ROZDZIAŁ 35

648 35 1
                                    


     Czułam okropny ból, a chwile później Philip znalazł się obok mnie i zdjął mi kask. 

- Co cię najbardziej boli?- Spytał, do mnie to dochodziło jak przez mgłę.- Liz, co cię najbardziej boli?- Tym razem zapytał trochę głośniej.

- Nie wiem.- Powiedziałam przez łzy.- Ale chyba ręka, noga i trochę głowa. 

   Czarnowłosy spojrzał na moją nogę i zaklną pod nosem. Też chciałam zobaczyć, ale chłopak mnie powstrzymał.

- Nie patrz tam.- Poprosił i pogłaskał mój policzek.- Patrz a mnie. Zaraz zadzwonię po kolegę, bo będzie tu szybciej niż karetka, a ty obiecaj, że nie będziesz patrzyłam w tamtym kierunku.

   Przytaknęłam, a Philip zaczął się podnosić, a ja szybko złapałam go za rękaw.

- Nie mów mojemu tacie. Jak się dowie, nie pozwoli mi więcej jeździć.

    To były moje ostatnie słowa, przed tym, jak ból stał na tyle nie do zniesienia, że odpłynęłam.

   Nie otworzyłam jeszcze oczu, ale wiedziałam, że jesteśmy w aucie. Ból zamian złagodnieć, nasilał się. 

- Stary możesz się trochę pośpieszyć, to nie wygląda dobrze.

- Za dwie minuty będziemy.- Oświadczył drugi głos i choć wiedziałam, że znam tę osobę, w tej chwili nie mogłam jej zidentyfikować. 

- Co nie wygląda dobrze?- Spytałam.

- Nic specjalnego.- Odpowiedział szybko.- Już jesteśmy. 

   Chciałam się podnieść, ale chłopak mnie powstrzymał. 

- Alex pomóż jej, a pobiegnę ją zarejestrować.

   Philip wysiadł z auta, a jego miejsce zajął blondyn. Zrobiła mi się nie dobrze, kiedy spojrzałam na jego uśmiech. Chłopak chwycił mnie delikatnie pod kolanami, na co zareagowałam zduszonym jękiem, a potem uniósł mnie, drugą dłonią podtrzymując plecy. W drodze do drzwi starałam się nie patrzeć na jego twarz. Parę kroków przed wejściem Alex zatrzymał się i przybliżył usta do mojego ucha.

- Jednak spędzimy twoje urodziny razem.- Oświadczył i pocałował mnie w skroń. 

   W szpitalu od razu mnie przyjęli i podali mi leki przeciwbólowe, które na szczęście zaczynały działać.

- Nie wygląd to zbyt dobrze.- Ocenił lekarz.

   Kiedy to powiedział, zorientowałam się, że odkąd Philip mnie o to poprosił. Postanowiłam w końcu zobaczyć, co sprawie mi taki ból. Kiedy spojrzałam, na swoją nogę, zrobiło mi się nie dobrze. Wszytko, było czerwone, zgadywałam, że to krew, a po zewnętrznej stronie wszystko wyglądało jeszcze gorzej. Pielęgniarka chyba zauważyła moją reakcję, bo szybko podstawiła mi basen, do którego opróżniłam cała zawartość swojego żołądka. 

- O cholera. 

   Lekarz po badaniu, w końcu na mnie spojrzał.

- Wygląda gorzej, niż naprawdę jest.- Zapewnił i zaczął tłumaczyć.- Założymy ci opatrunek i przez najbliższy miesiąc, co tydzień będziesz musiała się do nas zgłaszać, a później zobaczymy co dalej. 

   Odetchnęła, a mężczyzna ponownie się odezwał.

- Jeśli chodzi o rękę.- Spojrzał na zabandażowany nadgarstek.- Podejrzewam, że trzeba będzie nastawić kość. Zaraz pojedziemy na prześwietlenie i wszystkiego się dowiemy. 

   Oczywiście było, tak ja lekarz przewidywał. Po jakże bolesnym, nastawieniu nałożył mi gips i wypisał receptę. Kuśtykałam na jednej kuli, bo z ręką w gipsie nie było możliwości trzymania dwóch, w stronę korytarza, rozglądałam się z Philipem, ale zamiast niego zobaczyłam blondyna idącego w moją stronę.

   - Gdzie Philip?- Spytałam, kiedy znalazł się dostatecznie blisko.

- Musiał wracać do pracy, a ja miałem ci przekazać, żebyś do niego napisała, jak się czujesz i oczywiście obiecałem się tobą zaopiekować. 

- Nie potrzebuję niańki.- Oświadczyłam.

   Chciałam przejść obok niego, ale on potrzymał moją kulę, a ja próbując uniknąć upadku, oparłam się a chorej odzie, tym samym wywołując nieznośną falę bólu. Zagryzłam usta i poczułam metaliczny smak w ustach, nie chciała przy nim okazywać jakichkolwiek uczuć. 

- Chyba jednak potrzebujesz.- Wszeptał mi na ucho i wziął mnie na ręce tak jak poprzednio.

   Kiedy byliśmy już w samochodzie, chciałam dać znać czarnowłosemu, że wszystko w porządku, ale zorientowałam się, że mój plecak, a w nim telefon, zostawiłam w szatni, zanim wsiadłam na motor.

- Musimy zajechać pop mój plecak.- Powiedziałam, nie patrząc na niego.

- Nie musimy.- Oświadczył, sięgając na tylne siedzenie po mój plecak.- Jak miałaś badania, odwiozłem Hunt'a i przy okazji wziąłem twoje rzeczy.

  Wyjęłam telefon i nie patrząc a nieodebrane wiadomości i połączenia, napisałam do Philipa.

JA 

Wszystko ze mną w porządku.

  Po chwili dostałam odpowiedź.

PHILIP

Nawet nie wiesz, jak się ciesze. Naprawdę cię przepraszam.

JA 

To nie twoja wina, nie powinnam jechać tak szybko.

JA

Obiecuje, że sfinansuje naprawę albo zakup owego motoru.

PHILIP

Nie bądź śmieszna, nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy. 

PHILIP

Tak jak prosiłaś, nie powiedziałem twojemu tacie, ale myślę, że może zauważyć. 

JA 

Dzięki.

   Po drodze do mojego domu zajechaliśmy do apteki. Alex wyrwał mi receptę i wysiadł z samochodu, oczywiście zamykając go, i poszedł w stronę budynku. Po chwili wrócił z torebką leków, wzięłam ją i zaczęłam szukać portfela. 

- Nie wezmę od ciebie pieniędzy.- Oświadczył i ruszył dalej. 

   Nie, żeby mi to nie pasowało, ale nie co chłopcy mają z tym "nie wezmę od ciebie pieniędzy"?

- Okej, ale nie licz, że odwdzięczę ci się inaczej. 

   Chłopak nic nie odpowiedział, ale zobaczyłam jego uśmiech.

Od nowa ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz