[ Dzień występu ]
Byli już w połowie koncertu. To było absolutnie fantastyczne. Podczas przedstawienia panował wyjątkowo wesoły nastrój. Starali się ze wszystkich sił wykonując każdą piosenkę i nawet wybaczyli Niall'owi zapomnienie swojej części jednego z utworów. Naprawdę wyglądało na to, że ten koncert będzie jednym z ich najlepszych. Z wyjątkiem tego, oczywiście, że Louis wciąż był bezgranicznie wkurwiony na Harry'ego. I nie wahał się mu tego okazywać, w pewien sposób go ignorując.
Podczas Happily, która była ich piosenką, Harry od niechcenia tańczył (tak dobrze jak mógł w obecnym stanie) blisko Louisa, starając się uzyskać od niego jakąkolwiek uwagę. Kiedy Louis ponownie nawet na niego nie spojrzał, Harry stanął przed nim zasłaniając mu całkowicie widok na publiczność. Ukradkowym pchnięciem łokcia szatyn wymusił, aby Harry się cofnął, po czym stanął na jego miejscu śpiewając i uśmiechając się, jakby nic się nie stało. Co za drań! Harry poczuł się jak gówno i wtedy dolegliwości dały się bardziej odczuć. Zawroty głowy, ból brzucha, a zwłaszcza mdłości. Podczas gdy Liam ogłaszał, że czas na krótką przerwę, ledwo mógł utrzymać się na nogach. W tym momencie uświadomił sobie, że cokolwiek mu dolegało, było czymś poważniejszym niż myślał. Ale co powinien zrobić? Wyjść, pójść do domu i położyć się do łóżka? Rozważał to przez chwilę. Nie chciał zawieść fanów, którzy wydali mnóstwo pieniędzy, aby ich zobaczyć. Poza tym, to im zawdzięczali swój sukces i karierę.
Ale to nie był jedyny powód, dla którego nie chciał teraz rezygnować. On i Louis wciąż byli pokłóceni i pomimo faktu, iż Harry czuł się już bardziej martwy niż żywy, to wciąż był uparty jak nie wiadomo co. Opuścił wczoraj wcześniej klub i zrobił Louis'owi drakę za odmówienie pójścia z nim do domu. "Musimy być wypoczęci! Mamy jutro koncert! Nie możemy zawieść reszty zespołu!". To były jego słowa i pamiętał je wyraźnie. I kto był teraz hiperaktywny, skacząc wokół i tańcząc... Na pewno nie Harry. "Mogę to przetrwać!" - powziął postanowienie. - "Wykorzystam dobrze tą przerwę, napiję się trochę wody, może zjem coś, wezmę tabletkę przeciwbólową..."
Pomachał i uśmiechnął się dziecinnie, tak jak uczyniłby to normalnie i skierował się za kurtyny, gdzie wreszcie mógł odpocząć od widoku publiczności. Pozwolił sobie oprzeć się na najbliższej ścianie, która stanowiła podporę dla jego ciężaru. Ściana była zimna i twarda i wspaniale było czuć ją naprzeciwko swojego rozgrzanego ciała. "Kurwa, kurwa, kurwa" - pomyślał z desperacją. Dziwne mrowiące uczucie ogarnęło jego ciało powodując gęsią skórkę, podczas gdy jego głowa dziwnie pulsowała sprawiając, że czuł się oszołomiony. Teraz reszta adrenaliny, która powstrzymywała go od upadnięcia na scenie odeszła, a wszystkie dolegliwości stały się jeszcze bardziej odczuwalne.
Następnym, który wszedł za kurtynę był Liam. Wyglądał na wesołego, wciąż się śmiał, kiedy jego oczy napotkały mizernie wyglądającego Harry'ego.
- Kurwa, Harry, wszystko w porządku - wydyszał wciąż łapiąc oddech po występie. Brunet nie odpowiedział mu, zwieszając głowę i całą swoją uwagę skupiając na tym, aby nie upaść. Liam gwałtownie objął go ramionami, pomagając mu ustać i nakłaniając do podniesienia głowy.
- Harry! Harry, co się dzieje? Mów do mnie! Chryste, przerażasz mnie...
Harry zmusił się do podniesienia wzroku na Liama, który stał tam ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Patrzył on uważnie na młodszego chłopaka. Jego oczy były zamglone, typowo dla osób z gorączką, podczas gdy reszta jego twarzy przybrała nienaturalny żółtawy kolor. Liam cicho obwiniał siebie i pozostałych chłopaków. Jak mogli nie zauważyć, że Harry jest chory, aż do teraz?
- To nic - wymamrotał ledwo słyszalnie brunet. - Czuję małe zawroty głowy, oh, wiesz, jestem tylko zmęczony z braku snu.
Liam patrzył się na niego z brwiami uniesionymi w strapieniu.
- Harry, ty wyglądasz jak śmierć. Nie próbuj tego umniejszać. Jestem Twoim przyjacielem! Wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść z problemami. Czy nie zapewniałem cię, że możesz mi powiedzieć o wszystkim? Pytam cię jeszcze raz, na poważnie: Co jest nie tak?
On miał rację. To był moment, w którym nie mógł już dłużej ukrywać jak się czuje, jego zdrowie za bardzo się pogorszyło. Jego plan na kontynuowanie występu i przetrwanie go w spokoju został udaremniony. Otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale przerwało mu nagłe piekące uczucie w brzuchu, które można byłoby opisać jedynie jako tysiące małych igiełek wbijających się w jego wnętrzności. Zanim zorientował się, co się dzieje, owinął ramiona wokół swojego zaciśniętego brzucha, upadł na kolana i wyrzucił całą zawartość żołądka na szarą, betonową podłogę.
Trząsł się strasznie, pot spływał po jego ciele. Liam natychmiast uklęknął za nim jedną ręką podtrzymując go, a drugą trzymając jego włosy. Wypowiadał jakieś niezrozumiałe słowa, które ten odbierał jako krzyki i wydawał polecenia ludziom z obsługi.
Krew głośno buzowała mu w uszach, utrudniając zrozumienie słów Liama. Nie żeby miał siłę w ogóle go słuchać. Cały czas klęczał, kaszlał i dusił się powietrzem, próbując powstrzymać się od dalszych wymiotów. Słone łzy zalały jego oczy, oślepiając go i sprawiając, że musiał polegać na przyjacielu, który powstrzymywał go przed upadkiem i wylądowaniem w oczywistych rzeczach. Jakiś dziwny, kwaśny smak rozlał się w jego ustach, wymieszany z metalicznym posmakiem... o kurwa. Harry otarł łzy drżącą dłonią i mógł to ujrzeć. Przed nim znajdowała się kałuża wymiotów i była ona dziwnie czerwona. Wszędzie czerwień. Zajęło mu sekundę dojście do wniosku, że to naprawdę była głównie krew. Chyba zwariował. Był jednak zbyt oszołomiony, żeby przejmować się tym, iż właśnie wymiotuje krwią podczas przerwy w koncercie, naprzeciwko tuzina ludzi.
Gęsta mgła spowiła jego umysł, wszystko rozmyło się, krzycząca obsługa wokół niego, znajome twarze, ręce proponujące szklanki wody i ręczniki.
Pogrążony w całkowitym zamieszaniu, ledwo poczuł na swoim policzku ciepłą dłoń. Jakoś, ten dotyk wydał się znajomy i przywoływał najpiękniejsze wspomnienia. Pochylił się w kierunku delikatnego dotyku rozkoszując się nim, a jego usta rozchyliły się, aby wydać ochrypły dźwięk.
- Lou...
Potem zakołysał się niebezpiecznie na boki i ręka Louisa była jedyną rzeczą, która uchroniła jego głowę przed upadnięciem na beton.
CZYTASZ
Limelight Burns PL (Larry)
FanfictionOPOWIADANIE NIEZAKOŃCZONE Louis i Harry są razem w barze. Los sprawia, że spotykają tam Jamesa - dawnego przyjaciela Louisa. Okładka: Darrrow Oryginał: To_create_a_new_user_name_is_hard / AO3