrzyczeli swoje imiona i opadli zmęczeni na łóżko wtulając się w siebie.

Poranek dostarczył promienie słoneczne, które przez niezasłonięte rolety obudziły Matteo i Simona. Szatyn wtulony w bruneta lekko odskoczył na jego widok. Oboje wystraszeni co się stało, powoli przypominali sobie wydarzenia z wczoraj stłumione przez alkohol.

-Matko, czy my.. - spytał Balsano z wymalowanym przerażeniem na twarzy widząc gołego Simona.

-Tak..widocznie się przespaliśmy razem. - odpowiedział szatyn już z większym spokojem.

-Ej, ale w sumie to fajnie było.

-No, nawet mi się podobało. - zaśmiali się na te słowa nie przywiązując się do nich za bardzo. Ubrali się w bokserki i zeszli na dół do kuchni z myślą zrobienia śniadania.

-Zostawmy to w tajemnicy między nami ok? - chłopak przytaknął i zaczął przygotowywać śniadanie.

-Złożę w końcu ten wazon. - szatyn przewrócił oczami i usiadł na kanapie składając ostatnie kawałki szkła razem. Kilka minut później wazon oraz śniadanie były gotowe. W ciszy zjedli zrobione przez Matteo śniadanie.

-Idę się umyć. - spojrzał w stronę Alvareza, na co on zrobił minę smutnego pieska, brunet domyślił się o co mu chodzi i parsknął śmiechem na całym dom. - Dobra, możesz iść ze mną, ale pierwszy i ostatni raz. - pogroził mu palcem, na co szatyn się uśmiechnął i pocałował go w policzek z radości. Razem poszli pod prysznic, a to miała być ich słodka tajemnica na całe życie. Następnego dnia zapomnieli o wszystkim i jak gdyby nic wrócili do swojej codziennej rutyny. Pomimo tego przyjemnego incydentu nadal kochali swoje dziewczyny.

Rezydencja Balsano, 60 lat później...

Stare małżeństwa Luny i Matteo, Niny i Gastona oraz Ambar i Simona siedziały na kanapach w salonie. Pili razem herbatę i wspominali dawne czasy. Opowiadali jak to było, kiedy jeździli na wrotkach, śpiewali na Openie i wyznawali sobie miłość. Całe 62 lata, tyle ile się znają przetrwali razem w przyjaźni i miłości. Uśmiechy z ich twarzy nie znikały, a co jakiś czas wybuchali śmiechem. W pewnym momencie Matteo oraz Simon spojrzeli jednocześnie w tym samym czasie na wazon, który stał w tym samym miejscu co 60 lat wcześniej. Alvarez poderwał się z miejsca i podszedł do komody, Balsano również poszedł w jego ślady. Przyjaciele spojrzeli się na nich niezrozumiale, a oni telepatycznie porozumieli się, że to jest ten czas kiedy mogą ujawnić ich śmieszną tajemnicę.

-Czemu się tak patrzycie na ten wazon? - zapytała Alvarez chcąc jak najszybciej się dowiedzieć o co chodzi mężczyznom.

-Mamy z nim pewną śmieszną historię. - zaśmiał się mąż blondynki i poklepał bruneta po ramieniu.

-Otóż pewnego wieczoru po imprezie twój mąż - Matteo wskazał palcem na Ambar - podczas klejenia tego to wazonu klepnął mnie w tyłek. - wszyscy zaśmiali się na te słowa.

-A następnie twój mąż - wskazał na Lunę siedzącą z otwartą buzią nie wierząc co właśnie słyszy. -rzucił się na mnie z tymi swoimi warami i tak rano obudziliśmy się wtuleni w siebie.

-Pieprzyliście się? - w tym samym czasie blondynka oraz szatynka wykrzyczały w stronę swoich facetów jednocześnie wstając z kanapy. Oni tylko przytaknęli, a one zrezygnowane usiadły na swoje miejsca.

-Był jeszcze prysznic, co nie Simon? - zapytał brunet z udawaną powagą na twarzy, choć wewnątrz chciał parsknąć śmiechem, gdy widział miny dziewczyn. O dziwo Gaston miał obojętną twarz.

-Tak Matteito, ahh cudowne chwile.

-Wiedziałam, że jesteście głupi, ale nie myślałam, że, aż tak. - rzuciła oschle Nina w stronę mężczyzn.

-Było minęło, a my mamy cudowne żony, które kochamy. - wtrącił Matteo i pocałował czule usta szatynki. Szatyn przytaknął i uczynił to samo ze swoją żoną.

-Czemu mnie nie zaprosiliście? - nareszcie odezwał się zawiedziony Gaston w stronę przyjaciół, na co oni wzruszyli ramionami. Po chwili każdy wybuchnął śmiechem i schował głęboko to wspomnienie. Simon i Matteo uśmiechnęli się do siebie i słuchali dalej wspomnienia, które opowiadała teraz Ambar.

So funny and lovely.. 🤗👨‍❤️‍👨

One Shots || Soy Luna 🔓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz