Rozdział 10.

15 1 0
                                    




Pov Emma

Następnego dnia była moja upragniona sobota. Moje plany spania do późna zostały jednak przerwane przez mojego "chłopaka", który miał czelność obudzić mnie o ósmej, kiedy ja planowałam spać do co najmniej dziesiątej. Zaspana wstałam z łóżka i od razu udałam się do salonu, gdzie czekał na mnie Aron i... Toby wraz z jego rzeczami.

- Co jest?

- Mówiłem ci, że jak chcesz ze mną chodzić, to musimy popracować nad twoim wyglądem. - Wskazał na Toby'ego.

- Lepszego stylisty nie znajdziesz. Spokojnie, zrobimy tylko małą metamorfozę. - Jego uśmiech zdradzał, że wcale nie taką małą.

Usiadłam posłusznie na krześle przy stole i zaniemówiłam, kiedy Toby zaczął mi grzebać we włosach. Aron w tym czasie krzątał się po kuchni, szukając jakichś tabletek na ból głowy.

Musiałam przyznać, że pomimo martwo wyglądających oczu trzymał się dość dobrze, biorąc pod uwagę to, ile wczoraj wypił.

- Na początku zrobimy coś z tymi kudłami. - Skrzywił się.

- Masz fatalne odrosty i rozdwojone końcówki.

Słysząc dźwięk nożyczek o mało nie zemdlałam, pierwszy raz ktoś ścinał mi włosy. Po godzinie pracy Aron z zadowoleniem pokazał mi lustro. Miałam włosy ścięte do ramion i została na nie założona zupełnie nowa różowa farba, znacznie bardziej nasycona niż te, których używałam u siebie.

- Dzięki... Jest naprawdę fajnie. - Bawiłam się chwilę włosami i już chciałam zejść, kiedy Toby złapał mnie za ramię.

- Księżniczko, to jeszcze nie koniec. Jeszcze makijaż. - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Że niby ty znasz się na makijażu lepiej ode mnie?

- Patrząc na ciebie, to z ręką na sercu... Tak.

Zaczął malować moją twarz przeróżnymi pędzlami, dokładnie tłumacząc co robi, abym mogła to w przyszłości odtworzyć. Pierwszy raz widziałam tyle różnych pędzelków, zazwyczaj do wszystkiego wystarczył mi jeden. Skąd on w ogóle to wszystko miał? I jakim cudem on się na tym wszystkim znał

- A tak właściwie to skąd macie te wszystkie kosmetyki?

- Istnieje coś takiego jak sklep. Wiesz, kupuje się tam różne rzeczy. - W końcu odezwał się Aron.

- Tyle to wiem, ale po co aż tyle tego wszystkiego dla jednej mnie?

- Aby nasze oczy mogły cię tolerować i aby twoja twarz nie kłuła mojej duszy. A teraz się nie ruszaj, bo będę robił ci kreski. - Tobias wykonywał podejrzane ruchy przed moją twarzą, tworząc coś na linii rzęs.

Nie wiem, ile to wszystko trwało, ale z pewnością Aron gdzieś wyparował. Mój zawodowy makijażysta nawet nie dał mi zacząć słowa, od razu każąc mi być cicho. Nie podobał mi się fakt, że go tu nie było. W końcu cały ten widok ewidentnie go bawił, a teraz gdzieś zniknął.

Gdy mój makijażysta łaskawie skończył robotę, nie mogłam poznać swojej twarzy. Wyglądałam jak dziewczyna z lepszej strefy. Tak... Ładnie. Dobre dziesięć minut oglądałam swoje odbicie z niedowierzaniem.

- I jak ci się podoba twoja nowa wersja?

- Jest cudowna. Toby, jesteś prawdziwym Bogiem.

- Oj tam, po prostu jestem zajebisty. A teraz kolej Arona, żeby się wykazać.

Chwilę później w pomieszczeniu pojawiła się znajoma sylwetka. Aron ciągnął za sobą jakiś wielki wieszak, nie zwracając na nas uwagi.

Jednak jego zdziwienie w momencie, kiedy mnie zobaczył było przezabawne. Przez dłuższą chwilę gapił się na mnie i w końcu się odezwał.

- No, nareszcie znośnie wyglądasz. Toby, ty to jednak zawsze mnie zaskoczysz. - Uśmiechnął się, po czym odwrócił się do wieszaka i zaczął czegoś szukać. Po dłuższej chwili wyciągnął zwiewną różową sukienkę. Na pierwszy rzut oka nie było widać, że składa się z dwóch warstw materiału, podszewki i przezroczystej halki. Do sukienki dobrał mi brązowe szpilki, które wyglądały, jakby były zaplecione z rzemyków oraz srebrny naszyjnik.

Poszłam do pokoju się przebrać w komplet wybrany przez Arona. Kiedy wyszłam, byłam cała zaczerwieniona. Zdecydowanie to nie mój styl. Nie pasował do mnie tak, jak poszarpane jeansy i rozciągnięte T-shirty.

- I jak wyglądam?

- Gustownie. - Na twarzy Arona zagościł tajemniczy uśmiech.

- No nie wiem... Nie przekonują mnie te ubrania, kompletnie nie mój styl.

- Serio? No to może ten komplet? - Podał mi zwiewną bluzkę i spodnie z wysokim stanem.

Zmienialiśmy ubrania jeszcze kilka razy. Ostatecznie poszliśmy na kompromis, wybierając kilka ładnych kompletów, w których czułam się swobodnie. Oczywiście zostałam poinformowana, że czekały mnie jeszcze zakupy, bo moja szafa i tak świeciła pustkami, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio.

Pov Aron

Przymierzała te ciuchy i musiałem przyznać, leżały na niej świetnie. Tobias postarał się też o twarz i włosy, za co byłem mu wdzięczny. Bez makijażu już nie straszyła, ale te włosy to była tragedia. Mieliśmy udawać parę, więc musiała jakoś wyglądać.

Zapewne dziwnie to wyglądało, zgodziłem się od razu. Ale naprawdę wolę już ją niż to całe zamieszanie w szkole. Zapewne nie pomoże to pozycji Emmy w szkole, ale na pewno nikt nie będzie jej sprawiał przykrości.

Czy ja właśnie byłem miły?

Projekt "Nadzieja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz