Prolog

242 27 103
                                    


        W domu Craza od samego rana panowało wielkie zamieszanie. Wszyscy nerwowo biegali po pokojach i szukali potrzebnych rzeczy. W salonie stały już trzy walizki, tylko Frosty nie mógł się zebrać. Sam nie wiedział, co ma ze sobą wziąć. Przecież nigdy nie był w Polsce. Nie miał pojęcia czego ma się spodziewać.

- Hej lalusiu! Bujniesz się trochę? Jak tak dalej będziesz się sztafirował, to spóźnimy się na lotnisko! - Krzyczał Tomek

Ben wyjmował ostatnie ubrania z szafki i chował je do swojej walizki. W progu stanęła zniecierpliwiona Kim.

- Mówiłam ci, żebyś spakował się wczoraj..."Tak kochanie, spokojnie, nie jestem babą, żeby szykować się dwie godziny" - To są twoje słowa...- Tancerka zaczęła naśladować ukochanego.

- Haha, bardzo śmieszne...Ja po prostu nie wiem, co ma spakować do tej całej Polski. - Frosty kucnął i przejechał ręka po twarzy. 

- Najpotrzebniejsze rzeczy? Ja już dawno jestem uszykowana. Ann i Tomek też, a ty siedzisz tu marudzisz...

Naglę rozmowę przerwał Craze.

- Frosty...ja wiem...przywiązujesz dużą wagę do wyglądu, ale czy mógłbyś łaskawie ruszyć dupę!

- Pomóż mi! Mieszkałeś tam...

- Jak byłem mały...

- Wiedziałem, że nie mogę na ciebie liczyć. Spadaj.

- Ehhh- Tomek westchnął ciężko i ukucnął koło kumpla. - Tam jest lato...powyjmuj te grube swetry...a reszta może zostać..

Frosty przewrócił oczami. Trzeba było mówić od razu.

- Ben...My nie jedziemy na Biegun...- Tomek lekko popchnął przyjaciela i krzyknął - A teraz rusz dupę, bo jak nie to ja cie ruszę!

- Spierdalaj...- Powiedział cicho Frosty.

- Słyszałem!

Australijczyk tylko uśmiechnął się pod nosem.

        Samolot wylądował i już na lotnisku przywitała ich spora ilość fanów, którzy skandowali ich imiona. Zanim doszli do auta, podpisali trochę autografów i zrobili kilka zdjęć. W drodze do hotelu, gdzie mieli wynajęte pokoje, Tomek z sentymentem spoglądał na otaczający go krajobraz. Pewnie rzeczy zmieniły się, inne wcale. Chociaż niewiele pamiętał z czasów, kiedy mieszkał w Bydgoszczy, to i tak poczuł wielkie wzruszenie, że znów mógł wrócić na stare śmieci. Po kilkunastu minutach wreszcie dotarli do hotelu. Zameldowali się i udali do swoich pokojów. Wszyscy byli bardzo zmęczeni i chcieli odpocząć. Jutro mieli pierwsze spotkanie z fanami, kolejne miało odbyć się w Gdańsku, a ostatnie w Warszawie. Mieli prawie tydzień na zwiedzanie ojczystego kraju Tomka.

Craze wyglądał przez okno. Oparł się rękoma o parapet i patrzył na widok miasta. Po chwili podeszła do niego Anne, objęła go od tyłu i wtuliła w niego. Wiedziała, że Tomek bardzo przeżywa ten wyjazd.

- Wszystko ok? - Zapytała

On odchylił nieco głowę i uśmiechnął się - Tak. - Po czym wrócił do przyglądania się budynkom.

- I jak? Dużo się zmieniło?

- Nie jestem pewien, ale chyba tak...Jutro, po spotkaniu z fanami jedziemy do moich rodziców. Strasznie ucieszyli się, gdy powiedziałem im, że przylatujemy.

- Dziwisz się? Nie widzieli nas od czasu ślubu.

- Nie przesadzaj....- Zaśmiał się Tomek.

Jet Crew- Oh, Baby!Where stories live. Discover now