Hejka Ludziki, dzisiaj os taki dość przemyśleniowy. Natchnęła mnie historia z serialu. Luna i Sol są dla mnie pewnego rodzaju zagadką, więc tak oto jest z tego mała historia w moim wydaniu. Oczywiście, mój ulubiony wątek na końcu musi być.
Miłego czytania.×
Jestem Luna i kocham Matteo. Jestem Sol i kocham Simona. Dlaczego oszukuję? Za dnia pełna miłości i zachwytu świecę niczym blask księżyca, a w nocy jak słońce chowam się za czarnymi chmurami. Utożsamiam się z każdą, a jestem..tak naprawdę kim?
— Hej Luna, przepraszam za spóźnienie, ale jak zawsze nie mogłem znaleźć telefonu. — czuję dotyk twoich ust na moim zimnym jak serce policzku.
— Nic się nie stało, dopiero przyszłam. — dlaczego nie mogę ci spojrzeć w oczy? To tak cholernie boli.
— Ładnie wyglądasz. — tylko to utrudniasz, proszę przestań.
— Dziękuję, ale musimy porozmawiać. — zdobędę się na odwagę, którą ma Luna. —Matteo, posłuchaj, ja.. dużo myślałam i doszłam do wniosku, że najlepiej będzie gdy wyjadę już na zawsze do Meksyku.
— Ale Luna, przecież.. — nic nie mów, błagam.
— Nie jestem Luną, tak naprawdę nie wiem kim jestem. Powinnam ci dawno o tym powiedzieć, że w Meksyku jestem.. Sol. Tam jest moje życie i tam jest moje serce. Luny nie było, nie ma i nie będzie. Przepraszam. — łzy wydostały się spod moich powiek i płynęły po dróżce do mojego serca.
— Czy ty mnie kiedykolwiek kochałaś?
— Matteo, ja.. uwierz mi, że ohh, boże jakie to jest trudne. — chciałabym wykrzyczeć światu moją odpowiedź.
— Jak ja mam teraz do Ciebie mówić? Oszukiwałaś mnie przez ten cały czas, wyjeżdżałaś co kilka dni do Meksyku i.. co ty tam robiłaś?
— Nie wiem kim jestem Matteo! To ci chcę powiedzieć od kilku tygodni, przed Tobą jestem Luną, ale w Meksyku jestem Sol.
— Ochłoń, bo gadasz głupoty. Znamy się 3 lata, a ty wyskakujesz mi z czymś takim? Jasna cholera, może zrywasz ze mną, bo po prostu kogoś masz w tym swoim Meksyku?
— I tak, i nie. To Sol ma tam chłopaka, nie ja.. — teraz docierają do mnie słowa jakie padają z moich ust. Nie jestem Luną, nie jestem Sol. Jestem idiotką.
— Wiesz jak to idiotycznie brzmi? Posłuchaj sama siebie i ochłoń. Cześć. — widzę jak odchodzisz, a ja nigdy nie byłam w gorszym stanie. Dzięki tej rozmowie, wiem już kim jestem i kogo kocham nad życie.
×××
Wybieram numer i przykładam telefon do ucha. Oby ta rozmowa przebiegła lepiej.
— Sol? Co tam słychać? — dość, proszę.
— Hej Simon, przepraszam, ale sprawy się troszkę pokomplikowały. Nie mogę przylecieć jutro do Meksyku. Ani nigdy więcej. Ja, powinnam ci dawno o tym powiedzieć, ale..
— Nie strasz mnie tak, słońce. — jeszcze raz wypowiesz to zdrobnienie, a zarobisz w ten krzywy ryj.
— Nie jestem tym kim jestem. Po prostu w Meksyku, stąd skąd pochodzę mogę być kim chcę. Prawda jest taka, że urodziłam się jako Sol, ale jestem Luną. Zawsze nią będę pomimo wszystko, więc proszę cię nie dzwoń, ani nie pisz do mnie więcej, bo nigdy cię nie kochałam. Jest tylko jeden człowiek, którego kocham i kocha go Luna, a nie Sol. — czekałam na odpowiedź, ale dostałam tylko głuchą ciszę i odgłos przerwanego połączenia. Przykro mi, Simon.
×××
Kiedyś ktoś mi powiedział, że aby poznać czym jest miłość, muszę poznać siebie. Słysząc kiedyś te słowa zaśmiałabym się, teraz gdy spojrzałam na to z innej perspektywy czuję, że podjęłam właściwą decyzję.
— Cześć. — błagam nie patrz tak na mnie, bo serce mi się kraja.
— Hej, Matteo. Na początku chciałam cię przeprosić. Zachowałam się jak wariatka. Po prostu od kilku tygodni wiem o czymś, co zmieniło moje życie. Pamiętasz jak mówiłam ci, że jestem adoptowana?
— Wszystko co z Tobą związane pamiętam. — dziękuję.
— Wiem, o swoim prawdziwym pochodzeniu. Chciałam poczuć jak to jest być, tą prawdziwą mną – Sol. Wyjechałam i jak głupia się zakochałam, ale nie byłam sobą. Byłam po prostu Sol Benson na papierach, nic więcej. Zrozumiałam to kiedy, po raz pierwszy popatrzyłeś na mnie wzrokiem pełnym zawiedzenia i pogardy. Wtedy Luna była, jest i zawsze już będzie.
— Chodź tu do mnie. — twoje ramiona są dla mnie ukojeniem, kocham w nich być.
— Kocham cię Matteo. Jako Luna i jako papierkowa Sol. — twój śmiech jest dla mnie tlenem do życia. Chcę go widzieć codziennie.
— A ja kocham ciebie Luno Valente, pełna energii i miłości. Nawet jeżeli byłabyś Sol, i tak kochałbym cię ponad życie, bo jesteś dla mnie najważniejsza jako księżyc i słońce.
Takie głupie przemyślenia tylko namieszały mi w głowie. Dobrze, że mam Ciebie, bo przy Tobie jestem SOBĄ.
Soy Luna y amo Matteo.. 🌙❤️
CZYTASZ
One Shots || Soy Luna 🔓
FanfictionOne Shoty na zamówienie 🎁 Regulamin w pierwszym rozdziale ✨ By:_asia_xx 💞