Tomek odwrócił się i jego oczom ukazał się nie kto inny, jak...
- Ron? To naprawdę ty? - Zapytał zaskoczony Craze.
- Pewnie, że ja! Haha stary, kopę lat...
- No ze dwa na pewno...- Tomek uściskał kolegę.
- No kurcze...aleś przypakował! Ostatnim razem jak się widzieliśmy, to miałeś lekki brzuszek...
- No po tym wszystkim spowrotem wziąłem się za siebie haha, no proszę...w życiu bym nie pomyślał, że cie tu spotkam! Myślałem, że wróciłeś do domu.
- Bo wróciłem- Odpowiedział Ron.- Ale jakoś tak wyszło, że znów przywiało mnie do Melbourne... Co słychać? Może pójdziemy na piwko hm?
- Z chęcią, ale muszę wracać. - Craze pokazał mały pakunek - Żona wzywa...
- Oj tam...poczeka.
- No właśnie nie...Wiesz co? Ale jeśli cie pasuję to może zobaczymy się dziś wieczorem i pogadamy? Wpadnij do nas, zjemy coś, pogadamy.
- Ok. Czemu nie. Masz mój nr?
- Tak. Napiszę ci adres jak wrócę do domu. A teraz spadam...
- To do zobaczenia!
Mężczyźni pożegnali się i odjechali -każdy w swoim kierunku.
Tomek wysłał kumplowi adres i zaprosił na kolacje. Ron wpadł o 6 i już w progu zdawał się być wielce zdziwiony widokiem ciężarnej Ann.
- O kurcze...Teraz rozumiem twój wcześniejszy pośpiech. haha- Zaśmiał się Ron i przywitał się z żoną Polaka. - Miło mi cie znów widzieć Anne i gratulację dla was obojga..
- Ciebie tez miło widzieć. I dziękujemy- Uśmiechnęła się prawniczka - Wejdź. Usiądź.
Mężczyzna wszedł do jadalni, gdzie był już nakryty stół. Ron rozejrzał się i zapytał
- A gdzie Ben? Myślałem, że będą wszyscy... A Kim?
Craze opuścił głowę. - Wiesz co? Napijmy się, za chwilę ci wszytko opowiem. Co pijesz? Piwo? Whiskey? Czystą?
- Piwo. - Odpowiedział Australijczyk.
Tomek podał mu napój z lodówki i przysiadł się do niego.
- Więc? Gdzie Frosty? Dawno go nie widziałem.
- Frosty nie mieszka tu od prawie miesiąca...I mamy dosyć...ograniczony kontakt...
- Coś się stało? Pokłóciliście się? Nie...nie wierze...
Craze tylko pokiwał głową.
- Ejjj...to na pewno nie jest nic, czego nie dałoby się naprawić...Serio? WY? - Ron znów zapytał z niedowierzaniem.
- Może to nie była kłótnia, ale doszliśmy do wniosku, że zważywszy na okoliczności. - Tomek spojrzał na Ann.- Powinniśmy od siebie odpocząć...od siebie i Jet Crew.
- Ale...jak to? Przecież jesteście, byliście ehhh nierozłączni.
- Czasem tak bywa. Zmieniły nam się trochę priorytety...
- Rozumiem...- Ron pokiwał głową. - Ale mam jednak nadzieję, że nadal będziecie nagrywać. Jesteście w tym świetni...
- Dzięki...zobaczy się za jakiś czas. Dobra...dosyć o mnie...Co u ciebie? Drogi garnitur, złoty zegarek...chyba ci się powodzi? - Zaśmiał się Craze.
- Tak...nie narzekam. Przeprowadziłem się do Melbourne, bo tu są większe możliwości, niż u mnie w tej pipidówce. Dostałem całkiem spore odszkodowanie za powódź. Wziąłem trochę kredytu i założyłem tu firmę. Od pół roku prężnie działamy na rynku. I radzimy sobie całkiem nieźle.
YOU ARE READING
Jet Crew- Oh, Baby!
FanfictionSzósta część z serii o JC. Przyjaciele muszą uporać się ze zmianami, które czekają ich w niedalekiej przyszłości.