5

295 31 14
                                    

Następnego dnia, James wcześnie rano pojechał w umówione miejsce. Wjeżdżając na rozległy podjazd nerwowo rozglądał sie po nieznanym mu otoczeniu. Zaparkował pod dużą jabłonką, na której można było dostrzec kształtne, soczyste i dojrzałe owoce. Zerwał dwa jabłka i wsadził je do kieszeni kurtki, po czym ruszył w stronę stajni.

Między boksami krzątała sie niewielka kobieta.

- Ekhem... - wykrztusił speszony mężczyzna.

- Ooo...Witam! - dziewczyna wyprostowała się i odsłoniła swoje białe i równe zęby w szerokim uśmiechu. - Mam ma imię Nancy.

- Dzień dobry. Ja jestem James - odpowiedział, nerwowo się uśmiechając. - Byłem na dzisiaj umówiony.

- Ah, tak...szefowa coś wspominała. A więc czego chce się pan najpierw dowiedzieć?

- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia - optymizm kobiety udzielił się mężczyźnie, który już po chwili stał całkiem rozluźniony. - Wydaje mi się, że wszystkiego od początku.

- W takim razie, pokażę panu nasze konie - mówiąc to ruszyła dziarskim krokiem przed siebie.

- Mów mi James. Nie znoszę kiedy ktoś zwraca się do mnie "Pan". Chyba nie jestem, aż taki stary? - posłał jej swój szelmowski uśmiech.

- A więc, chodź za mną - ponagliła go ręką.

Przez otwarte dzwi ruszyli w stronę pastwiska na którym pasło się kilkanaście koni. Uwagę psychologa zwróciły dwa srokacze, pasące się niedaleko płotu. Gdy zbliżyli się do ogrodzenia blondynka wskazała ręką na dwa łaciatki.

-To Dixie i Pixie. Są rasy huculskiej i mają wspólną matkę. Ulubienice dzieci uczęszczających do naszej szkółki.

- Tam za nimi - tym razem wskazała na dużego karego wałacha. - To Neuron. Hanower z charkterkiem.

W tym momencie do płotu podbiegł mały kuc szetlandzki dziko rżąc. Kobieta zaśmiała się.

- A to Meta. Najmniejszy konik w całej stajni.

James wyciągnął jedno z jabłek i podał je kucykowi. Po chwili przy płocie stały jeszcze trzy inne konie, które rownież domagały się smakołyków, ale mężczyzna nie poczęstował żadnego z nich.

- Mogłabyś opowiedzieć mi trochę o ich zachowaniu?

- Są to bardzo kochane i przyjazne zwierzęta. Ale żeby zdobyć ich zaufanie, trzeba spędzić z nimi trochę czasu. Gdy się z nimi zaprzyjaźnimy, będą za nami chodzić, rżeć na powitanie i bezgranicznie nam ufać. Jednak nigdy nie możemy mieć do nich pełnego zaufania, ponieważ ich instynkt jest bardzo silny. Gdy coś je przestraszy, nieświadomi mogą zrobić nam krzywdę.

Suzie opowiadała i opowaidała jeszcze dobrą godzinę. Pożeganli się, a James wrócił do samochodu i odjechał z podjazdu.

-----------------------------

Rozdział dedykowany Ania_Haslik, ktorej bardzo dziękuję za motywację :*

-----------------------------

Mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć :p

Pisząc to strasznie mi się chciało spać, więc przepraszam za blędy :*

Do napisania :*

Kaspian-White StallionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz