Kiedy tak spałam obudził mnie telefon. Dzwonił mój opiekun aby powiedzieć, że jest w drodze. Szybko wstałam i ruszyłam pod prysznic. Po dokładnym rozczesaniu i wysuszeniu włosów, przyszedł czas na wybranie ciuchów. W swojej szafie nie mogłam nic znaleźć, więc ruszyłam do pokoju mojego braciszka. Gdy otworzyłam drzwi szafy w oczy rzuciła mi się duża biała koszula. Zdjęłam więc ją z wieszaka i ubrałam, wcisnęłam ją niechlujnie w czarne rurki z dziurami na kolanach a stylizację zwieńczyły kolorowe skarpetki. Gdy moje przygotowania dobiegły końca, mój opiekun stał w kuchni i mył naczynia.
- Ile razy prosiłam żebyś dzwonił domofonem jak człowiek? - burknęłam.
- Tyle razy, ile ja wszedłem używając swojego klucza, chyba właśnie po to go mam. - odpowiedział.
- Wiesz przecież, że bardzo tego nie lubię. Jakbyś zadzwonił to bym cię wpuściła. - zwracam mu na to uwagę już chyba milionowy raz.
- Sama wiesz jakie są zalecenia twojej matki.
Faktycznie, moja mama zawsze się upiera, że zarówno opiekun i mój nauczyciel mają wchodzić za pomocą swoich kluczy. Zawsze mnie to zastanawiało, ale ile razy poruszyłam ten temat, mama zawsze zgrabnie go omijała. Tak naprawdę nigdy nikt mi nie wyjaśnił czemu nie mogę wychodzić z domu. Do naszego domu też nikt nie przychodzi, tylko mój opiekun i nauczyciel.
- Wiem, ale nie powiem jej jeśli nie będziesz się stosował. - uśmiechnęłam się znacząco.
- Haha! Widzę, że próbujesz na mnie stosować technikę jakiej uczysz się od brata. Jednak muszę cię rozczarować, ten uśmiech działa tylko na ciebie. - zaśmiał się.
- Jak to tylko na mnie? - zapytałam.
- No widzisz, jesteś jego małą księżniczką. Tylko ty miękniesz na widok tych oczu, bo kochasz je bardzo mocno. Mocniej niż ktokolwiek.
Tak, to fakt. Jego odpowiedź ma sens. Kocham go najbardziej na świecie. I nie oddam go nikomu.
- Masz rację. - kiwnęłam głową.
- Wiem, że ją mam. - powiedział lekceważąco.
- Jak zwykle. - poddałam się.
- Czy to koszula twojego brata? - zapytał.
- Tak, bo co? - prychnęłam.
- Uroczo w niej wyglądasz, ale przebierz się. Jeszcze ją zniszczysz.
- Czy ty sugerujesz, że jestem małym dzieckiem? - oburzyłam się.
- Nie, po prostu mam dla ciebie fajne zajęcie, i możesz się pobrudzić. - odpowiedział z podekscytowaniem.
No dobra, co on znowu wymyślił. Kiedy ostatnio użył wyrażenia "fajne zajęcie" musiałam dzwonić po pogotowie, bo spadł z drabiny podczas zmieniania żarówki.
- Już się boję tego co wymyśliłeś. - wybuchnęłam śmiechem.
- Oj daj spokój. Przynajmniej się nie nudzisz. - burknął.
Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do sali która była odizolowana od całej reszty domu. Było to moje miejsce, w którym miałam najnowocześniejsze konsole, automaty do gier i tego typu rzeczy. Sala posiadała też basen, dwa tory kręglowe, stół do bilarda i stół do tenisa. Wielkością pokój przypominał średniej wielkości halę sportową.
- Zobacz to twoja dzisiejsza rozrywka.- powiedział wskazując basen dla dzieci z jakąś dziwną cieczą.
- Co to jest?- zapytałam z obrzydzeniem.
- To jest zabarwiona skrobia ziemniaczana z wodą. Wskakuj i zacznij się bawić.- klasnął w dłonie.
- Nie mam 5 lat. - stwierdziłam fakt.
Nagle ktoś wszedł do domu. Spojrzałam na zegarek. To Tae skończył lekcje. Pobiegłam go przywitać.
CZYTASZ
ZA DRZWIAMI
FanficTae i jego siostra Soo są sobie bardzo bliscy. Gdy Tae codziennie rano wychodzi do szkoły, Soo czeka na opiekuna i prywatnego nauczyciela. Czy Soo jest rozpuszczona, czy kryje się za tym jakaś tajemnica? To moje pierwsze ff ;) mam nadzieję, że coś...