3

354 28 10
                                        

- No i jak się udała wizyta? - zagadnęła Elizabeth, a jej piękne, niebieskie oczy wpatrzone były z wyczekiwaniem w Jamesa.

- Beznadziejnie! Mówiłem, że sprawa nie jest warta zachodu. Do tej dziewczynki w żaden sposób nie da się dotrzeć - powiedział sfrustrowany mężczyzna.

- Nie poddawaj się tak łatwo. Spróbuj się z nią porozumieć. Tyle razy udawało ci się rozwiązać dziecięce problemy.

- Dziękuję - uśmiechnął się szelmowsko. - Ale jestem zmęczony tym wszystkim - jego twarz znów przybrała ponury wyraz. - Nie daję rady. I muszę ci się do czegoś przyznać...Dzisiaj raczej tylko zaszkodziłem tej dziewczynce i zraziłem ją do mnie. Zamiast zacząć rozmawiać jej językiem i próbować się z nią porozumieć poprostu wyszedłem.

-Oh James...Mogłeś powiedzieć, że chcesz wolne. Teraz może być już wszystko zaprzepaszczone. Jeśli Devon przestanie ci ufać, to nikt już jej nie pomoże.

-Tak, wiem. To może daj mi tydzień urlopu. Odpoczne i poszukam czegoś co mogłoby pomóc w tej sprawie.

-Okej. Trzymaj się!

-Cześć!

Mężczyzna powolnym krokiem opóścił poradnię, a Elisabeth wróciła do uzupełniania papierów leżących na jej biurku.

----------------------

Wiem, że ten rozdział był baaardzo krótki i nudny. Musiałam go rozbić ponieważ wyszedłby za długi.

Niestety w następnych rozdziałach, nie bedzie działo się za dużo:/ Cała książkę mam w głowie, tylko teraz muszę przelać ją na papier :p

Papa kochani <3

Kaspian-White StallionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz