Spora ilość osób twierdzi, że urodziny, to najlepszy czas w życiu. Mnóstwo prezentów, które swoim widokiem cieszą każdego, znajomi i przyjaciele, którzy za twoimi plecami organizują przyjęcie, aby właśnie w ten szczególny dzień, gdy wracasz zmęczony do domu, nieoczekiwanie wyskoczyć z ukrycia krzycząc głośno:
"Niespodzianka!"Niestety... Moje urodziny już od dawna wyglądają inaczej. Wszystko oczywiście za zasługą mojego ojca. Człowieka, który już dawno zapomniał o tym, że jestem jego synem.
***
Nastał kolejny poranek. Promienie słońca delikatnie opatuliły moją twarz, zapewne przedostając się przez odsłonięte okno. Słyszałem również cichy, wręcz kojący śpiew ptaków, dzięki któremu mogłem przywitać się z nowym dniem.
Powoli uniosłem się do pozycji siedzącej i dopiero wtedy poczułem jak fala bólu przepływa przez moje ciało.
- Cholera... - syknąłem podwijając krawędź koszulki ukazując tym samym lincze siniaki na moim brzuchu, które ciągnęły się zapewne, aż do klatki piersiowej bo nawet w tamtym miejscu odczułem ból, a to był tylko przedsmak tego wszystkiego.
Nie wiem ile czasu spędziłem siedząc na łóżku, jednak w końcu wstałem na równe nogi, aby podejść do biurka, na którym leżały leki przeciwbólowe.
Bardzo chciałem zapomnieć o wczorajszych wydarzeniach. Znów nakryć się ciepłą kołdrą, nie przejmować się otaczającym mnie światem i najzwyczajniej udać się do krainy snów, ale moje życie na ogół nie jest takie kolorowe, więc po zażyciu dwóch białych kapsułek skierowałem się do łazienki.
Kilka minut później poczułem na swoim ciele gorące strumienie wody, które w kojący sposób masowały moje spięte mięśnie.
Jesteś beznadziejny! Nie rozumiem jak można być taką niezdarą!
Słowa ojca z nagła uderzyły we mnie, gdy tylko przymknąłem powieki.
Ja nie chciałem... Naprawdę..
Zamknij się, chyba, że chcesz przez tydzień żyć na samej wodzie!
Zacisnąłem mocno szczękę i pokręciłem szybko głową, aby pozbyć się okropnych wspomnień. Gdy tylko zrobię coś, co nie spodoba się mojemu ojcu, on znowu to robi. Za każdym razem wyżywa się na mnie, a gdy tylko przeleje całą swoją złość czy frustrację, pozostawia samego na pastwę losu, nie przejmując się moim krytycznym stanem.
I pomyśleć, że to wszytko przez cholerny talerz, który wyślizgnął mi się wczoraj z rąk w trakcie zmywania naczyń...
Zresztą... Ten potwór znalazł sobie idealny sposób, aby nikt nie dowiedział się o tym co mi robi.
Nigdy nie uderza mnie w twarz. Nigdy. Dzięki temu żadna osoba nie jest w stanie zauważyć siniaków, a co za tym idzie?
Zero pomocy.Jeśli już odwiedzają nas jego znajomi lub nasza rodzina, staję się zupełnie innym człowiekiem. Udaje przed wszystkimi troskliwego tatusia, który kocha swojego syna ponad życie, a prawda jest taka, że gdy tylko zostajemy sami, zamienia się w tyrana, który katuje mnie za każdą błachostkę.
Gdyby tylko mama wiedziała jaki jest naprawdę...
- Magnus!? Dlaczego do cholery śniadania wciąż nie ma na stole!? - podskoczyłem przestraszony słysząc zdenerwowany ton głosu ojca, więc w ekspresowym tempie wyszedłem z kabiny, oczywiście wcześniej zakręcając kurek z gorącą wodą.
- P-przepraszam! J-już wychodzę! - odpowiedziałem i w trybie natychmiastowym włożyłem na siebie wcześniej przygotowane ubrania.
Przed wyjściem wziąłem parę głębokich wdechów i w końcu otworzyłem drzwi, więc już sekundę późnej mogłem ujrzeć wściekły wyraz twarzy znienawidzonego przeze mnie mężczyzny. Jego ciemne, wręcz kruczoczarne włosy jak zawsze były ułożone idealnie. Dopasowany garnitur, koszula, krawat, a nawet buty, ale nie ma się co dziwić. Przecież jest jednym z najbardziej znanych adwokatów w Nowym Jorku. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem go ubranego w zwyczajnych ciuchach. Cieszyłem się, że mimo więzłów krwi, ani trochę nie jestem do niego podobny. Wiele razy słyszałem, że jestem odzwierciedleniem matki.
Orzechowe oczy, w których zawsze można było ujrzeć migające iskierki radości, ciemnobrązowe włosy, miękkie w dotyku, niczym najdelikatniejszy jedwab, malinowe usta układające się w ciepłym uśmiechu oraz azjatyckie rysy twarzy świadczące o pochodzeniu.
Tak właśnie ją pamiętam. Dla mnie zawsze była najpiękniejsza, dlatego często mówiłem, że jest najprawdziwszym aniołem.- Wszystko przygotuję tylko daj mi chwilę - poprosiłem spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Masz dziesięć minut - warknął po dłuższym zastanowieniu i twardym krokiem skierował się do kuchni.
Jeśli mam być szczery, zdziwiło mnie jego zachowanie. Zazwyczaj nawet za takie rzeczy potrafi mnie ukarać.
Może to mój szczęśliwy dzień?
Z tą myślą udałem się do wyżej wspomnianego pomieszczenia, aby tak jak codzień przygotować posiłek.
- Dzisiaj odwiedzi mnie moja znajoma z synem, więc masz się zachowywać - oświadczył kiedy byłem w trakcie krojenia warzyw na sałatkę.
Oh.. Czyli dzisiaj będziesz miły, tak?
- Oczywiście - przytaknąłem posłusznie nie przerywając przy tym wykonywanej czynności.
- Kolacje przygotuję Martha, ty byś jeszcze coś spieprzył, a nie chce żeby goście otruli się twoim jedzeniem - przyznał z pogardą co tylko wywołało u mnie nieprzyjemny ucisk w żołądku.
Nie okazywałem tego zbytnio, ale poczułem ulgę słysząc, że wszystkim zajmie się nasza gosposia. Jest dla mnie jak siostra. Mogę z nią porozmawiać, wyżalić się, a przede wszystkim, jest jedyną osobą, która wie co dzieje się w tym przeklętym domu.
Zapewne ktoś zapytałby dlaczego nic z tym nie robi, dlaczego nie zgłosi tego na policji... Niestety, nie może. Mój ojciec jest wysoko postawionym człowiekiem, każdy uważa go za idealnego tatusia, więc kto uwierzyłby przeciętnej kobiecie, która w dodatku nie ma żadnych dowodów? Kto normalny zarzuciłby jakąkolwiek zbrodnie najlepszemu adwokatowi? Martha od razu straciła by pracę jak i dach nad głową, a tego bym sobie nie wybaczył.
W pewnym momencie poczułem mocny uścisk na swoim ramieniu, który momentalnie wyrwał mnie z zamyśleń.
- Mówiłem coś - syknął wściekle, lecz i tak całą uwagę przeniosłem na boleśnie ściskającą się dłoń na mojej skórze.
- J-ja nie słuchałem... Przepraszam.. - odezwałem się ledwo słyszalnie po czym spuściłem wzrok na niezwykle interesującą podłogę.
- Twoja nauczycielka dzwoniła do mnie wczoraj w sprawie jakiegoś pobicia - przełknąłem cicho śline gdy tylko dotarły do mnie słowa mężczyzny. - Możesz mi łaskawie wytłumaczyć o co chodzi?
Wiedziałem, że mowa o ostatnim incydencie z Sebastianem.. O tym błękitnookim aniele, który uratował mnie przed moim prześladowcą.
- To nic takiego... P-po prostu zaczepiali mnie w szkole i... - zająkałem się nie wiedząc w jaki sposób wytłumaczyć mu to wszystko.
- Jesteś facetem do cholery! Boże... Kogo ja wychowałem? - puścił w końcu moje ramię, które od razu zacząłem rozmasowywać. - Zejdź mi z oczu i nie pokazuj się do wieczora... Nie mogę na ciebie patrzeć - przyznał spoglądając na mnie jak na największą porażkę świata, więc nie zwlekając dłużej, dość szybkim krokiem udałem się do swojego pokoju, aby poczekać na nadchodzącą kolacje. Przynajmniej wtedy będę miał spokój...
❇❇❇❇❇❇❇❇
No w końcu udało mi się napisać kolejny rozdział XDD 😅
Moja wena potrzebuje natychmiastowej reanimacji..
Jak spędziliście Halloween? 🎃😏 Czy tylko ja uwielbiam to święto?
Miłej nocy 💕
xxMagnuses
![](https://img.wattpad.com/cover/126493430-288-k67699.jpg)
CZYTASZ
you're part of me ~ malec ×ZAKOŃCZONE×
FanfictionW każdej szkole znajdzie się osoba dyskryminowana za swój ubiór czy wygląd. Musi znosić przykre słowa, a czasem bolesne ciosy tylko dlatego, że chce być sobą i to właśnie przeżywa osiemnastoletni Magnus Bane, chłopak kochający brokat, jednak z biegi...