▫️Luna × Gaston▫️Happiness

309 15 15
                                    

Dzień dobry 🌞 / dobranoc 🌙
Tym razem z zamówienia Love_Lutteo2003
Mam nadzieję, że się podoba, moja zdecydowanie własna inicjatywa🤗🍷

Miłego czytania.×

Ciepły wiosenny poranek zapowiadał się bardzo dobrze dla mieszkańców Buenos Aires, ale nie dla pewnej szatynki. Dzisiaj czekała ją rozmowa z osobą, którą już od dłuższego czasu oszukiwała w uczuciach. Widząc zbliżającego się przybysza dodała swój najlepszy uśmiech na twarz i postawiła wszystko na jedną kartę.

- Cześć Matteo... - zwróciła się miło do chłopaka, który chciał na powitanie czule musnąć jej usta, lecz ona się odsunęła. - musimy pogadać i to poważnie.

- O czym? - przeglądał jej spojrzenie niczym kartka za kartką, mógł z nich wyczytać wszystko, ale nie dzisiaj.

- O nas, posłuchaj, ja sobie wszystko przemyślałam i myślę, że powinniśmy zakończyć naszą znajomość. To znaczy, nie, nie, że koniec, koniec, tylko.. proszę zostańmy przyjaciółmi. - chłopak nie wiedział co odpowiedzieć, w czym popełnił błąd?

- Co się stało? Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałaś? - miliony pytań z tylko jedną znaczącą odpowiedzią.

- Zakochałam się, Matteo, ale tak serio, serio. Uczucie między nami przerodziło się w przyzwyczajenie w ciągu tych dwóch lat. - niosło go ze zdenerwowania, miał ochotę komuś walnąć albo co gorsza zabić.

- Spoko, jak sobie chcesz. Nie chcę cię jak narazie więcej widzieć. - spojrzał na nią że wzrokiem pełnym pogardy i zawiedzenia. Kochał ją, kochał jak nikogo innego. Była dla niego najważniejsza, a jego serduszko pękło na pół.

- Proszę cię, Matteo, nie utrudniaj mi tego. Ja sama nie wiem, jak to jest możliwe, po prostu zrozum mnie. - dotknęła jego ramienia, a on natychmiast się odsunął. Jej dotyk nie był tak miły jak kiedyś.

- Wiesz, jak ja się czuję?! Kochałem cię, nadal cię kocham, a ty po prostu się zakochałaś, słyszysz siebie? Po dwóch latach stałego związku? Naprawdę Lu, wybacz, ale chcę pobyć sam. - odwrócił się w stronę wyjścia z parku, dziewczyna pobiegła za nim i mocno wtuliła w jego plecy.

- Pamiętaj, że moja miłość do Ciebie zawsze była szczera i bezgraniczna. Cześć, Matt. - jeszcze raz ścisnęła go wokół talii i pocałowała czule w szyję ten ostatni możliwy raz.

×××

Brunet po ostatniej rozmowie trochę ochłonął i jego kontakty z Valente się polepszyły. Zrozumiał, że człowiek ma prawo się zakochać wiele razy, bo serce jest głupie i zdradzieckie. Jego serce jest zranione, z kolorowym plasterkiem, od teraz już zamknięte na kłódkę.

- Siema stary, jak się trzymasz? - przywitał go Perida przed szkołą i klepnął po plecach.

- Dobrze, a nawet bardzo dobrze. Wraca stary Matteo, łamacz serc i dziewczyny na jedną noc. Miłość jest przereklamowana, a ty? - zwrócił się do blondyna, a on natychmiast zbledł na twarzy.

- Ja? No cóż, chyba się zakochałem, więc zamieniamy się rolami. - zaśmiał się dźwięcznie na słowa blondyna, faktem było, że Perida za czasu związku Luny i Matteo przejął jego warte i każda laska była jego.

- No Gastonku, kim jest twoja wybranka? - Matteo był niesamowicie ciekawy, kto był na tyle odważny, aby skraść serce meduzie. W końcu to musiała być naprawdę niesamowita dziewczyna, a do tego strasznie niedostępna.

- Kiedyś ci ją przedstawię. - zanim się obejrzeli, przed nimi pojawiła się Luna z uśmiechem na twarzy. Widząc zdezorientowanie na twarzy Matteo, myślała, że plan się powiódł.

- Cześć, kochanie. - czule cmoknęła policzek blondyna i złapała za dłoń. Na sam gest Valente, chłopak zrobił się blady.

- Kochanie? Gaston, wyjaśnisz mi to? - Matteo stał się czerwony jak burak na twarzy, a z jego uszu aż wręcz parowało.

- Nie powiedziałeś mu jeszcze? - Perida pokręcił przecząco głową, szepnął szybkie wyjaśnienia. - Matteo, ja wiem, że to może być dla ciebie szok, ale nie tak miałeś się dowiedzieć.

- Zostawiłaś mnie dla niego? Dla tego hipokryty? Czy ty wiesz jak on traktuje dziewczyny?

- Przypominam, że Ty też tak traktowałeś je, a jednak się zmieniłeś Matteo. - odpyskowała mu Valente.

- Nie, no cholera! Mój najlepszy przyjaciel? Moja ukochana? Nie, to się w głowie nie mieści. Przepraszam, Gaston. - Balsano przywalił mu z prawego sierpowego, a następnie rzucił się na niego i bił bez opamiętania.

- Matteo, przestań, nie, błagam.. - krzyczała, próbował ich rozdzielić, ale na nic jej słowa. Gdy dotknęła jego ramienia, jakby nagle cała złość wyparowała. Tylko ona mogła go uspokoić. - Proszę cię, pozwól mi być szczęśliwą, Matt. Tylko o to proszę, o nic więcej.

- Lu, kocham cię ponad życie, nawet własne bym oddał gdyby trzeba było, chcę żebyś była szczęśliwa, ale nie z nim. Znajdziesz kogoś lepszego. - złapała Balsano za ręce i patrzyła prosto w oczy.

- Jak to mówiłeś? Nadzieja umiera ostatnia? Daj mi szansę być szczęśliwą właśnie z nim. - zaśmiała się na przytoczenie słów młodego bruneta.

- Dobrze, ale pamiętaj co ci mówiłem. - pogroził jej palcem i wymienili uśmiechami - Przepraszam Gaston, po prostu ta furia we mnie, sory bracie.

- Sory bracie? Ty mnie zabić chyba chciałeś. Nie zbliżaj się do mnie.

- Już starczy wam na dziś, a wy nie macie lekcji? - krzyknęła Luna i zwróciła się do publiczności przy całej trójce. - Chodź, idziemy do higienistki, a Tobie Matteo naprawdę chcę podziękować. Mam nadzieję, że znajdziesz taką prawdziwą miłość do końca życia.

Blondyn i szatynka ruszyli w stronę wejścia do szkoły, aby jak najszybciej opatrzeć rany, a Balsano pokręcił głową. Ta cholerna, miłość i zazdrość to dwa najgorsze możliwe uczucia.

- Pora się nachlać jak nigdy. - powiedział sam do siebie i wyszedł z terenu szkoły.

Forgive me, M 💔
I love u, G ❤️

One Shots || Soy Luna 🔓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz