27.03. sobota
Obudziłam się i wciąż pamiętałam usta oraz język Blake'a. Czułam się z tym jakoś źle, albo niewygodnie? Nie. Szczerze powiedziawszy, wciąż miałam ochotę poznać smak tego chłopaka. Blake wdarł się do moich intensywnych myśli. Moja nienawiść do niego powoli malała.
— Mój łeb. – Powiedziała zaspana Maddie i z ciężkością otworzyła swoje oczy. Wyglądała koszmarnie, zapewne tak, jak ja. Czułam ból głowy. Ta butelka wina była najgorszym, na co mój pijany mózg mógł kurwa wpaść. Przeklinałam to wino, które właśnie znienawidziłam.
— Mój też. Jest kurwa piętnasta, a ja marzę o dalszym spaniu. – Jęknęłam zaspana i znowu zamknęłam oczy. Wtedy stała się najgorsza rzecz, która może przytrafić się wciąż pijanej nastolatce. Mój telefon zaczął głośno dzwonić, rozwalając mi głowę.
— Proszę, odbierz to gówno. – Wyjęczała Maddie i zakryła swoją twarz moją białą poduszką. Już widziałam tusz z jej rzęs, który tam się znajdzie. Sięgnęłam po telefon i po prostu odebrałam to przeklęte ustrojstwo.
— Halo? – Wyszeptałam wciąż zaspana.
— Rosalie Emy Cul, czy ty jesteś pijana? – Gdy usłyszałam głos ojca, od razu poderwałam się do siadu. Był to błąd, bo głowa zaczęło pulsować mi cholernie mocno. Nienawidziłam swojego marnego życia.
— Oczywiście, że nie. – Skłamałam mówiąc lekko przepitym głosem.
— To czemu brzmisz tak niewyraźnie? – Dopytał podejrzliwie, a ja miałam ochotę zakończyć to połączenie i położyć się spać dalej. Czemu to mnie spotykało? Czemu nie mógł zadzwonić do Logana?
— Szoruję zęby. – Skłamałam po raz drugi i miałam ochotę walnąć się w czoło, za taką słabą wymówkę. Boże, jaka ja byłam tępa. Zapadła grobowa cisza, co nawet mi odpowiadało. Moja głowa bolała mniej, gdy ktoś nie darł mi się do ucha o piętnastej rano.
— Ale chyba nie miałaś nic nieodpowiedniego w ustach? – Zachłysnęłam się powietrzem, gdy mój ojciec powiedział to z pełną powagą. Miałam ochotę się zastrzelić albo skoczyć z balkonu. Może najlepiej to i to. Tak, opcja trzecia była najlepsza. Miałabym pewność, że umrę.
— Boże, tato! – Pisnęłam, jak jakaś zawstydzona nastolatka. Dobrze wiedziałam, o co ojciec mnie pytał. Byłam zażenowana jego pytaniem. Jak on w ogóle mógł o coś takiego zapytać?
— No co. Jesteś już dorosła, więc powinniśmy chyba przeprowadzić dorosłą rozmowę... – Mówił śmiertelnie poważnie, a ja poczułam kolejną falę zażenowania.
— Tato, przestań. Lepiej powiedz, po co dzwonisz? – Zapytałam, chcąc zmienić jak najszybciej temat. Nie miałam zamiaru rozmawiać z ojcem o moim seksualnym życiu. Tamtego ranka, po raz kolejny miałam ochotę się zabić. Wyglądałam jak gówno i tak samo się czułam, a ojciec dowalił tekstem o dorosłej rozmowie.
— Dobra, dobra. Pogadasz o tym z matką. Chciałem się zapytać, czy dom stoi w całości?
— Boże, tak.
— W porządku. Miłego szorowania zębów.
Opadłam na łóżko i rzuciłam telefon na pobliską szafkę nocną. Gdy się położyłam, poczułam dość mocne zawroty głowy, które były cholernie uciążliwie. Wsłuchiwałam się w jęki Maddie, która ubolewała nad bólem głowy.
— Czy ty się całowałaś z Blake'em, czy ja śniłam? – Zapytała nagle ciekawska. Również zastanawiałam się, czy to nie był zwyczajny sen. Ale nie, wciąż bolały mnie usta po kilkukrotnym całowaniu się z Davisem. Nie moja wina, że robił to tak świetnie.
CZYTASZ
NIE POWINNIŚMY ✔
Novela JuvenilWersja przed poprawkami „- Nie powinniśmy się spotykać - szepnęłam, gdy chłopak przerwał gorący pocałunek. - Nie powinniśmy udawać, że nie darzymy się żadnym uczuciem - jego ciepłe usta znowu spoczęły na moich wargach, a rozgrzany język wtargnął...