Wychodziłem właśnie z domu, kiedy to po drugiej stronie ulicy zauważyłem najbardziej radosną i kochaną osobę jaką znam.
- Część Tyjo! - krzyknął żółtowłosy i pomachał do mnie ręką. Podszedł bliżej i uśmiechnął się uroczo - Jak się spało?
- Hej. Raczej dobrze, a Tobie? - odpowiedziałem i obaj ruszyliśmy do szkoły. Jeszcze tylko niecałe dwa miesiące i zaczną się wakacje.
- Też dobrze. - odparł z szerokim uśmiechem na twarzy i spojrzał na mnie - A wiesz co Tyler?
- Hm?
- Lubię Cię bardzo. A nawet Cię kocham mocno. Po przyjacielsku. - powiedział szczerze, przeciągając samogłoski w pierwszym zdaniu.Powtarzał to zawsze, czasem nawet parę razy na dzień. Ja też go bardzo lubiłem, był najlepszą osobą jaką mogłem poznać.
- Wiem, Joshie. Ja Ciebie też BARDZO lubię - zaśmiałem się, a Josh objął mnie ''bratersko'' ramieniem. I szliśmy tak, do póki nie weszliśmy do budynku szkoły.
Odłożyliśmy niepotrzebne książki do swoich szafek, a następnie poszliśmy pod klasę. Przywitaliśmy naszego wspólnego znajomego Brendona, a także Dallona, który akurat z nim rozmawiał. Znaliśmy się z nimi od jakiś trzech lat, byli naprawdę bardzo fajni. Zamieniliśmy ze sobą parę zdań, a chwilę potem zadzwonił dzwonek, przypominający, że zaczęła się właśnie pierwsza lekcja, a w naszym wypadku był to Angielski. Wszyscy weszli do klasy i zajęli swoje miejsca.
Mimo, że nie przepadałem zbytnio za tym przedmiotem, to mój czas i w sumie całe moje życie, osładzał i ''ulepszał'' Josh. Uśmiechnąłem się na myśl o naszych wspólnych chwilach z dzieciństwa i spojrzałem na chłopaka siedzącego obok mnie na krzesełku. Rysował coś właśnie bardzo zawzięcie na końcu zeszytu, z przygryzionym językiem. Joshie czasami (a raczej często) zachowywał się jak dziecko, duże, słodkie, urocze, przerośnięte dziecko. Ale wiedział kiedy być poważny, a kiedy rozśmieszyć czy poprawić mi humor. Był praktycznie od zawsze. Razem się wychowywaliśmy, bawiliśmy, żyliśmy zawsze jak bracia. Pomagaliśmy sobie na wzajem, często nawet z tym jak postępować z dziewczynami. Rodzice zawsze mieli dobre zdanie na nasz temat, zarówno rodzice Duna o mnie, jak i moi o Joshu.
Chyba na zbyt długo zawiesiłem wzrok na chłopaku, gdyż żółto włosy uśmiechnął się lekko i odezwał szeptem:
- Taki piękny jestem, że mnie podziwiasz jak jakiś znany obraz? -
zarumieniłem się nieco i zaśmiałem cicho na jego słowa.Fakt, był naprawdę przystojny. Jego uroda była idealna, przynajmniej moim zdaniem. Nic mu nie brakowało, po prostu był śliczny. Nie jedna laska na niego leciała, a on z każdą próbował się zbliżyć, ale mimo wszystko nadal był singlem. Do mnie też dziewczyny zarywały, może to dlatego, że jestem przyjacielem Josha? No, ale w każdym razie, również nie znalazłem tej jedynej. Jednak, od może roku, obaj stwierdziliśmy, że jesteśmy bi, a może i nawet homo. Nie mówiliśmy jeszcze nic rodzicom, chociaż wiedzieliśmy, że ich reakcja na to będzie bardzo pozytywna. Od małego mieliśmy tłumaczone, że nawet jeśli zaczęły by nam się podobać chłopaki, to i tak nic to nie zmini i będą kochać nas tak samo. Nadal to ukrywaliśmy i kiedy przychodził czas na jakieś bale, śluby, czy tym podobne sytuację, zawsze kryliśmy tego drugiego i załatwialiśmy sobie na takie okazje jakąś pierwszą lepszą dziewczynę. Często nawet naszą przyjaciółkę, Melanie. Była naprawdę świetną dziewczyną, obaj dobrze się z nią dogadywaliśmy. Znaliśmy ją od 3 lat i zawsze mogliśmy na nią liczyć.
~~~
- Hej, chłopaki! - usłyszeliśmy za sobą, będąc w drodze do szatni. Odwróciliśmy się obaj i zauważyliśmy Nathana, Christophera, Colina i Dylana.
- Siemka, co tam chłopaki? - odezwał się Josh
- Sorry, że was zatrzymujemy, ale dzisiaj jest impreza u Jacksona i chcieliśmy wam tylko powiedzieć, że jesteście zaproszeni. - oznajmił Dylan
- Um, chyba nie mamy żadnych planów. - odparłem i spojrzałem na Josha, czekając na jakikolwiek sprzeciw z jego strony. Na szczęście chłopak jedynie potwierdził nasze przybycie. Pożegnaliśmy się z ''paczką'' i zabraliśmy swoje rzeczy z szatni, a następnie wyszliśmy ze szkoły.Po lekcjach (jak to mieliśmy już w zwyczaju) poszliśmy na obiad do Taco Bell. Zawsze chodziliśmy we dwójkę, ale jeśli ktoś chciał się dołączyć, to jak najbardziej nam to nie przeszkadzało. No chyba, że była to jakaś nieznośna dziewczyna z naszej szkoły.
Usiedliśmy przy ''naszym stoliku'' i zamówiliśmy to co zawsze. Przez to, że bywaliśmy tam praktycznie co dzień, posiadaliśmy nawet swoje własne karty Taco Bell ze swoimi nazwiskami. Te plakietki to były po prostu karty stałego klienta, czyli w sumie nic szczególnego, ale dla nas to miało spore znaczenie. Taco Bell to nasza ulubiona restauracja, nawet za dzieciaka przychodziliśmy tu ze swoimi rodzicami i po prostu mamy z tym miejscem dużo wspomnień.
Nie musieliśmy długo czekać na jedzenie, co było też dużym plusem restauracji. Zajadaliśmy się swoimi ulubionymi daniami, w tym samym czasie rozmawiając na luźne tematy. Świetnie się dogadywaliśmy i zawsze mieliśmy tematy do rozmowy. To było wspaniałe, bo prócz Josha nie znałem tak fantastycznej osoby jak on. A znałem dość sporo ludzi, bo ja i kolorowowłosy byliśmy lubiani i rozpoznawalni w szkole. Czasem miało to też swoje minusy, ale jakoś dało się to przeżyć.
- O której idziemy na imprezę? - zapytał Josh, po jakimś czasie naszej rozmowy
- Nie wiem, myślę, że o 20 będzie okej. - powiedziałem upijając łyk coli - W końcu trzeba tam jeszcze dojść. - dodałem
- Oh, no tak racja. Mieszka kawałek od nas. - przypomniał sobie Joshua - Okej, to bądź gotowy o 20. Będę czekać pod twoim domem.
- Jasne - odparłem i właśnie w tamtym momencie, przyszła mi wiadomość od mamy. Napisała, żeby wrócił niedługo, bo chce żebym jej w czymś pomógł w ogrodzie. Westchnąłem i poinformowałem o tym przyjaciela.Wolnym krokiem wyszliśmy z TB i poszliśmy na naszą ulicę. Pod naszymi domami przytuliliśmy się na pożegnanie i poszliśmy w dwie przeciwne strony. Krzyknąłem w głąb domu, że już jestem, po czym dostałem zadanie, żebym się przebrał i pomógł posadzić drzewka przy połocie. Taaak, świetny plan na popołudnie, ehh...
____________________________________________________________________________
Co myślicie? Będzie to ktoś wgl czytał?
CZYTASZ
Neighbour || Joshler
Hayran KurguCzy chłopaków z sąsiedztwa połączy coś więcej niż tylko przyjaźń?