Następnego dnia, James wcześnie rano pojechał w umówione miejsce. Wjeżdżając na rozległy podjazd nerwowo rozglądał sie po nieznanym mu otoczeniu. Zaparkował pod dużą jabłonką, na której można było dostrzec kształtne, soczyste i dojrzałe owoce. Zerwał dwa jabłka i wsadził je do kieszeni kurtki, po czym ruszył w stronę stajni.
Między boksami krzątała sie niewielka kobieta.
- Ekhem... - wykrztusił speszony mężczyzna.
- Ooo...Witam! - dziewczyna wyprostowała się i odsłoniła swoje białe i równe zęby w szerokim uśmiechu. - Mam ma imię Nancy.
- Dzień dobry. Ja jestem James - odpowiedział, nerwowo się uśmiechając. - Byłem na dzisiaj umówiony.
- Ah, tak...szefowa coś wspominała. A więc czego chce się pan najpierw dowiedzieć?
- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia - optymizm kobiety udzielił się mężczyźnie, który już po chwili stał całkiem rozluźniony. - Wydaje mi się, że wszystkiego od początku.
- W takim razie, pokażę panu nasze konie - mówiąc to ruszyła dziarskim krokiem przed siebie.
- Mów mi James. Nie znoszę kiedy ktoś zwraca się do mnie "Pan". Chyba nie jestem, aż taki stary? - posłał jej swój szelmowski uśmiech.
- A więc, chodź za mną - ponagliła go ręką.
Przez otwarte dzwi ruszyli w stronę pastwiska na którym pasło się kilkanaście koni. Uwagę psychologa zwróciły dwa srokacze, pasące się niedaleko płotu. Gdy zbliżyli się do ogrodzenia blondynka wskazała ręką na dwa łaciatki.
-To Dixie i Pixie. Są rasy huculskiej i mają wspólną matkę. Ulubienice dzieci uczęszczających do naszej szkółki.
- Tam za nimi - tym razem wskazała na dużego karego wałacha. - To Neuron. Hanower z charkterkiem.
W tym momencie do płotu podbiegł mały kuc szetlandzki dziko rżąc. Kobieta zaśmiała się.
- A to Meta. Najmniejszy konik w całej stajni.
James wyciągnął jedno z jabłek i podał je kucykowi. Po chwili przy płocie stały jeszcze trzy inne konie, które rownież domagały się smakołyków, ale mężczyzna nie poczęstował żadnego z nich.
- Mogłabyś opowiedzieć mi trochę o ich zachowaniu?
- Są to bardzo kochane i przyjazne zwierzęta. Ale żeby zdobyć ich zaufanie, trzeba spędzić z nimi trochę czasu. Gdy się z nimi zaprzyjaźnimy, będą za nami chodzić, rżeć na powitanie i bezgranicznie nam ufać. Jednak nigdy nie możemy mieć do nich pełnego zaufania, ponieważ ich instynkt jest bardzo silny. Gdy coś je przestraszy, nieświadomi mogą zrobić nam krzywdę.
Suzie opowiadała i opowaidała jeszcze dobrą godzinę. Pożeganli się, a James wrócił do samochodu i odjechał z podjazdu.
-----------------------------
Rozdział dedykowany Ania_Haslik, ktorej bardzo dziękuję za motywację :*
-----------------------------
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć :p
Pisząc to strasznie mi się chciało spać, więc przepraszam za blędy :*
Do napisania :*
CZYTASZ
Kaspian-White Stallion
FantasyNiby kolejny dziecięcy wymysł. Wybujała wyobraźnia. A jednak w małej Devon jest coś intrygującego. Opowieść o przyjaźni, miłości i zaufaniu. Opowieść o małej dziewczynce, która walczy o to w co wierzy-o Kaspiana, siwego ogiera, który na pierwszy rzu...