▫️Luna × Matteo▫️Primero beso

753 37 17
                                    

Pierwszy one shot jest zamówieniem Wikachuu 💟
Mam nadzieję, że się podoba 🤗

Ostatnia piątkowa lekcja dobiegała końca, kilka sekund dzieliło uczniów Black South College od upragnionego weekendu. Gdy zadzwonił wyczekiwany dzwonek wszyscy zerwali się z ławek i biegiem wyszli ze szkoły. Dzisiaj Nina miała przyjść do swojej przyjaciółki, aby obejrzeć film, porozmawiać i powygłupiać jak to nastolatki mają w zwyczaju. Szły już przez dróżkę prowadzącą do domu szatynki, gdy usłyszały krzyk.

-Luna! - Balsano z całych sił biegł w stronę dziewczyn, kiedy już się przy nich znalazł oparł ręce o kolana i próbował uspokoić oddech z wysiłku.

-Oj, królu pawiu, wdech, wydech. - szatynka poklepała go po ramieniu, na co on pokazał kciuka w górę i wyprostował się. - Co się stało?

-Co robisz dzisiaj? - spytał zaglądając głęboko w jej piękne szmaragdowe oczy.

-Jest wolna. - wtrąciła się Nina, która postanowiła pomóc w spotkaniu tych dwojga. Już od dawna ona i jej chłopak Gaston chcieli ich spiknąć, ale zawsze coś stało na przeszkodzie. Miała nadzieję, że dzisiaj jej się uda.

-Ale.. - Simonetti udając, że coś ją zaciekawiło wysłała Lunie szybkie spojrzenie, aby natychmiast się zgodziła. - Emm..to gdzie idziemy? - popatrzyła się w stronę bruneta, a on zdezorientowaną minę zmienił na szczęśliwą.

-Niespodzianka, będę po Ciebie o 19.30. - pstryknął ją w nos i odwrócił się idąc w tylko jemu znanym kierunku.

-Matteo, to będzie randka? - szatynka podbiegła i chwyciła jego dłoń obracając go ku sobie, ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło.

-Interpretuj jak chcesz. Do później. - nastolatka kiwnęła głową, a brunet odszedł uprzednio dając jej całusa w czoło. Valente nie wiedziała jak się zachować w tej sytuacji. Nina podbiegła do niej i chwytając za rękę szybszym krokiem szły w stronę domu szatynki.

-Luna będzie mieć randkę! - krzyczała Simonetti na cały park, a Luna tylko przewróciła oczami udając, że jej to nie interesuje. Jednak wewnątrz jej serce biło trzy razy szybciej niż zwykle.

Niezwykle uradowana brunetka szykowała właśnie swoją najlepszą przyjaciółkę na jej pierwszą randkę w życiu. Valente nie wiedziała co ma robić, wyglądać normalnie czy się odstawić na ósmy cud świata. Zostawiła tą rolę Ninie, która była bardziej doświadczona niż ona. Bardzo, ale to bardzo się stresowała tym spotkaniem, bo nie wiedziała czy się spodoba Matteo. Nina robiła z nią dziwne rzeczy, ale koniec końców wyglądała idealnie. Włosy lekko pofalowane i rozpuszczone wokół jej twarzy i ramion. Makijaż prawie, że niewidoczny. Tak lubiła siebie najbardziej, teraz tylko ubranie. Coś wygodnego, ale jednocześnie ładnego. Lekkie pukanie wybudziło nastolatki z amoku, drzwi się uchyliły, a w progu stanęła mama Luny. Postawiła na biurku naleśniki oraz herbatę, a następnie podeszła do córki.

-Wiem, że to jest twoja pierwsza randka, więc chciałam ci podarować sukienkę, w której ja byłam na pierwszym spotkaniu z twoim tatą. - podała w stronę córki bawełniany worek, dziewczyna otworzyła go i ujrzała przepiękną ciemnozieloną sukienkę. Przytuliła mamę z całego serca i pobiegła do łazienki. Szybko włożyła na siebie kreację i poprawiła swój wygląd. Popryskała się ulubionymi perfumami i założyła zegarek na lewy nadgarstek. Spojrzała na godzinę i było już dość późno. Wyszła z łazienki, a Nina zareagowała cichym westchnieniem. Luna złapała naleśnika i wepchnęła do buzi jednocześnie biegnąc na dół. Ubrała białe conversy i czekała na jej partnera.

Dokładnie o punktualnie 19.30 rozległ się dzwonek do drzwi, Valente jeszcze raz przejrzała się w lustrze. Żwawym krokiem podeszła do drzwi i otworzyła je. Ku jej zdziwieniu nie było nikogo, rozglądała się na boki, aż w końcu natrafiła na bukiet czerwonych róż. Zaciągnęła się wspaniałym zapachem kwiatów i wyciągnęła liścik. "Obróć się, księżniczko" Zgodnie z treścią obróciła się przez co wpadła na umięśniony tors bruneta. Wywołało to u niego cichy śmiech, a u niej lekkie rumieńce na twarzy.

-Witaj księżniczko. Pięknie wyglądasz. - chłopak pocałował ją w policzek i spojrzał na nią od dołu do góry. Była idealna w każdym calu.

-Dziękuję. - Luna podeszła do kuchni i wsadziła kwiaty do wazonu, a następnie wróciła do swojego towarzysza. -Idziemy? - Matteo przytaknął i chwycił za dłoń szatynkę, gdy byli już przed posesją obrócił ją ku sobie.

-Zaufaj mi. - szepnął wprost do jej ucha i zawiązał oczy chustką. Nastolatka poczuła jego dotyk na swojej skórze, na który zareagowała dreszczem i skarciła się w myślach, że on tak na nią działa. Balsano złapał ją w talii i pod kolanami podnosząc ku górze. Teraz mógł ją porwać na księżyc. Zamierzał to właśnie zrobić.

Po kilku minutach narzekania szatynki wreszcie dotarli na miejsce. Matteo postawił dziewczynę na ziemię i odwiązał chustę. Widok nie powalał, był przeciętny. Brunet zaśmiał się pod nosem i obrócił swoją towarzyszkę w drugą stronę. Tym razem widok był wart zapamiętania. Matteo chwycił ją za rękę i ruszyli przed siebie. Usiedli na ławce, która znajdowała się na wzgórzu. Dziewczyna mocno przytuliła Balsano mówiąc jak bardzo jest zachwycona.

-Bardzo długo zbierałem się, aby coś ci wyznać. Kiedy wpadłaś na mnie w Cancun, poczułem coś niesamowicie ważnego. Zdałem sobie sprawę z każdym dniem coraz bardziej i bliżej cię poznając, że darzę cię nigdy wcześniej nie odczuwalnym przeze mnie uczuciem. Wiem, że teraz brzmi to jak masło maślane, ale chcę żebyś wiedziała jedno. - chwycił dziewczynę za rękę i splótł ich palce razem, aby mu nigdy nie uciekła.

-Co takiego? - spojrzała na jego tęczówki w kolorze gorzkiej czekolady, a następnie przeniosła wzrok na ich ręce. Matteo podniósł jej podbródek i skierował jej twarz w stronę tego pięknego widoku.

-Przychodzę tutaj co jakiś czas, aby na ciebie popatrzeć. To mnie odpręża, mogę być wtedy sobą. Pewnego dnia zakochałem się w tym blasku, które oświetla to w wzgórze. - brunet przeniósł wzrok z pięknego księżyca na Lune i spojrzał jej głęboko w oczy, które migotały jasnym blaskiem właśnie tej gwiazdy - Tym blaskiem jesteś ty. Kocham cię Luna.

-To było najpiękniejsze wyznanie jakie słyszałam, wcale nie było to masło maślane. - szatynka zaśmiała się i wtuliła w szyję chłopaka. Zaciągnęła się zapachem jego perfum, a on delikatnie się od niej odsunął. Założył kosmyk włosów za jej ucho i przybliżył się do jej twarzy. - Kocham cię, Matteo. - Wstrzymała oddech oczekując zbliżenia. Przymknęła powieki i po chwili poczuła na swoich ustach ciepłe wargi bruneta. Na początku były to delikatne muśnięcia, a z czasem stały się one coraz bardziej odważne. Matteo lekko przygryzł wargę dziewczyny, a ona cicho jęknęła otwierając szerzej usta. On wykorzystał tą chwilę i połączył ich języki we wspólnym tańcu prawdziwej miłości.

Pierwszy pocałunek w blasku księżyca.
Eres Luna y brilla como luna..🌙

One Shots || Soy Luna 🔓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz