10 stycznia (niedziela)
POV Kelly
- Kelly, jest u mnie twój brat - przekazał mi Rosjanin.
Zamarłam słysząc słowo "brat". Westchnęłam. Wszystko się wali. WSZYSTKO!
- Dimitrij, przeszukaj go - rozkazałam pospiesznie - będę za kilka minut - rozłączyłam się.
Musiałam mieć pewność, że Larry nie ma przy sobie broni ani posłuchu. To mogła być pułapka zorganizowana przez policję. Później zrozumiałam, że gdyby tak było Larry straciłby przykrywkę. Przyszedł do warsztatu z własnej woli. Zależało mu na mnie. Ryzykował własne życie, żeby mnie odnaleźć, ale ja nie mogłam zapomnieć, że to on jest zdrajcą. Oszukał wszystkich. Mnie, Jessie, Alana, Josha, nawet Megan. Nie zasługiwał na przyjacielskie uściski.
Otworzyłam szafkę, w której znajdował się sejf Louisa. Trzymał tam trochę pieniędzy, jakieś karty, paszporty i kluczyki do swojego samochodu. Chwyciłam je. Zapięłam swój rewolwer nad kolanem i ruszyłam do garażu.
- Gdzieś idziesz? - zapytał Nando, zastępując mi drogę.
Miałam go spławić, ale przecież to on zapewnił mi wsparcie gangu Calavera.
- Tak - mruknęłam pod nosem.
- Idę z tobą - rzucił z uśmiechem na ustach.
- Nando, zostajesz - powiedziałam stanowczo.
- A jak coś ci się stanie - rzekł z przejęciem.
- Nic mi się nie stanie - zaprzeczyłam. - Przepraszam, ale nie mam czasu - ruszyłam przed siebie.
- Nie mogę cię tak zostawić - ruszył za mną.
- Nando, możesz - zostawałam przy swoim.
- Kelly, grozi ci niebezpieczeństwo, rozumiesz? - spojrzał mi w oczy.
- Nie martw się o mnie - uśmiechnęłam się. - Wrócę - cmoknęłam go w usta. To go uspokoiło i na tyle zdezorientowało, że mogłam spokojnie ruszyć, nie przejmując się swoim stalkerem.
Nie wiem dlaczego go pocałowałam. Sama byłam zaskoczona. Nie miałam wyrzutów sumienia względem Louisa. Swoje działania uznałam za konieczne i tyle. Zeszłam do garażu i otworzyłam BMW i8. Piękny samochód. Nigdy wcześniej nie jeździłam taką bryką. Kiedy go odpaliłam od razu poczułam w żyłach adrenalinę. Ruszyłam powoli, ale z każdą sekundą wskazówką prędkościomierza przechylałam się prawo. Momentalnie znalazłam się pod warsztatem. Zahamowałam ostro na żwirze. Wywołałam tym samym chmurę dymu. Wysiadłam i poprawiłam włosy. Nie byłam przygotowana na to spotkanie. Improwizowałam. Kiedy przekroczyłam próg, moje szpilki zaczęły głośno stukotać o podłogę. Szłam pewnie. Dimitrij zauważył mnie pierwszy. Skinęłam na niego, żeby znalazł sobie jakieś zajęcie i opuścił pokój. Larry siedział do mnie tyłem. Dopiero kiedy Rosjanin wyszedł, poruszył się nerwowo na krześle. Oparłam się o stół i spojrzałam na Larrego. On patrzył na mnie, tak jakby nie widział mnie z kilkanaście lat.
- Ashley - szepnął z uśmiechem na ustach, zrywając się z krzesła.
Błyskawicznie wyjęłam rewolwer i wycelowałam w niego. Mierzyłam do swojego najlepszego przyjaciela.
- Myślałeś, że się kurwa nie dowiem - powiedziałam ostrym tonem, robiąc kilka kroków w jego stronę. Widziałam przerażenie w jego oczach. Nie spodziewał się takiej reakcji. Wyciągnął powoli ręce do góry.
- Rozumiem, że możesz się trochę gniewać - zaczął.
- Stul pysk - odbezpieczyłam broń. - Przez ciebie tu jestem, rozumiesz? - oskarżyłam. - Zniszczyłeś mi życie! - wrzasnęłam.
CZYTASZ
Black Lady
RomanceMam na imię Ashley Grant, jestem policjantką i pracuję w wydziale walki z przestępczością zorganizowaną w Los Angeles. Byłam cichą szarą myszką, którą każdy wykorzystywał, ale pewnego wieczoru wpadłam w pułapkę i wszystko się zmieniło. Od tamtego cz...