9 • love you again

3.7K 127 2
                                    

~ Victoria

Minął miesiąc odkąd obudziłam się rano całkiem naga obok George'a. Pomimo, że nic nie pamiętałam od razu wiedziałam co się stało. Spanikowałam i uciekłam z miejsca zdarzenia. Od tamtego czasu moje stosónki z George'em są conajmniej dziwne, na okrągło posyłamy sobie pełne zrozumnia. Zauważyłam również, że wciąż przebywamy w swoim otoczeniu jakby coś nas ku sobie ciągnęło. Wspomniana z sylwestrowej nocy nieco się rozjaśniły więc przypomniałam sobie jak czułam się gdy całował moje usta i mnie dotykał, nadal nie mogę uwierzyć, że motylki w brzuchu powróciły!

Spędzanie wieczoru siedząc na kanapie i co chwila zerkając na George'a znad książki to sama przyjemność. Jego oczy z zainteresowaniem śledzą przebieg wydarzeń jakiegoś kryminalnego serialu lecącego na ekranie telewizora. Jego ogolona szczęka zaciska się na bardziej intrygujących fragmentach. Przychodzi mi na myśl, że wygląda słodko. Między nami panuje komfortowa cisza.

- Wasza Wysokość - słyszę delikatny szept Alice z drzwi.

Na jej widok zrywam się z sofy. George posyła mi zaniepokojone spojrzenie ale tylko uśmiecham się do niego starając się nie krzywić przez zawroty głowy spowodowane za szybkim wstaniem. Szybko ruszam w stronę mojej pokojówki i zamykam za sobą drzwi.

- Masz to o co cię prosiłam? - pytam.

Alice kiwa twierdząco głową i podaje mi małe pudełeczko. Przełykam ślinę. Nie mogę przeżyć tego znowu tylko te słowa kołaczą mi w głowie kiedy idę do łazienki słysząc kroki idącej za mną Alice.

Kiedy jestem już w łazience zamykam drzwi wiedząc, że nie mam się czym martwić bo kobieta stoi zaraz za nimi. Drżącymi dłońmi rozpakowuję pudełko i wyjmuje z niego biały kawałek plastiku. W oczach stają mi łzy.

Następne czynności wykonuję niemal mechanicznie starając się nie dopuszczać do siebie złych myśli. Biorę kilka głębokich wdechów i wreszcie patrzę w dół. Dwie kreski.

Teraz nie jestem w stanie już powstrzymać łez lecących po moich policzkach. Z moich ust wydostaje się głośny szloch. Zatykam usta dłonią. 

- Victoria, wszytko dobrze? - słyszę zaniepokojony głos Alice zza drzwi, w ciągu ostatnich lat była moją podporą i pocieszeniem, stała się dla mnie drogą przyjaciółką.

Wstaję i przekręcam zamek po to by już po chwili znajdować się w ramionach ciemnowłosej. Alice kiwa się powoli szepcząc "Shhh" i "Ci, już dobrze, już dobrze" gdy ja szlocham w jej ramię. Z jednej strony jestem szczęśliwa i zaskoczona, że tak szybko zostałam obdarzona dzieckiem ale z drugiej zrospaczona, bo co jeśli nie przeżyje jak jego starsze rodzeństwo?

- Victo... - Alice natychmiast bierze duży krok w tył gdy widzi wychodzącego na korytarz George'a.

Pochyla głowę w geście skruchy za złamanie zasad. George jednak nie przejmuje się tym, że Alice przed chwilą miała mnie w swoich ramionach zamiast trzymać nakazany dystans. Patrzy teraz na mnie szeroko otwartymi oczyma, a staram się odwrócić od niego swoją zapłakaną twarz.

- Co się stało? - mówi wyraźnie domagając się odpowiedzi.

Patrzę na Alice spankiowana. Dziewczyna odpowiada na moje spojrzenie słowami:

- Myślę, że powinnaś mu powiedzieć... - mówi cicho - ... ma'am - szybko się poprawia.

Wiem, że ma rację. Za dużo już przed sobą ukrywaliśmy. Nasza relacja została przez to zrujnowana. Przez te wszystkie lata zdawało mi się, że jedynie cisza jeszcze jakoś nas przy sobie trzyma ale teraz wiem, że byłam w błędzie. Nadszedł czas by przemówić.

Ruszam w stronę mojego męża kątem oka widząc, że Alice posyła mi wspierające spojrzenie. Po drodze wycieram łzy z policzków.

~*~

Widzę George'a wchodzącego do pomieszczenia. Mężczyzna podaje mi paczkę chusteczek. W ciszy obserwuje mnie gdy wycieram z policzków rozmazany makijaż.

- Powiesz mi o co się stało? - pyta delikatnie kiedy odkładam zużyte chusteczki na stolik.

Kiwam głową i zamykam na moment oczy by przygotować się mentalnie na tą rozmowę.

- Ostatnio mój ginekolog powiedział mi o czymś istotnym... - postanawiam zacząć z grubej rury patrząc w jego hipnotyzujące, czekoladowe oczy.

- Wiem - mina George'a zdradza, że wyrwało mu się przez przypadek.

- Jak? - jestem zaskoczona.

- Nieważne, długa historia. Ważne jest to, że wiem o wszystkim od kogoś innego niż ty - patrzę w bok zawstydzona słysząc smutek i zranienie w jego głosie.

- Przepraszam - szepczę.

Nie wytrzymuję i czuję jak po moim policzku spływa pojedyńcza łza. Jestem przytłoczona przez emocje.

Widzę jak mój mąż podnosi się z fotela, na którym siedzi i siada obok mnie na kanapie. Łapie mój podbródek delikatnie zmuszając mnie do podniesienia głowy. Ściera łzy z moich policzków swoimi dużymi palcami. Wzdrygam się na jego dotyk.

- Płaczesz z tego powodu? - w jego głosie słyszę troskę.

Kręcę głową po czym podnoszę wzrok do jego oczu. Raz kozie śmierć. Wyciągam dłoń przed siebie i rozchylam palce ukazując nadal znajdujący się tam test ciążowy. George patrzy na to w milczeniu. Słyszę jak ciężko oddycha. Po chwili zrywa się z kanapy i podchodzi do okna wpatrując się w rozciągające się za nim ogrody.

- George - mój głos drży, a łzy spływają po moich policzkach - Odezwij się

Po moich słowach w pokoju zalega cisza. Obserwuję jak mój mąż bez słowa podchodzi do mnie. Nie mogę odczytać emocji na jego twarzy do puki nie klęka przede mną chowając moje dłonie w swoich. Dostrzegam, że jego oczy są wilgotne.

- Nie wiem czy mam płakać czy się cieszyć - szepcze.

Uśmiecham się przez łzy na jego słowa.

- Mam dokładnie tak samo

Między nami zapada cisza gdy patrzymy sobie w oczy. Mam wrażenie jakby czas się zatrzymał gdy widzę jego oczy patrzące na mnie z uwielbieniem.

- Victoria - mówi w końcu - Czy wiesz czemu trwałem przy tobie przez te wszystkie lata? Nie z powodu opinii publicznej, nie dlatego, że naszej rodzinie jest tak wygodnie, tylko dlatego, że cię  kocham. A czy ty nadal kochasz mnie?

Wstrzymuje oddech ale moje serce bije jak szalone. Nie jestem w stanie wydobyć z siebie choćby słowa. W oczach George'a widzę smutek kiedy pochyla się i  kładzie głowę na moich kolanach. Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Po chwili moja podświadomość sama podsyła mi odpowiedź. Kładę swoją głowę na jego.

- Tak - szepczę.

___________________________________________
No mordeczki, został nam już tylko epilog :-)
PS. Komuś ostatnia scena wydaje się znajoma 😄😂😉

Their Majesties Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz