Rozdział 2

33 5 0
                                    

  Tak jak myślałam, Kathy kupiła nam tyle rzeczy, że sama bym tyle nie kupiła, gdybyśmy się nie poznali. Nasi rodzice pracują razem w firmie. Tak tylko przypominam.

2 grudnia sobota

Kathy nie może dzisiaj iść ze mną do Starbucksa więc idę sama.

- Cześć Vivi. - mówię do koleżanki-kelnerki. Znamy się ,, dosyć " dobrze.
- To co zawsze. Frappucino.
- Jasne kochana, gdzie twoja Kath ? - zawsze tak jak ja używa zdrobnienia Kath.
- Nie może dzisiaj. Jej rodzina przyjeżdża czy jakoś tak. - odpowiadam na jej pytanko.
- Ok. Poczekaj chwilę, usiądź. Podam ci zaraz frappucino. - przemawia śmiesznym głosem Vivi.
- Jasne. - odpowiadam, ,, takim " samym głosem.

Teraz gdy czekam, zaczepia mnie pewien chłopak.

- Cześć, mogę przysiąść ? - pyta się mnie, jakby ten stolik był mój. W pewnym sensie jest. Bo ja tu siedzę.
- Emm... jasne. - czemu nie umiem odmawiać ?
- Nazywam się Brian a ty ? - od razu się mnie pyta Brian.
- Emily. - odpowiadam na pytanie. - A ile masz lat ?
- 21. Mogę wiedzieć ile ty ? - nie no. Pyta mnie o rzeczy, o które ja go pytam. - 19.
- Ładna jesteś. - Ekhem. To był komplement ? Mówię to w sercu. A raczej pytam się w sercu. Ale chyba tak.
- Dzięki. - chyba się rumienię.

Nagle wibruje mi telefon

Kathy: Chodź do mnie, potrzebuję cię. Potrzebuje Emilyterapii.

To źle świadczy. Muszę jej pomóc.

- Przyjaciółka mnie potrzebuje. - ogłaszam mu. A miałam iść na zakupy.

- Jasne. Dasz numer ? - ledwo się znamy ale go lubię.
- Czemu nie ? - podaje mu numer a później się żegnam.

Po pewnym czasie docieram do Kathy, tak jak myślałam, zdrada, miłość.

Opowiedziała mi, jak zobaczyła, że Adam ją zdradza z Kają.

*** Po pewnym czasie ją uspokajam***

Wracam do domu zmęczona.

Kathy tak mnie potrzebowała. Wieczorem dostaje wiadomość od Brian'a.

Brian : Hejka, dasz się zaprosić na hibiskusa lub frappucina ?

Ja : Hmm... trudno decyzja. Lubię obie. Zrobiłabym mieszankę. Hibisucino.  Wolę frappucino.

Brian : 🤢 Hibisucino brzmi dziwnie. Inaczej, zapraszam cię na frappucina. Co ty na to ?

Ja : Wiedziałam że się nie spodoba. Jasne.

Brian : Zastanawiałaś się nad tatuażem?

Ja : Kiedyś, ale zrezygnowałam.

Brian : Czemu ?

Ja : Muszę się zastanowić, tatuaż to pamiątka na całe życie.

Brian : Wiem, ja mam gitarę na nadgarstku.

Ja : Zastanawiałam się kiedyś na nadgarstku skrzypce.

Brian : To zrób.

Nie odpisałam. Zmęczona poszłam spać.

W czasie świąt { ZAKOŃCZONE }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz