CZĘŚĆ IV

55 3 0
                                    


Długo nie mogłam otrząsnąć się po tym, co powiedział mi Tae. Czułam strach... Strach przed tym, że zostanę sama. W rzeczy samej, już niebawem mój brat miał wyjechać. Tej nocy nie mogłam spać. Długo rozmyślałam leżąc w łóżku, w końcu zadzwonił budzik. Jak każdego ranka poszłam obudzić brata, jednak gdy weszłam do jego pokoju - nie było go tam.

-Tae? Jesteś w domu? - krzyknęłam.

-Nie ma go. - odpowiedział mi głos z kuchni. 

Ten głos brzmiał znajomo. Nawet bardzo! To był mój opiekun Kyo! 

- Witaj Kyo, co tu robisz tak wcześnie? - zapytałam.

- A tak przyszedłem sobie w odwiedziny. - jego głos brzmiał dziwnie.

- Coś się stało?Gdzie mój brat? - ciągle czułam, że coś jest nie tak. 

- Nic się nie stało skarbeńku. Przyszedłem do ciebie. - ruszył w moją stronę. 

- Jesteś pijany! - krzyknęłam.

- Wcale nie jestem! No chodź tu do mnie. - ciągle podchodził bliżej. 

Z każdą chwilą, czułam jak serce podchodzi mi do gardła. Nie wiedziałam co robić.

- Odsuń się ode mnie! Jesteś ohydny! 

- Soo, wiem, że tego chcesz. - powtarzał w kółko.

Pobiegłam szybko do pokoju i zamknęłam drzwi.

- Soo! Maleńka, gdzie jesteś? Gdzie uciekasz? - czułam, że zbliża się do mojego pokoju. 

Co mam robić? Uciekać? Gdzie? Nie mogę wyjść z domu, nie wiem co się stanie. Czekać jednak też nie mogę.

- Mam Cię! - drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem. 

- Wyjdź! Kyo! Wyjdź! - był coraz bliżej mnie. 

- Tyle na to czekałem, ale warto było. - czułam jego ręce na swoim ciele.

Zaczęłam krzyczeć, kopać i błagać o pomoc. Zamknęłam oczy i już wiedziałam co się ze mną stanie. Nikt mi nie pomoże. Kyo miał się mną opiekować, a okazał się potworem. 

- Teraz, zobaczysz jak bardzo Cię kocham Soo. - powtarzał w kółko, trzymając kurczowo moje nogi. 

Nie miałam siły się bronić. Potrafiłam tylko płakać.  Czułam jak dotyka moich nóg. Słyszałam jego szept, złowrogi szept. 

- Jesteś cała moja. - szarpnął mnie.

- ZOSTAW MNIE! - próbowałam go zepchnąć.

W tej chwili, czułam się okropnie. Czułam się bezwartościowa. Powoli przestawałam mieć siłę do walki. Nie miałam siły kopać, krzyczeć. Został mi tylko płacz.

- Jesteś taka kobieca jak na swój wiek. - dotykał mnie po całym ciele. 

- Błagam, nie! - ledwo mogłam to z siebie wydusić. 

- To będzie nasza tajemnica. Nasza jakże słodka tajemnica. - zbliżył swoje usta do mojej twarzy.

- Zabieraj się stąd! - czułam, że już nie dam rady dłużej się opierać.

- Pocałuj mnie Soo. Jesteś taka piękna. 

Ostatecznie siły mnie opuściły. Tylko łzy jeszcze ciekły mi po policzkach. 

- Soo! Jesteś tu? - usłyszałam nagle głos mojego brata. 

- Tae! Tae! W pokoju, błagam pomóż mi! - krzyczałam przez łzy. 

- Soo? - usłyszałam jak wbiegł do pokoju.

Poczułam jak nagle ciężar ciała Kyo zniknął. Równocześnie usłyszałam, jak ten potwór zwalił się na ziemię z hukiem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego brata, który przybył w samą porę. Siedziałam w rogu łóżka i płakałam. Nie byłam w stanie się ruszyć. Przez chwilę, byłam pewna, że to koniec. Gdyby nie Tae, to ten potwór... Weszłam pod kołdrę i dopiero kiedy policja zabierała Kyo, wyszłam z pokoju. Ruszyłam prosto w stronę prysznica. Muszę zmyć z siebie ten brud.


ZA DRZWIAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz