..Part 21..

1.4K 134 34
                                    

Całą noc śniłem o pięknej, ciemnowłosej kobiecie. Wciąż nawoływała mnie zdrobnieniem, które kiedyś używała tylko moja matka.

Magni... Magni... Magni...

Chodź do mnie...

Magni...

To ja...

Chodź ze mną...

Nic ci już nie grozi...

W końcu uniosłem ociężałe powieki, a może nawet opuchnięte przez wczorajszy płacz, jednak gdy sięgnąłem dłonią, aby napotkać się z ciałem mojego wybawcy okazało się, że w łóżku jestem tylko ja. To sprawiło, że podniosłem się w końcu do pozycji siedzącej po czym wzrokiem zbadałem swój pokój, który również okazał się pusty.

Wyszedł już? Czyli... Znów jestem sam?

Takie myśli jeszcze przez chwilę krążyły po mojej głowie, aż poczułem przyjemny zapach smażonego bekonu. Nic nie mogłem poradzić na delikatny uśmiech, który momentalnie pojawił się na moich ustach, więc nie zwlekając dłużej wstałem trochę chwiejnie, jednak zanim wyszedłem z pokoju, przebrałem się w świeże ubrania, a mianowicie w czarne dresy oraz jasnoróżową koszulkę z krótkim rękawem, której nie nosiłem chyba od wieków, ale skoro akurat teraz trafiła w moje ręce, to dlaczego nie skorzystać z okazji?

- Dzień dobry - przywitałem się z brunetem gdy tylko zauważyłem go w kuchni w... W samych dresach.

Cholera. Czy one nie są przypadkiem moje? Szlak, kogo to obchodzi!? Masz przed sobą istnego anioła!

- Dzień dobry - odwrócił się w moją stronę po czym wolnym krokiem podszedł do mnie z talerzem pełnym jedzenia. Parsknąłem cicho widząc dwa usmażone jajka oraz bekon ułożony na kształt szerokiego uśmiechu. - Twój śmiech jest dla mnie najlepszą nagrodą dnia - odparł składając na moich ustach przelotny pocałunek.

Oczywiście nie potrafiłem powstrzymać rumieńców na twarzy, jednak teraz nie przeszkadzały mi one tak jak kiedyś.

- Dziękuję - uśmiechnąłem się delikatnie po czym odebrałem talerz ze śniadaniem, które aż błagało o jego skonsumowanie, choć i tak kilka sekund później znów przeniosłem wzrok na umięśniony tors Aleksandra.

Dlaczego nagle zrobiło się tu tak gorąco?

- Skarbie... Oczka mam w tym miejscu - wskazał dłonią na swoją twarz śmiejąc się cicho. - Zawsze mogę przysłać ci parę moich nagich...

- Oh zamknij się - przewróciłem oczami i bez ostrzeżenia wpiłem się w jego usta z nadzieją, że przestanie mnie w końcu zawstydzać.

Przybiłem sobie piątkę w duchu, gdy chłopak mruknął cicho pogłębiając jednocześnie pocałunek. Takie poranki mogę mieć codziennie. Oj tak.

- Dobrze... Najpierw śniadanie później całusy - szepnął po kilku sekundach przez co westchnąłem cierpiętniczo. - No już rozchmurz się inaczej nie będzie niespodzianki - spojrzał na mnie poważnie.

- Niespodzianki? - spytałem zaciekawiony, a nawet zachwycony. Od razu usiadłem przy wyspie kuchennej, aby w końcu spróbować jedzenia i o boże! Niegdy nie sądziłem, że bekon może być tak dobry!

- Tak, niespodzianki - przytaknął siadając naprzeciwko mnie. - Ale musisz być grzecznym chłopcem.

- Bfedę... Zafsze jesztem gszeczny - przyznałem z pełną buzią czym rozbawiłem bruneta. - To jest przefyszne!

- Bycie takim uroczym powinno być karane - westchnął rozmarzony. - Cieszę się, że ci smakuje.

- Ja? Uroczym? Czy ty kiedykolwiek patrzyłeś w lustro? - spytałem zdezorientowany. - Spójrz na siebie Aleksandrze, jesteś jak chodząca słodycz z dodatkiem papryczki chili! Jesteś cholernie przystojny, a przez twój brak koszulki nie mogę się skupić na własnych myślach... Ummm...

Moment... Halo? Magnus Bane? Czy to na pewno ty? Błagam, zaktualizuj dane. 

- Dziękuję słońce, bardzo mi to schlebia - mrugnął do mnie, jednak szybko uciekłem wzrokiem na pobliskie okno. Teraz nawet nie zastanawiałem się jaki poziom czerwoności zyskały moje policzki.

- Jest bardzo ładna pogoda... Może byśmy gdzieś wyszli? - zaproponowałem zmieniając jednocześnie temat. Słońce naprawdę dzisiaj ukazywało się w całości gdyż niebo było nieskazitelnie czyste. Nawet jednej chmurki. To z pewnością będzie dobry dzień.

- To właśnie mam w planach jeżeli chodzi o niespodziankę - odpowiedział, więc przeniosłem w końcu wzrok na swojego wybawcę.

- Powiesz mi co to za niespodzianka?

- Dowiesz się po śniadaniu - jęknąłem cicho na jego słowa gdyż naprawdę nie lubiłem żyć w niewiedzy. - Ah... Mam nadzieję, że nie jesteś zły za pożyczenie twoich dresów.

- Nie. Oczywiście, że nie jestem zły - pokręciłem szybko głową. - Zresztą... Z szarością ci do twarzy - odparłem znów lekko zawstydzony.

- Twoje komplementy jeszcze bardziej pompują moje ego, które siłą rzeczy i tak jest już dość spore - parsknął.

Cóż zrobić? Nawet ja siebie nie poznaję...

✳️✳️✳️✳️✳️✳️✳️

Witajcie groszki pachnące! 😊💕

No dobra. To chyba mój najkrótszy rozdział, ale za to dość sporo w nim słodyczy 😁

Oczywiście mam zamiar się zrekompensować, więc następny rozdział w poniedziałek 😎

Miłego czytania! 💕📖

xxMagnuses

you're part of me ~ malec ×ZAKOŃCZONE×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz