Rozdział 7

1.7K 146 36
                                    

-Może Cię teraz troszkę zaboleć ale niestety musimy to przemyć -powiedział czule Starszy.
Kiwnąłem nie pewnie głową na znak że jestem gotowy.
Ten włączył wodę a gdy uznał że jest wystarczająco ciepła nalał sobie troszkę wody na rękę po czym delikatnie przyłożył ją do mojej rany.
Cichutko jęknąłem. Zacisnąłem rączki oraz przymknąłem oczy gdyż bardzo piekło.

-Bardzo Cię boli? -spytał JiMin

-N-Nie bardzo... -skłamałem

-Mam kontynuować? -spytał
Kiwnąłem potwierdzająco głową.
JiMin obmył moją ranę tak delikatnie jak tylko potrafił po czym odkaził ją i założył mi na kolano bandaż.
Pomógł mi wstać jednak miałem trudności z ustaniem na nogach więc wziął mnie na ręce i wyszedł z łazienki gdzie oczywiście czekała już na nas Tzuyu...

-Czego chcesz? -syknął JiMin.

-Twoi rodzice przyjechali -zarechotała.

-Co? Jak to, mieli wrócić za dwa tygodnie -powiedział zaskoczony JiMin.

-Park JiMin, proszę cię do salonu -usłyszeliśmy nagle głos Pani Park.
JiMin ze mną na rękach skierował się w stronę salonu.

-Usiądź i wytłumacz mi swoje zachowanie w stosunku do Tzuyu, chcę również wiedzieć co jest między wami dwojga -wskazała na mnie i JiMina.
JiMin opanował swój oddech po czym ostrożnie posadził mnie na kanapie a po chwili usiadł obok mnie.

-A więc łączy nas coś więcej niż przyjaźń, przynajmniej ja czuję do JungKooka coś więcej a zachowywałem się w taki sposób w stosunku do Tzuyu ponieważ cały czas wyzywa Kooka i traktuje go jak jakiegoś śmiecia co mi się nie podoba, próbuje zrobić wszystko aby nas rozdzielić. Przez to że wysłała wam to nagranie JungKook spanikował i wybiegł na dwór gdzie upadł i przeciął sobie całe kolano -mówił stanowczo Park.
Wpatrywałem się w niego jak zahipnotyzowany.
JiMin zaczął podnosić swój głos, czułem że za chwilę zacznie krzyczeć.

-No i mało tego! Naruszyła nasze... -JiMin spojrzał na mnie po czym na swoją rękę ktorą mocno trzymałem w swoich łapkach. Ten się uspokoił po czym opadł na kanapę.

-Hm... no dobrze skoro tak -powiedziała zdziwiona jego matka -Tzuyu chodź tutaj na chwileczkę.
Wesoła dziewczyna zbiegła po schodach po czym podbiegła do kobiety.

-Chcę Cię tylko poprosić o to abyś już więcej się nie wtrącała w sprawy pomiędzy JiMinem a JungKookiem, rozumiesz? Inaczej możesz spakować swoje rzeczy i wracać z powrotem do siebie.

-Dobrze Ciociu... przepraszam nie będę -powiedziała ze spuszczoną głową Tzuyu po czym odeszła.

-Mamo, co wy tutaj robicie, mieliście jechać do Busan? -spytał JiMin.

-Byliśmy już w drodze gdy dostaliśmy telefon że spotkanie zostało odwołane dlatego też stwierdziliśmy że wstąpimy sprawdzić czy czasem domu nie spaliliście ale spokojnie, za chwilę jedziemy do pracy, mamy pare rzeczy do załatwienia.

-Uhm... no dobrze -kobieta podeszła do nas po czym obu ucałowała w czoło i wybiegła na dwór do swojego męża.
Spojrzałem na JiMina. W dalszym ciągu mocno trzymałem jego dłoń w tych swoich.
Ten spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął.

-Jak kolano? -spytał.

-Już dobrze, tylko troszkę boli ale nie bardzo -odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

-To dobrze -powiedział Starszy -jesteś głodny?

-Um... troszkę

-To może pójdę zrobić coś do jedzenia a jak skończę to puścimy sobie jakiś film, co?

-No dobrze~ -powiedziałem nieco uradowany gdyż w domu telewizora nie mieliśmy.
JiMin ucałował moje czoło po czym poszedł do kuchni.
Siedziałem grzecznie skulony na sofie gdy nagle przyszła Tzuyu. Usiadła obok mnie i objęła moje ramiona.

-Cześć Kookie, jak tam? -spytała dziewczyna

-Uhm... czego ode mnie chcesz -jęknąłem starając się odsunąć lecz dziewczyna mnie przytrzymała.

-Ahh nie dużo, chcę ci tylko dać nauczkę -powiedziała po czym zepchnęła mnie z kanapy a ja boleśnie uderzyłem zranionym kolanem o twarde kafelki od razu kuląc się i zaczynając płakać z ogromnego bólu.

-Kookie? Co się tam dzieje... co do -do salonu wszedł JiMin.

🌸🌸🌸
Polsat :33
Szczęśliwego nowego roku kochani!!
Dziękuję za wsparcie i do następnego rozdziału❤️❤️

let me love you | j.j.k. x p.j.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz