Niezgodnie z planem

856 53 20
                                    

- Pięć minut - krzyknął nieznany głos z jakiegoś kąta. Harry był wyjątkowo cichy, wręcz apatyczny. Niall zauważył to pierwszy, gdy skakał wokół niego i tańczył, a Harry po prostu stał tam, rzucając mu 'o boże, czy możesz proszę przestać?!' spojrzenie. Nie był sobą. Normalnie brunet nigdy nie przegapiłby okazji do tańca i wygłupów z najlepszym kumplem.

- Wszystko w porządku, bracie? - Irlandczyk wyglądał na zmartwionego. Harry jednak nie chciał, by się niepokoił. Zaraz mieli być na scenie.

- Jak najbardziej - skłamał. Niall nie uwierzył. Uniósł brew i dźgnął go łokciem, próbując zmusić do powiedzenia prawdy. Harry poddał się.

- Naprawdę, to nic poważnego. Louis i ja pokłóciliśmy się wczoraj. Poszło o głupotę, nic wartego obrażania się, ale nie spałem całą noc. Jestem po prostu zmęczony, to wszystko.

Niall patrzył na niego współczująco, myśląc, że Harry wciąż coś ukrywa. Ale nie miał szansy przesłuchać go bardziej, gdyż usłyszał dochodzący z backstage'u głos, sygnalizujący, że czas podnieść kurtyny i zacząć występ.

- Wszystko będzie w porządku, nie martw się. Zatrzęsiesz dzisiaj sceną i pogodzisz się z Louisem zanim ta noc się skończy. Zawsze tak jest.

Słowa Nialla sprawiły, że Harry poczuł się odrobinę lepiej. Posłał przyjacielowi słaby, lecz szczery uśmiech zanim ustawił się obok Zayna, gotowy do wskoczenia na scenę. Harry był zmęczony, bardzo zmęczony. Ale to wszystko było winą braku snu i złego samopoczucia. Czuł się oszołomiony i wyssany z wszelkiej energii, co było normą po dwugodzinnym śnie, ale oprócz tego odczuwał jeszcze nieprzyjemny, piekący ból brzucha, co sprawiało, że od czasu do czasu miał mdłości. Próbował to zignorować i przybrać normalny wyraz twarzy, ale prawda była taka, że ledwo mógł ustać pionowo, tak duży ból czuł. Wszystkim, czego pragnął w tym momencie, było położenie się w swoim miękkim łóżku, zawinięcie w pościel i byłoby fajnie, gdyby był tam także Louis, aby mógł ułożyć się wygodnie na jego rozgrzanym ciele. Ale nic nie wskazywało na to, żeby te marzenia miały się zaraz spełnić.

"Weź się w garść" - skarcił w myślach sam siebie.

- Oto One Direction! - krzyknął prowadzący i publiczność rozszalała się.

Liam i Niall byli już na scenie, a Louis był następny do wyjścia. Szatyn zawsze posyłał Harry'emu 'jesteś moim światem i kocham cię i wszystko będzie dobrze' spojrzenie przed koncertami, wywiadami i czymś podobnym. Mógłby dać mu ten pełen miłości znak, który sprawiłby, że Harry zadrżałby w środku. Dzisiaj tego nie zrobił, co sprawiło, że młodszy poczuł ucisk w sercu, a jego oczy zaszły łzami. "Czy Louis naprawdę nie widzi, jak bardzo go teraz potrzebuję, pomijając fakt, że jesteśmy teraz pokłóceni?" - pomyślał.

Zayn wszedł na scenę. Harry był ostatnim pozostałym na backstage'u. Usłyszał stresujące głosy nakłaniające go do wyjścia na scenę. Otarł łzy, zanim uczynił to, co mówili. Jasne światło uderzyło go w oczy i oślepiło na kilka sekund. Po chwili jego wzrok przyzwyczaił się do jasności i ujrzał tysiące wrzeszczących nastolatek naprzeciwko siebie. Hałas jaki tworzyły był niesamowity. Ogłuszający. Harry poczuł falę zawrotów głowy i mdłości przetaczające się przez jego ciało. Pozostał z zamkniętymi oczami przez jakiś czas, tak mocno zaciskając usta, że aż stały się białe. Czuł, jakby miał zemdleć. To będzie długa noc.


Limelight Burns PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz