Rozdział 11

1.5K 125 16
                                    

Jechaliśmy tak już przez przynajmniej godzinę jak nie więcej a na dworze zaczęło się ściemniać. JiMin przez cały czas milczał nawet na mnie nie spoglądając. Szczerze mówiąc zacząłem się nieco niepokoić.

-JiMinnie -powiedziałem cichutko lecz ten mnie zignorował.
Zjechał na pobocze po czym bez słowa wyszedł z samochodu zapalając papierosa. Wyszedłem również z auta i kuśtykając podszedłem do Starszego który stał wpatrując się w las który nas otaczał co pare sekund wypuszczajæc dym ze swoich ust.

-Hyung.. -powiedziałem cicho.
Ten gwałtownie się odwrócił w moją stronę przez co nieco się wystraszyłem.

-Co? -rzucił.

-Nie... już nic, przepraszam -powiedziałem zasmucony jego nie zbyt miłą reakcją na moją troskę. Odwróciłem się i miałem zamiar iść z powrotem do samochodu lecz zatrzymały mnie umięśnione ręce oplatające moją szczupłą talię i tym samym nie dające mi się ruszyć z miejsca.
JiMin położył delikatnie swój podbródek na moim ramieniu mocno się do mnie tuląc.

-W-Wszystko w porządku? -spytałem rozkojarzony.

-Tak... -powiedział po czym zaciągnął się papierosem.

-P-Powinniśmy już chyba wracać -powiedziałem cicho starając się w jakiś sposób wydostać z jego uścisku lecz JiMin nie dawał za wygraną i nawet nie drgnął.

-Po co? Przecież jest tutaj fajnie, cicho... nikogo tu nie ma, nikt nam w niczym nie przeszkodzi -mówił Starszy.

-Do-Do czego zmierzasz? -spytałem nieco zaniepokojony jego zachowaniem.

-Jak już za pewne zauważyłeś, jestem mocno zdenerwowany... a na nerwy za zwyczaj mi pomaga to jak ktoś mi zwali, więc na kolana i rób to co powinieneś -wyszeptał mi do ucha po chwili odwracając mnie w swoją stronę i chwytając za moje ramiona usiłując mnie zepchnąć piętro niżej. Gdy mu się to udało przycisnął moją twarz do swojego krocza.

-Prz-przestań -pisnąłem.

-Rób co Ci karze szmato! -krzyknął na całe gardło gdy nagle... obudziłem się z wielkim krzykiem.

-JungKookie, co Ci jest? -spytał zaniepokojonym głosem JiMin który właśnie wyciągał mnie z samochodu. Rozejrzałem się dookoła, było ciemno lecz widziałem, że staliśmy obok domu Starszego. Przeniosłem wzrok na zdezorientowanego JiMina patrząc na niego z przerażeniem.

-Słonko, co się stało? Miałeś jakiś koszmar? -zapytał z troską delikatnie głaszcząc mój policzek swoją dłonią. Pokiwałem nie pewnie głową po czym przytuliłem się do niego. Ten chwycił mnie pod pośladki i wyjął z samochodu po czym wcześniej go zamykając skierował się w stronę domu.

-Już wszystko dobrze, nic Ci się nie stanie Maluszku -mówił czule wchodząc do mieszkania. Rozebrał buty po czym poszedł do salonu gdzie mnie posadził na sofie i również zdjął czarne superstary z moich nóg.

-Chcesz już iść spać BunBun? -zapytał odnosząc moje buty do ganku. Pokiwałem przecząco głową.

-Przespałem się w samochodzie i nie czuję się już senny -powiedziałem cicho.

-Dobrze, w takim razie może zrealizujemy nasz wcześniejszy plan i pójdziemy się razem wykąpać, tylko, że w naszym jacuzzi, hm? -zapytał z nadzieją rudowłosy na co z lekkim uśmiechem twierdząco pokiwałem głową. Ten się uśmiechnął po czym biorąc mnie na ręce skierował się w stronę schodów wcześniej upewniając się czy drzwi wejściowe są zamknięte.

-Nadal Cię bardzo bolą nóżki Kochanie? -zapytał wchodząc po schodach.

-Nie bardzo, wydaje mi się, że już poradziłbym sobie z chodzeniem -wyszeptałem wtulony w niego. Park wszedł na górę po schodach po czym do ogromnej łazienki z której było wyjście na balkon zaś na balkonie znajdowało się jacuzzi. JiMin po chwili postawił mnie na ziemi.

-Poczekasz tu na mnie chwilkę? Muszę iść szybko coś załatwić -powiedział i wyszedł. Wzruszyłem ramionami siadając na krawędzi wanny. Po paru dłuższych chwilach gdy JiMin nie wracał stwierdziłem że zacznę się już rozbierać. Gdy byłem już w bokserkach usłyszałem że ktoś wchodzi do łazienki.

-To co, gotowy? -zapytał z uśmiechem JiMin trzymając w ręku tackę z owocami w dwóch miseczkach oraz drinkami.

let me love you | j.j.k. x p.j.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz