Wychodziłem właśnie ze szkoły gdy ktoś chwycił za mój zniszczony czarny plecak i zaciągnął mnie za sobą do łazienki.
Chłopak cisnął mną bezlitośnie o ścianę przez co wydałem z siebie pisk.
Ten sam chłopak co wczoraj mnie zrzucił z parapetu podszedł do mnie po czym chwycił mnie za szaję i mocno zacisnął rękę.
-Jak tam? JiMinka tym razem nie ma co? -powiedział drwiąc ze mnie
Zrozpaczony próbowałem się wiercić lecz nie był to dobry pomysł gdyż ten zaczął dosłownie mnie podnosić za szyję a po chwili zaczęło mi już brakować powietrza. Zacząłem się rzucać lecz to nie pomagało.
Gdy już o niemal zemdlałem chłopak nagle mnie puścił. Upadłem na ziemie zaczynając kaszleć.
Usłyszałem jakieś dźwięki i nieco zaciekawiony sytuacją spojrzałem w lewo gdzie ujrzałem... tego samego chłopaka który wczoraj mi pomógł okładającego już nie przytomnego chłopaka ze swojego rocznika.
Po chili JiMin zaprzestał czyny i odwrócił się w moją stronę po czym podszedł do mojej osoby i kucnął tuż przede mną.
-Wszystko w porządku Maluszku? -spytał
W moim brzuchu pojawiło się dziwne uczucie... 'maluszku' co mam przez to rozumieć...
Pokiwałem twierdząco głową spuszczając wzrok.
-Chodźmy już stąd bo jeszcze się obudzi -powiedział po czym chwycił mnie za rękę i pomógł wstać.
Razem wyszliśmy z toalety a JiMin skierował się w stronę wyjścia.-Odprowadzę Cię -powiedział gdy staliśmy już przed tym samym sklepem co wczoraj
-N-Nie dziękuję, nie trzeba -powiedziałem cicho
-Właśnie że trzeba -powiedział stanowczo Starszy
-Nie naprawdę, dziękuję
Ukłoniłem się przed nim.
-Dziękuję Ci bardzo za pomoc -powiedziałem po czym się odwróciłem i miałem już iść gdy poczułem że ktoś chwyta moją dłoń.
Odwróciłem się i spojrzałem na JiMina.
-Bądź ostrożny -powiedział i tak jakby z niechęci puścił moją dłoń
-Dobrze -powiedziałem po czym szybko skierowałem się przed siebie nie warząc się odwracać.**JiMin**
Walnąłem się na łóżko. Głowa mnie cholernie bolała.
Ahh ten dzieciak mnie doprowadza do szału, dlaczego on musi być taki słodki i nie winny.
Leżałem tak dłuższą chwilę rozmyślając gdy nagle naszła mnie pewna myśl.
...on chyba coś ukrywa... ale jeszcze nie wiem co***
Przez następne dni Jeona nie było w szkole. Nie wiedziałem gdzie mieszka ani nawet nie miałem jego numeru telefonu, byłem zrozpaczony gdyż nie wiedziałem co się z nim dzieje.
Postanowiłem więc iść do dyrektora.
Pod pretekstem że jestem jego chłopakiem wszystko mi powiedział...
Wyszedłem na uginających się nogach z jego gabinetu. Po tym co usłyszałem byłem w szoku.
Nie zważając na nic wybiegłem ze szkoły i w stronę najbliższego sierocińca.
Dyrektor mi opowiedział dokładnie co się stało... otóż Jeon stracił kilka dni temu swoją matkę i został sierotą gdyż jego ojciec zginął już dawno w wypadku. Przenieśli go do sierocińca gdzie na daną chwile przebywa...Po parunastu minutach biegu nareszcie dotarłem do celu. Stałem przed starą i ponurą willą która jedynie wszystkich odstraszała swoim nieprzyzwoitym wyglądem.
Drzwi były odziwo otwarte więc wszedłem do środka niczym się nie przejmując.
Było tu masę dzieci w różnym wieku biegających po korytarzu.
Zaglądałem po kolei do pokojów gdy nagle moją uwagę przykuła znana mi osóbka w jednym z nich. Wszedłem cicho do środka i usiadłem na łóżku na którym siedział skulony Jeon z głową w swoich chudych kolankach.
Delikatnie pogłaskałem jego ramię. Ten podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi ślicznymi oczkami.
-Ji-JiMin? Co ty tutaj robisz? -spytał cichutkim głosikiem
-Ja... dowiedziałam się od dyrektora co się stało i... ja chcę Ci pomóc Kookie
Ten spuścił wzrok na pościel.
-Nic mi już teraz nie pomoże...
-Ja Ci pomogę Kochanie -powiedziałem
-Jak?
-Wezmę Cię ze sobą do domu i zaopiekuję się tobą -chwyciłem delikatnie jego chudą zimną dłoń
-Proszę Cię nie opowiadaj głupstw, to by nie wypaliło
-Ależ owszem
-Nie... to nie jest dobrzy pomysł -powiedział chłopiec
-Dlaczego nie?
-Po prostu, nie jest i tyle -powiedział i ponownie spuścił głowę po czym wyrwał swoją dłoń -zostaw mnie samego... proszę
Zrezygnowany wstałem z twardego łóżka.
Patrzyłem chwilę na niego lecz ten ani drgnął.
-Dobrze... -powiedziałem i wyszedłem z pokoju a po chwili z sierocińca.
Nie mam zamiaru się poddawać... pomogę mu czy chcę tego czy nie.**JeongGuk**
Obudziłem się rano w lodowatym jak zwykle pokoju. Wczoraj gdy JiMin poszedł od razu położyłem się spać.
Wstałem z łóżka i ubrałem na siebie czarną dużo za dużą na mnie bluzę oraz naciągnąłem czarne zakolanówki.
Po umyciu zębów i przeczesaniu włosów usiadłem na łóżko z telefonem. Był to stary iPhone 4 gdyż bądźmy szczerzy moja mama nie miała pieniędzy na lepszy... co ja gadam my ledwo co mieliśmy wystarczająco pieniędzy na obiad...
Nagle rozległo się pukanie do mojego pokoju a po chwili do środka weszła dyrektorka sierocińca.
-Gratulacje Jeon, od dzisiaj masz nowy dom, zacznij się pakować
-Co takiego?!🌸🌸🌸
I jak? Podoba wam się czy nie? Ciekawi mnie to gdyż nie wiem czy mam kontynuować pisanie tego ff ;/
Staram się to jakoś utrzymać żeby było ciekawie ale nie wiem czy nie przesadziłam i akcja nie toczy się zbyt szybko.
Piszcie swoje opinie ;3Miłego dniaa~
Do następnego❤️

CZYTASZ
let me love you | j.j.k. x p.j.m.
Fanfiction-Te Jeon, spierdalaj -warknął chłopak z mojego rocznika. JeongGuk zaczął grzecznie pakować swoje rzeczy do piórnika. -No szybciej szmato jedna! -krzyknął mój rocznik po czym chwycił mojego Maluszka za przedranienie i dosłownie go zrzucił z parapetu...