Słowa: 1013
Gatunek: paranormalneMin Yoongi stał bezczynnie przed lustrem i pustym wzrokiem wpatrywał w jego bezkresną powierzchnię. Nic. Nie widział nic. Nie było jego odbicia, czy otaczającego go pomieszczenia. Wpatrywał się w ciemność, wiedząc, że i tak nic by nie zobaczył. Wyciągnął bladą dłoń i dotkął szkła, przesuwając po nim palcami. Pękło, a jego kawałki upadły na podłogę obok jego stóp. W tym samym czasie pękły pozostałe lustra jak i lampy, czy żarówki. Skoro on nie mógł siebie widzieć, nikt nie będzie mógł.
Lokator domu obudził się przez hałas i zszedł po schodach na dół. Zapalił latarkę w telefonie i skierował ją prosto na twarz Yoongiego.
✂✂✂
Do późna w nocy Jimin rozpakowywał pudła, poprawiał lustra i obrazy na ścianach, nucąc pod nosem wesołą melodię. Na jego ustach rozciągał się szeroki uśmiech. Cieszył się z własnego domu, swoich czterech kątów, nie wiedząc, że zaledwie kilka lat wcześniej w tych samych pomieszczeniach miała miejsce krwawa rzeź. Wykonana przez Yoongiego, stojącego w rogu pokoju i patrzącego na Jimina z pustką w oczach.
Yoongi pamiętał jeszcze metaliczny zapach krwi Hoseoka, pamiętał jak Seokjin pieczołowicie zmywał burgundową ciecz ze ścian i podłóg, jak Namjoon pokrywał pokoje farbą, ostatecznie pozbywając się dzieła Mina. Zastanawiał się, czy krew Jimina też będzie wyglądać tak ładnie na ścianach, czy jego krzyki będą ślicznie pieścić jego uszy.
Wybiła trzecia w nocy, a Park nareszcie poszedł świat, uwcześniej gasząc światła. Może to było największym błędem, jaki popełnił.
Yoongi przechadzał się po domu, rozglądając się. Rudowłosy ładnie się urządził, idealnie rozmieścił meble i udekorował pomieszczenia tak, że wyglądały przestronniej niż w rzeczywistości. Była tylko jedna rzecz, która nie podobała się Yoongiemu w całej tej perfekcyjnej całości - lustra. Podszedł do jednego z nich - stojącego, w złotej ramie, ustawionego pod ścianą w salonie. Spojrzał nań i uśmiechnął się smętnie, wyciągając dłoń.
Bose stopy zatapiały się w białym dywanie, gdy palcem pisał po lustrze. Czerwona ciecz skapywała z jego dłoni, tworząc barwne plamy na miękkim materiale pod nim. Odsunął się i spojrzał na swoje dzieło. Zadowolony poszedł do łazienki, na korytarz, wszędzie gdzie były lustra i zrobił to samo. Ostatecznie stanął przed drzwiami do pokoju Jimina, po drodze przesuwając dłonią po ścianie.
Dom w małym stopniu przypominał jego ulubione czasy. Krwawa rzeź po Hoseoku. Tylko że jego krew nie pachniała, a on potrzebował poczuć jej metaliczny zapach.
✂✂✂
Jimin krzyknął, gdy wstał, a jego stopy spotkały się z czymś ciekłym. Spuścił zaspany wzrok i zaczął krzyczeć jeszcze głośniej, widząc czerwoną plamę pod swoimi nogami. Jak oparzony wybiegł z łóżka i pokoju, zaraz zamierając. Całe podłogi pokryte były plamami, ściany wyglądały, jakby ktoś wlókł po nich krwawiące ciała. Jednak tym, co najbardziej przeraziło Jimina, były lusta. Po każdym z nich ściekała krew, czego powodem były czerwone napisy na samych środkach.
Yoongi. Yoongi. Yoongi. Wszędzie tylko to jedno słowo. A może to było imię? Jimin nie wiedział, nie chciał wiedzieć. Chwycił mopa, ścierkę i wszystko, co pomogłoby mu pozbyć się śladów obecności kogoś, kto tam był. Czyścił dom z łzami na policzkach, czując jak strach zabija go od środka.
Kolejny raz krzyknął, gdy wszedł do salonu, a na środku białego dywanu ubryzganego krwią, stał blady chłopak, wpatrujący się w niego pustym wzrokiem.
Yoongi nie wiedział, dlaczego Jimin czyści ściany, skoro tej nocy znowu się ubrudzą, tym razem - jego własną krwią.
✂✂✂
Jimin nie spał. Doskonale słyszał kroki na parterze, dźwięk tłuczonego szkła i smutny chichot. Drżał, chowając się jak najgłębiej pod kołdrą i w myślach przepraszając, za życie bez Boga. Chociaż dalej w niegi nie wierzył.
Kroki zbliżały się, postać wchodziła po schodach. Może to właśnie był Yoongi? Coś trzasnęło w jego drzwi, a on pisnął.
Yoongi dobrze się bawił, strasząc rudowłosego. Czuł jego strach. Przerażenie było tak mocne, że przez chwilę widział siebie w lustrzre, co wprawiło go w furię. Jeśli Jimin potrafił sprawić, że Yoongi siebie widział - musi umrzeć. Chwycił krzesło i rzucił nim o drzwi do pokoju chłopaka, chichotając na jego męski pisk. Podszedł do drewna i przesunął po nim poznokciami, przygryzając wargi. Czuł, jak radość go rozpiera na wyobrażenie martwego Jimina, jego żałosnych próśb o ratunek... Tak. To chciał osiągnąć. Otworzył drzwi i wszedł do środka, stając tuż przed łóżkiem chłopaka i martwo wpatrując się w pościel, pod którą młodszy się schował. Jakby to miało mu pomóc.
Jimin przez chwilę nie oddychał. Czekał na jakiekolwiek dźwięki. Na szloch, śmiech, drapanie, rzucanie, cokolwiek, co potwierdziłoby obecność Yoongiego w jego pokoju. Zamiast tego otrzymał ciszę. Stres wolno opuścił jego ciało, rozluźnił się, mając nadzieję, iż tajemniczy gość zniknął. Zaraz później uświadomił sobie, jak głupi był. Może morderca stał nad nim z nożem, może przyjdzie następnej nocy? Brak stresu był stresujący. Wolno odkrył kołdrę i zaczął przeraźliwie wrzeszczeć, widząc twarz Yoona przed sobą. Spadł z łóżka i podczołgał się pod ścianę, oddychając ciężko. Patrzył ze strachem na twarz szatyna, badając ją wzrokiem. Puste spojrzenie, blade policzki, spierzchnięte wargi. Yoongi był naprawdę śliczny, Jimin musiał to przyznać.
- Ji-min - Wyszeptał duch, odwracając się w stronę rudowłosego i wolno do niego podchodząc.
- N-nie - Zająknął się Park, przylegając do ściany całą powierzchnią ciała - I-idź so-obie. Zostaw mn-mnie.
Yoongi cicho się zaśmiał, kucając przed lokatorem. Przesunął palcami po jego ramieniu, czując jak skóra pod jego dotykiem pęka, ukazując mięśnie. Słodki krzyk dobiegł do jego uszu. Było tak, jak się spodziewał. Głos Jimina był wręcz idealny, niczym miód pieszcząc jego uszy.
Rudowłksy cierpiał katusze, gdy rozrywało jego mięśnie. Ogień palił go żywcem, mroczki wkradały się przed oczy. Zdzierał sobie gardło, a przecież Yoongi dopiero zaczął.
✂✂✂
- Nie, nie, nie, nie - Szeptał gorączkowo, dłońni odpychając się od podłogi, by przesunąć swoje ciało do wyjścia z pokoju. Gdy tylko mu się to udało, odetchnął z ulgą, zaraz pośpieszając swoje ruchy. Dotarł do schodów, gdy poczuł mocne kopnięcie w bok, a następnie serię mocnych uderzeń. Spadał ze schodów, na których szczycie stał szatyn z mordem w oczach. Pustką, będącą jednocześnie rządzą.
Yoongi chichotał, rzucając ciałem chłopaka po ścianach, brudząc się jego krwią i wnętrzościami, patrząc na to, ci pozostało ze ślicznego Jimna. Bo Jimin definitywnie był najpiękniejszą z jego ofiar.
Yoongi spojrzał w ostatnie lustro, które zostało w domu nienaruszone. Widział siebie z twarzą i dłońmi pobrudzonymi krwią chłopca.
CZYTASZ
one shots » kpop
Fanfictionscattered pages filled with ink and more or less random thoughts. occasionally updated