rozdział 2

24 4 0
                                        

Na moim łóżku siedział Harry. Trzymał w rękach wielkiego białego misia jednocześnie potrząc w telefon. Gdy mnie usłyszał szybko schował telafon, wstał i mjie przytulił.

-nie płacz księżniczko, jestem już i nigdy cię nie opuszcze. Obiecuje.-szapnął mi do ucha.

-dardzo tęskniłam Harry. Dobrze że już jesteś.

Mój brat był moim największym wsparciem gdy tata odszedł. Zawsze nazywał mnie książniczką i bawił się w indianów. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego brata.

-a teraz się rozpakuj i odpocznij bo jutro szkoła.

-dobrze księciu.
Gdy Harry wyszedł, usziadłam na łóżku i napisałam Vicki że już dojechałam i że Harry już z nami jest. Następnie przebrałam się w szare shorty i miodowy t-shirt mojego brata.
Usiadłam na dywanie i zaczęłam grać w fife. Nie oceniajcie.

Nagle usłuszałam dzwonek do drzwi. Dziwne że ktoś do nas dzwoni o 22.30.

-HARRY OTWÓŻ!-wydarłam się na brata.

-TY OTWÓRZ GADAM Z LISĄ!!

-WIESZ ŻE JEJ NIE LUBIE? Z TWOICH OPOWIADAŃ WYSZŁO ŻE JEST ŻYWYM PLASTIKIEM!- odpowiedziałam w drodze do drzwi.

-DZIĘKI SIOSTRA.

-NIE MA PROBLEMU.

Podeszłam do drzwi wejściowych i je otworzyłam. Przedemną stał chłopak na oko 18 lat. Brunet z czarnymi jak moje oczami. Bardzo wysoki. Chociaż dla mnie wszyscy są wysocy. Miał około 190cm. Ubrany w dużą pomarańczową bluze i czarne jeansy z dziurami. W buzi papieros i wpatrzony w czarnego Iphona 7. Takiego jak mój. Ogólnie chudy, blady badboy.

-hej Sean czekamy z Chrisem w aucie już 10 mi...- powiedział nie patrząc na mnie. Gdy jednak mnie zauważył urwał w połowie zdania.

-Kurwa jaki to numer domu?-zapytał

-16.

-Jak zwykle. Sorry za to... tą pomyłkę. Nathan jestem.-powiedział chłopak.

-Nie bój dupy nic się nie stało. Lilka.-odpowiedziałam.

-może chcesz iść z nami do klubu?

-nie dzięki wole zostać w domu grając w fife i jedząc żelki.

-co? Fifa? No kurwa nie. Jakaś ewolucja dziewczyny?

-już mnie wkurwiasz. Czy to AŻ takie dziwne że jest 22.00 nie mam 2 kilogramów tapety na ruju, aktualnie nie maluje paznokci pierdolonym różowym lakierem i nie opuszczam obcisłąlej bluzeczki tak żeby pokazać jakie mam kurwa cycki? Sory to mnie dla mnie.

-A szkoda bo chętnie bym popatrzył.-uśmiechnął się łobuzersko. O nie teraz przesadził.

-pierdol się.

- z tobą chętnie.

I w tym momęcie wybuchłam. Wszystkie wspomnienia wróciły.

**wspomnienie**
Siedze sobie w łóżeczku i czytam książkę. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Nikogo nie ma w domu więc otwieram. Za drzwiami jest mężczyzna ok. 35 lat. Nic nie mówiąc złapał mnie za biodra i zaczął całować. Za każdą próbą odepchnięcia go dostawałam w brzych lub twarz. Rezebrał, dotykał, zgwałcił.
Miałam 14 lat

Nie odpowiedziałam nic tylko udeżyłam do z liścia i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Usłyszałam jeszcze krótkie kurwa.

Próbowałam nie płakać. Ale nie wyszło. Odrazu zalałam się łzami Harry to usłyszał bo słyszałam jak schodzi ze schodów.

-Boże Lilcia co się stało? Czamu płaczesz?

Wszystko mu opowiedziałam, no może oprócz tego jak wyglądał bo pewnie zadzwoniłby na policje. Usiadł obok mnie i przytulił. Kocham to że mnie zawsze wspiera bo tylko on wie co się wtedy stało i że ten gwałciciel pojawiał się regularnie co miesiąc przez równy rok. Wie o cięciach, o próbie samobujczej, o gnębiących mnie kolegach z dawnej szkoły. Chwila... Nath mówił coś o Seanie. Musi to być jego kolega mieszkający obok mnie. Nic w tym nie byłoby dziwnego gdyby Sean nie był chłopakiem który w dawnej szkole gnębił mnie i wyzywał.

Chociaż w Londynie jest mnóstwo Seanów to 2 lata temu mój "kolega" wyprowadził się właśnie do Londynu. Nie wiedziałam że akurat obok mnie.

*rano*

Obudziłam się około 6.00. Nie miałam ochoty tam iść bo wiedziałam kogo tam zastam. Poszłam do łazienki. Po porannej toalecie zauważyłam że nie wziełam ubrań.
Wyszłam więc w samym ręczniku. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czystą bieliznę, czarne jeansy z wysokim stanem i dziurami na kolanach, koszula w czarno czerwoną kratke przewiązałam w pasie. To tego
T-shirt czarny z różą. Jest dozyć ciepło więc nie zakładam bluzy. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż składał się z eylajneru,
(wtf? Nie umiem tego pisać xd)
Tuszu do rzęs, korektora i czarwonej szminki.

Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Przywitałam się z rodzicami którzy szykowali się do pracy. Harry najwyraźniej jest już w szkole.

Przygotowałam miske płatków i jabłko do szkoły. Zjadłam i udałam się do przedpokoju. Tam ubrałam moje czarne superstary i z czarnym plecakiem z vansa  otworzyłam drzwi . Już miałam wychodzić jednak ktoś mi to utrudnił...

Hey Pysiozjeby 💖
Drugi rozdział za nami. Mam nadzieje że to opowiadanie przypadnie wam do gustu. Staram się więc no xd miłego czytania

~Pysiek💕💕

Słowa:754👌

Changes 1/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz