2

248 16 8
                                    

Zaczęłyśmy jeść. Sara ciągle patrzyła na Abrę. No, bynajmniej do tego momentu, w którym chłopak wstał i wyszedł z knajpy. Dopiero wówczas wtedy w stu procentach skupiła się na jedzeniu i rozmowie ze mną.
- Co powiesz na basen jutro? - zaczęłam rozmowę.
- Ta.. Pewnie. - dziewczyna wymusiła uśmiech.
Skrzywiłam się. Ona chyba była myślami gdzie indziej.. Najwyraźniej zauważyła moje zdziwienie, ponieważ zaczęła mówić:
- Wiesz.. Ostatnio dużo myślałam.. - westchnęła.
- Nooo? - chciałam by kontynuowała.
- Zostanę YouTuberką. Kamerkę już kupiłam, kanał wstępnie założyłam.. No i.. - tutaj Jej przerwałam.
- Sara, rób to co uważasz za słuszne. Nie musisz mi się tłumaczyć.
Uśmiechnęłam się, a Ona odwzajemniła mój uśmiech. Wstałyśmy i wyszłyśmy na zewnątrz, skierowałyśmy się w stronę domu mojej przyjaciółki..

Co robiłyśmy u Sary? Grałyśmy, gadałyśmy, plotkowałyśmy.. Czyli norma. Przenieśmy się już do dnia jutrzejszego..

***
Wstałam z samego rana. Mój zegarek w telefonie wskazywał godzinę siódmą rano. Wyjście na basen było ustalone na 8:35. Wstałam, pościeliłam łóżko i nakarmiłam kota. Weszłam do łazienki.

Dzisiaj postawiłam na granatowe, zwyczajne jeansy i dla odmiany szarą bluzę. Moimi butami na wyjście oczywiście były moje ulubione czarne nike'i z białymi elementami. Postawiłam je przed wyjściem. Zjadłam płatki z mlekiem, a następnie przyszykowałam rzeczy na basen. W końcu wyszłam z domu i ruszyłam w miejsce w którym miałam spotkać się z Sarą. Nie miałam jeszcze prawa jazdy. Ona natomiast je miała, więc pod basen podjechałyśmy samochodem.

***
Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy na basen. Zapłaciłyśmy, a potem weszłyśmy na pływalnię. I nie zgadniecie kto tam był? Oczywiście, że Abra. Wiedziałam już, że Sara nie skupi się na mnie w stu procentach..

W pewnym momencie dziewczyna zostawiła mnie samą i podeszła do chłopaka. Z jednej strony byłam z Niej dumna, bo odważyła się podejść sama. Z drugiej strony natomiast czułam się źle. W końcu byłyśmy przyjaciółkami..

Sara gadała z Abrą jakieś dwadzieścia minut? Może trochę więcej, a może mniej.. Jak się później dowiedziałam (oczywiście od Sary) chłopak miał na imię Jasiek. W tamtych chwilach czułam, iż to nie przypadek, że spotykamy się już drugi raz.. W końcu Warszawa jest duża, a podobno nic nie dzieje się przypadkiem?

Kebabowcy |Abra|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz