Karolina obudziła się na parę minut przed drugą rano. Ledwie otworzyła oczy, zamknęła je ponownie i spróbowała zasnąć. Gdy zegar wybił trzecią, kobieta porzuciła marzenia o dalszym śnie i zaczęła zastanawiać się co zrobić na śniadanie, dla niej i syna.
—Może jakąś jajecznicę? — myślała — a może najprostsze, zwykłe kanapki z szynką i pomidorem.
Na samą myśl o tym, zaburczało jej w brzuchu. Karolina wstała, założyła szlafrok i cichutko wyszła z pokoju. Gdy mijała właśnie drzwi do pokoju Syna, zakręciło się jej w głowie. Oparła się o ścianę i poczuła dziwne drgania. Wzięła oddech i usłyszała za drzwiami huk upadku.
— Pewnie Alan znowu ma jakiś koszmar— Pomyślała. Jej syn od zawsze je miewał, zazwyczaj kończyły się jego spadnięciem z łóżka. Karolina zrobiła jeszcze krok i usłyszała dźwięk targania materiału. Podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę. Drzwi ustąpiły z cichym skrzypnięciem, kobieta weszła do pokoju. Zobaczyła, że jej syn leży na podłodze obok łóżka, twarzą zwrócony ku ziemi. Podeszła do niego i potrząsnęła jego ramieniem kilkukrotnie. Wtem jej uwagę przyciągnęło coś obok niego.
Na ziemi leżał mały czarny cylinder. Karolina upadła na kolana, a jej ciałem wstrząsnął szloch. Dobrze wiedziała, co oznacza ten niepozorny przedmiot. Nie miała nawet siły obrócić głowy. To co właśnie się zdarzyło było zbyt przerażające. Kobieta jeszcze raz potrząsnęła synem, tym razem bez żadnych nadziei. Wiedziała, że on nie żyje.
— "Zawsze ktoś wtedy ginął"— myślała— "Zawsze, gdy pojawiał się właściciel tego starego cylindra ginęła bliska jej osoba. Najpierw jej malutka siostrzyczka, potem jej matka... Pięć lat temu jej mąż i ojciec. A dziś jej ukochany syn, jej jedyny syn."— po policzku Karoliny pociekła łza— "A przez kogo? Przez nią."— pomyślała— "Tylko ona jest winna temu wszystkiemu. To jest zemsta za jej błędy, za to co zrobiła za to, że Go zabiła. Jej ukochanego, jej Freddiego. On się mści, zawsze powtarzał...
—mam bardzo dobrą pamięć— Usłyszała za sobą jego głos. Nie odwróciła się, nie miała siły. Patrzyła tępo w ścianę przed sobą, na której widniał Jego cień.
—Fredek...— jej głos drżał z nerwów.— dlaczego on? Zabrałeś mi tak wiele, dlaczego musisz zabrać mi wszystko? Dlaczego tak potwornie się mścisz?
—Ja? Ja się nie mszczę, ja tylko wyrównuję stare rachunki.
— Przecież wiesz, że to był wypadek!— krzyknęła zamykając oczy.— Przecież wiesz...
— ...że nie chciałaś mojej śmierci!?— usłyszała jego drwiący śmiech— Zawsze tylko tego chciałaś! Żebym zniknął! I widzisz, ten świat jest tak niesprawiedliwy!— śmiał się.
Karolina wstała i odwróciła się. Na łóżku leżał mały, pluszowy miś. Wyglądał tak niepozornie, a był sprawcą tylu cierpień. Odkąd Freddy przybrał jego formę był najgorszą istotą chodzącą po świecie. Pluszak patrzył na nią tymi swoimi srebrnymi oczkami.
— Karolinko! Ja doskonale wiem, ja zawsze wiedziałem.
— Więc dlaczego!— krzyknęła mu w twarz.
— Taka duża, a taka niemądra— zaśmiał się.
W tym momencie pluszak zaczął wykręcać się na wszystkie strony. Z jego szczęki wysunęły się ostre zębiska, jego łapki wydłużyły się, a z jego piersi wydarł się nieludzki zgrzyt. Po chwili stał przed nią dwumetrowy niedźwiedzio-podobny stwór. Karolina cofnęła się o krok. Nigdy wcześniej nie widziała go w tej formie. Freddy zaśmiał się widząc jej przerażenie.— Ach!— westchnął- więc nie widziałaś mnie takiego? Ojejku, myślałem, że wiesz kim przez ciebie się stałem! Tylko przez ciebie!
— Ja— zająknęła się- ja cię kochałam.
— Nie!— Powiedział przechodząc jednym krokiem przez łóżko. Freddy wyjrzał przez okno i powiedział: -To ja cię kochałem. Ja robiłem dla ciebie wszystko. Ja mordowałem dla ciebie, a ty się mnie pozbyłaś- podniósł głos i odwrócił się w jej stronę- wyrzuciłaś jak śmieć! Ale nie to jest najgorsze! Ja mordowałem dla miłości, a teraz moja dusza morduje dalej, dla mnie nie ma ratunku. Chciałbym, ale nie mogę!- wrzasnął i schylił się po coś. Chciałbym umrzeć, ale nie mogę, tylko i wyłącznie przez ciebie. I wiesz co? Gdy ktoś nie może umrzeć...— podszedł do niej i ubrał swój czarny kapelusz— ...sam zabija.
— I teraz mnie zabijesz? Tak jak wszystkich mi bliskich?!— spytała kuląc się.
— Nie— odpowiedział przeczesując jej włosy.— To byłoby za proste. A ja lubię wyzwania!
— zaśmiał się. Freddy wyjął zza pleców żółtą, pluszową kaczkę— zamienię cię w podobnego sobie— szepnął jej na ucho. Po czym zanurzył swoje kły w jej szyi. Nie zdążyła nawet krzyknąć. Po chwili jej ledwie żywe ciało zsunęło się na ziemię.Freddy zanurzył kaczkę w jej krwi, a w czarnych do teraz oczach pluszaka rozbłysły dwa ogniki.
— Co teraz będzie, ze mną?— spytała resztką sił Karolina
— Z tobą?— spytał— Przyjrzyj się mnie i zastanów jaki kapelusik będzie ci pasował...— Zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
Karolina jeszcze chwilę patrzyła na niego, po czym zamknęła oczy i szepnęła— przepraszam mój synku. Alan...— potem zamknęła oczy i wydała ostatnie tchnienie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podobało! Sorry, że tak długo, ale miałem pewne problemy techniczne.
Postaram się, żeby kolejny rozdział wyszedł dużo szybciej!
CZYTASZ
Freddy- Powrót przeszłości
HorrorNa terenie całej Polski od 15 lat dochodzi do serii tajemniczych morderstw. Wszystkie są makabryczne, jednakże morderca zawsze stosuje ten sam sposób - morduje poprzez zmiażdżenie głowy, lub rozerwanie ciała na strzępy. Jaki ma motyw? Kto morduje? P...