Rozdział 7

197 24 9
                                    

Dipper Pines

Jakbym nagle wybudził się z jednego snu i pojawił za szybką w kolejnym. Niby widziałem swoimi oczyma, ale nie sterowałem tym co robię. Nadal czułem ból, ale nie w płucach, raczej w całym sobie. Przed moimi oczyma pojawił się chłopak z mojej pracy. Otworzyłem szeroko oczy, a w jego oku można było dostrzec odbijające się niebieskie światło. Zamknąłem oczy na ułamek sekundy, a gdy znów otworzyłem je, przekazywałem mu tlen. Blondyn przestał się miotać i złapał trzymający mnie glon, wyrywając go. Przyciągnął mnie do siebie i wyciągnął na powierzchnie. Dalej nie byłem w stanie ani mówić, ani ruszać choćby palcem. Chłopak roztrzepał swoje włosy i zaczął mnie gdzieś nieść. Co mam robić? Kim on właściwie jest?


Bill Cipher

Postanowiłem zbadać co się stało. Nic nie powinno się z nim dziać, a jednak. Mocniej go do siebie przycisnąłem. Przez te mokre ubrania był ze dwa razy cięższy. Kroczyłem pewnie przez las, który wyrył się w mojej pamięci. Po jakimś czasie znalazłem się przed wynajmowanym przeze mnie mieszkaniem. Wyjąłem z kieszeni klucz i otworzyłem drzwi. Nie mogę robić nic podejrzanego, żeby dzieciak nie zaczął węszyć, jak to ma w zwyczaju. Wniosłem go do środka i rzuciłem na podłogę, zamykając za sobą drzwi. Musze go wytrzeć, siebie też. Przecież nie położę go całego w glonach i wodzie na kanapie. Zdjąłem z siebie ubrania i zarzuciłem na swoje cało szlafrok wiszący na haczyku tuż obok drzwi. Złapałem Dippera za nadgarstki i przeciągnąłem po ziemi do łazienki. Usadowiłem jego ciało w wannie i zarzuciłem na nie ręcznik. Sam przysunąłem taboret i usiadłem obok, nachylając się. Próbowałem podważyć małe, kryształowe łzy na jego polikach, ale ten tylko zadrżał i wydał z siebie skowyt bólu, jak jakieś zranione zwierze. Jego oczy nie przestawały się świecić. Podparłem podbródek na swojej dłoni. Złapałem jego podbródek i siłą otworzyłem jego usta, z których zaczęła się wylewać czarna ciecz.

- Ugh, obrzydliwe.- skwitowałem.

Ciecz wypływała z gardła, a Pines tylko drżał i kaszlał, brudząc tym smolistym gównem mój ręcznik. Gdy w końcu jej zabrakło, z jego oczu zaczęły płynąc kolejne łzy, tym razem zwykłe.

- Pines, Pines odezwij się, możesz mówić?- potrząsałem chłopakiem, który wydawał się jakby był martwy, jednak łzy temu przeczyły. W jednej chwili złapał się za gardło, a jego oczy przemieniły się z powrotem na normalne.

- Gdzie ja jestem?

Dipper Pines

- Gdzie ja jestem?- zapytałem chłopaka obok wanny, w której leżałem. Jak się tu znalazłem? Czy to nie jest ten chłopak z mojej pracy? wszystko mnie boli...

- Długo by opowiadać. Rozbierz się z tych ubrań, są całe w mazi. Masz tu ręcznik na wieszaku, bo ten się do niczego nie nadaje.- Burknął i wstał, poprawiając mokre włosy wyszedł z łazienki zostawiając mnie w osłupieniu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 26, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Powrót Chaosu (Billdip)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz