Aleksander
Nadszedł dzień, kiedy mój koszmar musiał wrócić. To właśnie dzisiaj wracam do szkoły. Przedwczoraj Dominik przywiózł moje rzeczy. Nie bardzo odpowiadał mi fakt, iż szperał w moich rzeczach, ale sam nie dałbym rady tego zrobić. Kiedy wszedłem do znienawidzonego budynku poczułem ucisk w żołądku.
- Oooo, dziwoląg wrócił!- krzyknął Alan opierając się o szafkę, a wszystkie oczy momentalnie zwróciły się w moją stronę.
Zignorowałem to i poszedłem do klasy. Pierwszą lekcją był język polski. Yhhh, najwięcej wiem, najwięcej wyzwisk, najmniej nauczycielka słyszy. Moim zdaniem tacy starzy ludzie nie powinni uczyć. Usiadłem w pierwszej ławce. Może jak będę tam siedział to usłyszy. Jak mówią nadzieja umiera ostatnia. Jakieś dwie minuty po dzwonku do klasy weszła nauczycielka.
- Ktoś mi powie jak nazywa się główny bohater lektury i kim jest z zawodu?- zapytała rozglądając się po sali.
- Główny bohater to Willi Sonnenbruch, jest oficerem SS.- odpowiedziałem.
- Brawo, Alfonsie!- krzyknęła entuzjastycznie, a ja zmieszałem się.
- Mam na imię Aleksander, proszę pani.- poprawiłem ją na co tylko machnęła ręką.
Rozdała nam karty pracy, a sama usiadła na krześle przysypiając.
- Oooo, Alfonsik- zarechotał Alan, a cała klasa mu zawtórowała.- Alfonsie, zrobisz mi loda?
- Kijem bym cię nie tknął, chłopie- burknąłem nie przerywając pracy.
- Jaki ostry się zrobił. Muszę, ci przyznać, że jesteś kotem, bo w twoim towarzystwie czuje się satanistą.- rzekł uśmiechając się wrednie.
- Twoje teksty są jak twoje gacie używane piąty raz bez zmiany.- odpyskowałem nawet nie podnosząc wzroku znad kartki.
Alan wstał odrzucając krzesło i siłą wyciągnął mnie z sali. Złapał mnie za przód koszulki i przyszpilił do ściany.
- Teraz stara nam nie przeszkodzi- warknął i uderzył mnie pięścią w nos.
Upadłem na ziemię, a on kopnął mnie dwa razy w brzuch, a później postawił na nogi.
- Pamiętaj, że jak konfisz i się stawiasz to po ryju zawsze dostawasz. Twoje miejsce jest na ziemi, pedale.- napluł na mnie i uśmiechnął się wrednie.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, chwyciłem plecak i ruszyłem pod salę. Teraz już nie stawiałem się. Dawałem sobą pomiatać. Chyba taka już moja rola. Wróciłem do domu wykończony. Podszedłem do zamrażalnika i wyjąłem szpinak, po czym przyłożyłem sobie go do nosa. Usiadłem na sofie i włączyłem najlepszy film ever czyli *werble* Harry'ego Pottera. Po około dwóch godzinach usłyszałem szczęk zamka i koło mnie usiadł Dominik .
- Co ci się stało w nos?- spytał zmartwiony.
- Oberwałem, bo się postawiłem- odpowiedziałem cicho, po czym opuściłem szpinak.
- Kto to?- zapytał.
- Nie powiem ci, bo pójdziesz do szkoły i powiesz nauczycielowi. Będzie tylko gorzej.- mruknąłem.
- Nie powiem- obiecał, patrząc na mnie swoimi brązowymi ślepiami.
- Alan- odrzekłem niechętnie.
- Jak ma na nazwisko?
- Czemu pytasz?- zdziwiłem się.
- Bo mój kumpel ma pacjenta o takim imieniu. Chodzi na terapię, gdyż jest agresywny i nietolerancyjny.- odparł, poprawiając okulary.
- Czarny.
- To on- potwierdził brunet, po czym przysunął się do mnie.
Popatrzyłem w jego śliczne oczka, a ten złapał mnie za kark i przyciągnął do pocałunku. Zrobił to delikatnie. Odwzajemniłem go, jednak w pewnym momencie chłopak otarł się swoim nosem o mój. Odsunąłem się i syknąłem z bólu.
- Może lepiej, żeby Damian, go obejrzał?- zaproponował, na co przystałem niechętnie.
~*~
- Przynajmniej nie jest złamany.- pocieszał mnie ślicznooki, a ja spojrzałem na niego z politowaniem.
- No to faktycznie mam się z czego cieszyć. Teraz przez DWA TYGODNIE będę Alfonsem Czerwononosym- odparłem sarkastycznie.
- Dlaczego Alfons?
- Bo nauczycielka polaka nazwała mnie tak przez przypadek i teraz wszyscy tak na mnie mówią.- warknąłem, a Dominik wybuchł śmiechem.- No faktycznie bardzo śmieszne.- obrażony odwróciłem się do niego plecami.
- Oj, no nie obrażaj się, miśku- wyszeptał i przytulił mnie od tyłu, pocałował w kark i zassał na łopatce tworząc purpurowy ślad.- Przecież ja tak bardzo cię kocham.
- A ja nie mogę się gniewać- odwróciłem się do niego i wtuliłem w umięśnione ciało.
- Jutro w ramach integracji jest spotkanie moich pacjentów, może byś wpadł?- zaproponował delikatnie.
- Nie.- zaprotestowałem od razu.
- Posłuchaj mnie, Aleks- zaczął spoglądając na mnie poważnie.- Poznasz kogoś, może nawet się zaprzyjaźnicie. Ty, Ola i Brajan jesteście w tym samym wieku...
- Brajan? Ale go skrzywdzili imieniem- odpaliłem od razu.
Szatyn zachichotał.
- Właśnie dlatego przychodzi do mnie. Sądzi, że jest lepszy od innych. Na pierwszy rzut oka wydaje się narcystyczny i pewny siebie, lecz w głębi duszy ranią go żarty z jego imienia. Pomimo tego, że sam z niego czasem drwi- wyjaśnił brązowowłosy.
- Świetny z ciebie człowiek, z resztą chłopak też, bo jesteś moim chłopakiem, prawda?- upewniłem się.
- Pewnie, głuptasku. A teraz śpij, bo do szkoły nie wstaniesz- szepnął i cmoknął mnie w czoło.
- Ehh, przypominasz mi moją mamę- zaśmiałem się i zamknąłem oczy powoli udając się do krainy Morfeusza.
787 słów
Witajcie dziś o tak wczesnej porze! Kolejny nieco krótszy rozdział, lecz jutro powinien pojawić się dłuższy. Nie obiecuję, bo muszę się uczyć z niemieckiego, ale postaram się wstawić ;)
CZYTASZ
Typ samotnika
Teen FictionAleks- biedny chłopiec z niską samooceną, którego życie zmieni się przez pewnego psychologa Dominik- młody psycholog, którego, życie zmieni się przez pewnego pacjenta Zapraszam do przeczytania części drugiej! Opowiadanie pt. "Zawsze sam", a fabuła n...