Wrogi Transformers

973 89 11
                                    

Per. Ava

  Zasunęłam szybkim ruchem zamek kurtki. Omiotłam wzrokiem pokój, jednocześnie sprawdzając, czy na pewno niczego nie zapomniałam. Wzrok zatrzymałam dopiero na miękkim łóżku na którym leżała świeża pościel oraz to co dla mnie najważniejsze - czarna maskotka z dzieciństwa.
Po trąceniu puchowej główki zabawki palcami prawej dłoni, byłam już na sto procent pewna, że mogę wyjść z pokoju.
Bezgłośnie zamknęłam drzwiczki kremowej szafki z której wyciągnęłam białe adidasy, by następnie spojrzeć na zegarek na moim nadgarstku, jednocześnie szukając drugą ręką kluczy zawieszonych na haczyku przy włączniku światła. Cicho zaklęłam, gdy zamiast kluczy moje palce dotknęły włącznika światła, przez co w całym przedpokoju zrobiło się jasno.
- Ava? To ty? - zza drzwi prowadzących do następnego pomieszczenia dobiegł zaspany głos.
- Tak - odparłam odwracając się w stronę skąd dobiegł mnie głos kobiety - Zbudziłam panią?
W drzwiach stała starsza ode mnie kobieta, która już jakiś czas temu przekroczyła pięćdziesiątkę. Na jej pokrytej drobnymi zmarszczkami twarzy pojawił się dobrotliwy uśmiech, kiedy tylko spojrzała na mnie. I ja odpowiedziałam jej tym samym gestem, a w tym czasie postać ubrana w pastelowo zielony szlafrok podeszła do mnie, by w następnej chwili swoimi spracowanymi dłońmi poprawić kaptur mojej kurtki. - Wróć na obiad, dobrze?
- Nie mogę niczego obiecać. Wie pani, że...
- Tak, tak - machnęła dłonią, przez co oberwałam delikatnie w nos - Ale zjadłaś coś, prawda?
- Tak - burknęłam lekko poirytowana - Nie jestem już małym dzieckiem, pani Eleanor. P o t r a f i ę o siebie zadbać.
- Wiem, wiem - posłała mi smutny uśmiech - Ale ja nadal pamiętam tą malutką, bezbronną dziewczynkę, która pojawiła się w progu tego domu. Byłaś taka delikatna, kruchutka... - w piwnych oczach kobiety pojawiły się kryształowe łzy.
Bez namysłu przytuliłam pięćdziesięcioczterolatkę, wtulając się w nią. Pachniała powidłami śliwkowymi, Andrew rzecz jasna zawsze nabijał się, że ja mam coś z głową, ale...
- Będę o 13.00, zgoda?
Dopiero wtedy pani Eleanor odsunęła się ode mnie z tym swoim matczynym uśmiechem, który tak bardzo uwielbiałam. Skinęłam jej na do widzenia i po zabraniu odpowiednich kluczy wybiegłam w ciemności, które ofiarowywał świat o tak wczesnej godzinie.

***

- No i jak, młoda? Skończone?
Odwróciłam się z zmrużonymi oczami spojrzeć na postać blondwłosego chłopaka, który szczerzył się do mnie.
- Jesteś o t y d z i e ń starszy, Jack, to nie powód by nazywać mnie małą - fuknęłam, jednocześnie lekko uderzając go otwartą dłonią w ramie.
Blondyn z swoim zadowolonym uśmiechem pomógł mi z dokończeniem sprzątania klatki bezpańskiego kundelka. Mały burek cieszył się jakby wygrał życie, gdy wprowadziliśmy go do czystego kojca, a w swojej misce znalazł sporą miarkę karmy dla psów. Obsypaliśmy pieska dość sporą ilością pieszczot zanim w ogóle postanowiliśmy skierować się do sali, gdzie mogli odpocząć wszyscy wolontariusze pomagający w miejscowym schronisku dla zwierząt.
Sala, a raczej salka była pomalowana na jasny odcień pomarańczu, z wiszącymi prawie wszędzie plakatami oraz korkowymi tablicami. Pod dwoma prostopadłymi do siebie ścianami stały większe kanapy, nakryte jakimiś lekko wypłowiałymi narzutami. W pomieszczeniu znajdowało się pięć osób - trzy dziewczyny i dwóch chłopaków, którzy z sobą zawzięcie dyskutowali - chyba, z tego co pamiętam, chodzili do jednej szkoły.
Usiadłam na jednej z tych dwóch kanap, z plecaka blondwłosego kolegi wyciągnęłam paczkę ciastek, podczas, gdy ten włączał telewizor. Akurat tak się złożyło, że ustawiony był na program informacyjny.
...Zaatakował w Dallas.
Służby bezpieczeństwa wezwały agentów CIA, by ci pomogli opanować sytuacje i unieszkodliwić niebezpiecznego Transformera. Naszej stacji udało się uzyskać jeden z filmików nagranych przez cywilów będących w okolicy.
Na ekranie tym razem pojawił się słabej jakości filmik. Ktoś musiał nagrywać starym telefonem komórkowym, a w dodatku przez szybę w oknie. Było widać ulicę i część ogrodu przed domem, a także dom znad przeciwka. Dziwnym zjawiskiem było pojawienie się iskier elektrycznych na liniach doprowadzających prąd do mieszkań. Z każdą chwilą małe pioruny były coraz większe, aż nagle przez ulicę śmignął niebieski samochód, a za nim ciągnęły się potężne błyskawice ściągane jakby z linii elektrycznych. Nagle wszystkie latarnie mocno zaświeciły i wybuchły, włączył się alarm samochód stojącego na podjeździe, jego światła zaczęły migać, a i osoba nagrywająca zdarzenie wystraszyła się i odskoczyła od wybuchającej przy niej lampie, a konkretnie żarówce. Po chwili znowu kamera obserwowała ulicę, przez którą nagle przejechało kilka dziwnych, czarnych samochodów. Nagranie skończyło się.
Powiadomiono nas, że do szpitala trafiło dwanaście osób, w tym siedmiu dorosłych ludzi. Trzy z nich są w bardzo ciężkim stanie. Nic nie wiemy jeszcze na temat ofiar śmiertelnych. Wrogiego Transformera nie udało się...
Pip.
Ekran telewizora zgasł.
- Hej! Ja to o g l ą d a ł a m!
- No właśnie czas przeszły.
Zmrużyłam oczy z złością, nienawidziłam gdy ktoś mi przerywał wykonywaną czynność. Szczególnie oglądanie tego typu rzeczy, Transformery były częścią naszego życia. Powinniśmy wiedzieć gdzie i co się dzieje, a szczególnie jeśli te kosmiczne roboty mogły zagrażać ludziom.- To tylko kosmiczne zbiry. Rząd się nimi zajmuje, my nie.
- Ale...
- Chodź lepiej się przejść na spacer z psami. Przy okazji opowiesz mi co to za nowe Lamborghini sprzedał KSI twój ojciec...

PrzytulankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz