Jechaliśmy tak już przez przynajmniej godzinę jak nie więcej a na dworze zaczęło się ściemniać. JiMin przez cały czas milczał nawet na mnie nie spoglądając. Szczerze mówiąc zacząłem się nieco niepokoić.
-JiMinnie -powiedziałem cichutko lecz ten mnie zignorował.
Zjechał na pobocze po czym bez słowa wyszedł z samochodu zapalając papierosa. Wyszedłem również z auta i kuśtykając podszedłem do Starszego który stał wpatrując się w las który nas otaczał co pare sekund wypuszczajæc dym ze swoich ust.-Hyung.. -powiedziałem cicho.
Ten gwałtownie się odwrócił w moją stronę przez co nieco się wystraszyłem.-Co? -rzucił.
-Nie... już nic, przepraszam -powiedziałem zasmucony jego nie zbyt miłą reakcją na moją troskę. Odwróciłem się i miałem zamiar iść z powrotem do samochodu lecz zatrzymały mnie umięśnione ręce oplatające moją szczupłą talię i tym samym nie dające mi się ruszyć z miejsca.
JiMin położył delikatnie swój podbródek na moim ramieniu mocno się do mnie tuląc.-W-Wszystko w porządku? -spytałem rozkojarzony.
-Tak... -powiedział po czym zaciągnął się papierosem.
-P-Powinniśmy już chyba wracać -powiedziałem cicho starając się w jakiś sposób wydostać z jego uścisku lecz JiMin nie dawał za wygraną i nawet nie drgnął.
-Po co? Przecież jest tutaj fajnie, cicho... nikogo tu nie ma, nikt nam w niczym nie przeszkodzi -mówił Starszy.
-Do-Do czego zmierzasz? -spytałem nieco zaniepokojony jego zachowaniem.
-Jak już za pewne zauważyłeś, jestem mocno zdenerwowany... a na nerwy za zwyczaj mi pomaga to jak ktoś mi zwali, więc na kolana i rób to co powinieneś -wyszeptał mi do ucha po chwili odwracając mnie w swoją stronę i chwytając za moje ramiona usiłując mnie zepchnąć piętro niżej. Gdy mu się to udało przycisnął moją twarz do swojego krocza.
-Prz-przestań -pisnąłem.
-Rób co Ci karze szmato! -krzyknął na całe gardło gdy nagle... obudziłem się z wielkim krzykiem.
-JungKookie, co Ci jest? -spytał zaniepokojonym głosem JiMin który właśnie wyciągał mnie z samochodu. Rozejrzałem się dookoła, było ciemno lecz widziałem, że staliśmy obok domu Starszego. Przeniosłem wzrok na zdezorientowanego JiMina patrząc na niego z przerażeniem.
-Słonko, co się stało? Miałeś jakiś koszmar? -zapytał z troską delikatnie głaszcząc mój policzek swoją dłonią. Pokiwałem nie pewnie głową po czym przytuliłem się do niego. Ten chwycił mnie pod pośladki i wyjął z samochodu po czym wcześniej go zamykając skierował się w stronę domu.
-Już wszystko dobrze, nic Ci się nie stanie Maluszku -mówił czule wchodząc do mieszkania. Rozebrał buty po czym poszedł do salonu gdzie mnie posadził na sofie i również zdjął czarne superstary z moich nóg.
-Chcesz już iść spać BunBun? -zapytał odnosząc moje buty do ganku. Pokiwałem przecząco głową.
-Przespałem się w samochodzie i nie czuję się już senny -powiedziałem cicho.
-Dobrze, w takim razie może zrealizujemy nasz wcześniejszy plan i pójdziemy się razem wykąpać, tylko, że w naszym jacuzzi, hm? -zapytał z nadzieją rudowłosy na co z lekkim uśmiechem twierdząco pokiwałem głową. Ten się uśmiechnął po czym biorąc mnie na ręce skierował się w stronę schodów wcześniej upewniając się czy drzwi wejściowe są zamknięte.
-Nadal Cię bardzo bolą nóżki Kochanie? -zapytał wchodząc po schodach.
-Nie bardzo, wydaje mi się, że już poradziłbym sobie z chodzeniem -wyszeptałem wtulony w niego. Park wszedł na górę po schodach po czym do ogromnej łazienki z której było wyjście na balkon zaś na balkonie znajdowało się jacuzzi. JiMin po chwili postawił mnie na ziemi.
-Poczekasz tu na mnie chwilkę? Muszę iść szybko coś załatwić -powiedział i wyszedł. Wzruszyłem ramionami siadając na krawędzi wanny. Po paru dłuższych chwilach gdy JiMin nie wracał stwierdziłem że zacznę się już rozbierać. Gdy byłem już w bokserkach usłyszałem że ktoś wchodzi do łazienki.
-To co, gotowy? -zapytał z uśmiechem JiMin trzymając w ręku tackę z owocami w dwóch miseczkach oraz drinkami.

CZYTASZ
let me love you | j.j.k. x p.j.m.
Hayran Kurgu-Te Jeon, spierdalaj -warknął chłopak z mojego rocznika. JeongGuk zaczął grzecznie pakować swoje rzeczy do piórnika. -No szybciej szmato jedna! -krzyknął mój rocznik po czym chwycił mojego Maluszka za przedranienie i dosłownie go zrzucił z parapetu...