- Siostro, czy nie prosiłem o utrzymanie go w znieczuleniu? (przyp. tłum. tutaj niestety nie dało się dokładnie przetłumaczyć, bo wyszłoby <w stanie statecznym>, więc postanowiłam to obejść)
- Tak, doktorze. Nie wiem, dlaczego się budzi. Nie powinien...
Gdzieś z tyłu, Louis mógł usłyszeć szeptania ludzi, ale nie zwracał na to uwagi. Był skupiony całym sobą na długim, bladym ciele, leżącym przed nim. Myślał o tym, co powinien powiedzieć Harry'emu, kiedy ten się obudzi. Przeanalizował wszystko: mógłby upaść na kolana i ze łzami spływającymi po twarzy, prosić chłopaka, aby mu wybaczył. Mógłby powiedzieć 'przepraszam' milion razy po to, aby usłyszeć dwa magiczne słowa: Wybaczam ci. Louis był absolutnie przekonany, że wszystko złe, co się stało, było tak, czy inaczej jego winą.
"Harry mógł umrzeć przeze mnie!" - pomyślał zszokowany. - "Mógł pożegnać się z życiem przez moją naiwność!"
Mały ruch, który Louis dostrzegł kątem oka, wyrwał go z rozmyślań. Boże! Prawa ręka Harry'ego drgnęła! I jego powieki zatrzepotały, wciąż bardziej zamknięte niż otwarte. Louis sapnął głośno, przyciągając uwagę innych. Lekarz podszedł bliżej, sprawdzając na monitorze funkcje życiowe. Mruknął coś, marszcząc brwi. Coś musiało być nie tak, w przeciwnym razie cieszyłby się, że jego pacjent odzyskuje przytomność. Odszedł kawałek dalej i zaczął szukać czegoś w jednej z szafek. Wyjął po chwili małą, szklaną buteleczkę, zawierającą przejrzystą ciecz i strzykawkę. Spiesznie powrócił w pobliże łóżka. Napełnił lekiem strzykawkę.
- To powinno sprawić, że znów zaśnie - zakomunikował.
Już prawie wbił igłę w wiotką rękę Harry'ego, kiedy Louis zainterweniował, wrzeszcząc:
- Czekaj! Co masz na myśli, mówiąc: znów zaśnie? On się wreszcie obudził! Obudził się sam, co dobrze znaczy, czyż nie?
- Popatrz - powiedział doktor. - Wiem, że się cieszysz, ale pamiętaj proszę, że jest poważnie ranny i pod wpływem wielkiego bólu. Nie jest jeszcze gotowy na wybudzanie. Kompletnie nie wiem, dlaczego teraz nie śpi głęboko.
Louis'owi opadły ramiona. Lekarz oczywiście miał rację. On lepiej wiedział, co będzie dobre dla Harry'ego.
Doktor miał zamiar zakończyć swoje przedsięwzięcie, jednak tym razem przerwał mu policjant.
- Poczekaj sekundę, doktorze Clayton. Jeśli mogę wyjaśnić... - lekarz był wyraźnie zirytowany w tym momencie, ale kiwnął głową, pozwalając oficerowi wypowiedzieć się.
- To istotne dla naszego śledztwa, aby dowiedzieć się jak i kiedy Mr Saunders mógł przyczynić się do zażycia narkotyków przez Mr Stylesa. Nikt z pozostałych chłopaków nie może dać mi dodatkowych informacji, ale przypuszczalnie pacjent wie coś więcej. To by bardzo pomogło, gdybym mógł porozmawiać z nim chociaż przez kilka minut.
Lekarz odsunął strzykawkę i odwrócił się twarzą w stronę policjanta. Tuż za nim, Harry ruszał się coraz bardziej, jego ręce zaciskały się, jakby próbował złapać się czegoś. Decyzja została podjęta szybko.
- Czy to nie może poczekać? - spierał się lekarz. - Zdrowie pacjenta jest większym priorytetem niż twoje śledztwo.
- Im szybciej otrzymamy zeznania świadka, tym szybciej będziemy mogli rozpocząć właściwe dochodzenie. I jest bardziej prawdopodobne, że złapiemy winowajcę. Zdrowie Mr Stylesa jest ważne, oczywiście, ale czas również jest cenny. Ty, jako lekarz powinieneś wiedzieć to najlepiej.
Lekarz pokiwał głową, słowa oficera poruszyły go. Wzdychając, powrócił spojrzeniem do miejsca, gdzie leżał Harry.
- On będzie musiał znieść mnóstwo bólu. To nie będzie łatwe - zwrócił się do Louisa, Nialla, Zayna i Liama. - Dla żadnego z was. Ale widzę, jak ważne jest, aby się teraz wybudził.
CZYTASZ
Limelight Burns PL (Larry)
FanficOPOWIADANIE NIEZAKOŃCZONE Louis i Harry są razem w barze. Los sprawia, że spotykają tam Jamesa - dawnego przyjaciela Louisa. Okładka: Darrrow Oryginał: To_create_a_new_user_name_is_hard / AO3