12

3.9K 149 6
                                    

~ Victoria

Budzi mnie lekkie potrząsanie ramieniem. Nade mną stoi George i uśmiecha się szeroko.

- Dolecieliśmy - oznajmia.

Przecieram oczy kciukami po czym odwracam głowę w stronę okna. W oczu uderza mnie zieleń roślinności, kolor piasku i piękna laguna.

- Gdzie jesteśmy? - nie jestem do końca pewna choć wiem, że to jakaś wyspa.

- Na Malcie - odpowiada George.

Szybko podnoszę się z siedzenia i wraz z George'm ruszamy do wyjścia z samolotu. Znajdujemy się na prywatnym lotnisku więc na szczęście nie ma tu dziennikarzy. Zaraz za nami samolot opuszcza Michael.

- Michael - odzywa się George - Która godzina i ile lecieliśmy?

- 7:30, Wasza Wysokość. Lot trwał 3 i pół godziny - odpowiada sekretarz.

- Na którą mamy zaplanowaną pierwszą atrakcję?

- Na 9, sir

- Odwołaj wszystkie na dzisiaj- decyduje George i wsiada do czarnego samochodu, który właśnie podjechał pod pas startowy.

Ja zajmuję miejsce obok niego. Pomimo, że słońce właśnie wstało jestem strasznie zmęczona więc kładę głowę na ramieniu George'a i odpłynęłam.

~ George

Czuję w nozdrzach słodki zapach szamponu Victorii. Powoli wypełnia on moją głowę i sprawia, że powieki mi opadają. Opieram więc delikatnie swoją głowę na na głowie Victorii. Za kółkiem siedzi szofer przysłany z rezydencji, a obok niego ochroniaż Clarke, który wyjeżdżał ze mną na wszystkie dłuższe wyprawy odkąd skończyłem dziesięć lat, teraz natomiast kiedy piastuję tytuł księcia Cambridge został oficjalnym szefem mojej ochrony. Z tego co wiem Clarke to jego nazwisko. Wiele razy pytałem o imię ale nigdy mi go nie zdradził.

Śpię niespokojnie i co chwila się budzę więc kiedy jesteśmy na miejscu jedyne o czym marzę to łóżko. Powoli przenoszę na wpół śpiącą Victorię przez drzwi domu według zwyczaju.

Villa Guardamangia jest przepełniona historią. Od lat nikt tu nie mieszkał, ostatnim rezydentem była moja prababcia, która wraz z mężem i dziećmi mieszkała tu przez jakiś czas zanim została królową. Jest to oktopnie stary budynek o wręcz sypiących się ścianach ale i tak ma w sobie tą "magię". Mijam kamerdynerów, którzy posyłają nam dziwne spojrzenia. Kieruję się do dużej sypialni przeznaczonej dla nas. Lokaj stojący przy drzwiach widząc nas pośpiesznie otwiera drzwi. Nasza sypialnia jest piękna. Są tu meble ze pozłacanymi wykonczeniami, wielkie łóżko z baldachimem i wysokie okna. Kładę delikatnie Victorię w pościeli i zakrywam ją kocem. Po chwili sam kładę się obok niej i oddaję się w ramiona Morfeusza.

~*~

Budzę się u boku swojej pięknej żony. Uśmiecham się widząc, że na mnie patrzy. W jej oczach widzę miłość i czułość. Zawsze chciałem mieć kogoś z kim będę mógł dzielić ogromny ciężar, który spadnie na mnie gdy zostanę królem, moje mażenie się spełniło. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej Victorii.

- Wasza Wysokość dobrze spała? - pytam uśmiechając się wesoło.

- Nie nazywaj mnie tak - jęczy zaspana Victoria.

- Dobrze. Pani Mojego Serca może być?

Victoria nie odpowiada tylko przysuwa się do mnie i ujmując moją twarz w swoje drobne ręce całuje mnie namiętnie. Obydwoje robimy to wyszczerzeni w uśmiechu.

Their Majesties Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz