Rozdział 9.

21 2 0
                                    




Pov Aron

Po całej tej szopce wróciłem do domu, rzuciłem płaszcz na podłogę i usiadłem na kanapie. Powoli dochodziło do mnie, ile problemów wyniknie z zaistniałej sytuacji. Nie obchodziła mnie Maria, bo nawet jej nie kochałem, ale na pewno moja idealna maska pękła i nie dało się jej ponownie poskładać. Chociaż ci, którzy się ze mną na co dzień zadawali znali mój temperament, ale na pewno nie spodziewali się tego wybuchu.

Podszedłem do barku, wyciągnąłem whisky i nalałem je do szklanki. Z zaopatrzeniem typowego myśliciela wróciłem na kanapę i zacząłem przemyślać wszystko jeszcze raz.

Pov Emmy

Patrzyłam na całe przedstawienie z moim opiekunem i jego byłą dziewczyną w totalnym osłupieniu. Do głowy by mi nigdy nie przyszło, że ten człowiek potrafił tak wybuchnąć, a już napewno nie spodziewałam się, że zrobi to w szkole.

Jeszcze chwilę mi zajęło ładowanie całej tej sytuacji, kiedy zorientowałam się, że było już po wszystkim.

Wróciłam spacerkiem do domu. Nie wiedziałam czemu, ale doszłam do wniosku, że powinnam pocieszyć tego buca. Gdy weszłam do domu, w oczy rzucił mi się płaszcz na środku przedpokoju. Powiesiłam go na wieszaku i weszłam w głąb mieszkania. Aron siedział na kanapie ze szklanką... Chyba whisky. Zrobiło mi się go żal.

- H-hej... I jak tam się trzymasz? - Nachyliłam się nad nim i poklepałam go po ramieniu, chcąc dodać w ten sposób otuchy.

- A jak mam się trzymać? - Odpowiedział z sarkazmem.

- M-mogę coś dla ciebie zrobić? - Usiadłam przy stole obok niego, marszcząc nos na mocny, charakterystyczny zapach alkoholu.

Popatrzył na mnie jak na ostatnią idiotkę i westchnął.

- Nie mam pojęcia...

- Aż tak bardzo ją kochałeś?

- Kogo?

- No tę swoją Marię. Wiem, że długo byliście razem i w sumie do siebie pasowaliście. Ale wiesz, świat się na tym nie kończy.

- Marię? Ja jej nawet nie kocham i nigdy nie kochałem. - Zaśmiał się ponuro pod nosem.

- ...Czekaj, co?!

- Nie kochałem jej. - Odpowiedział z lekkim bełkotem.

- Czyli przez ten cały czas udawałeś?

- No... W sumie tak. - Popił nieco whisky.

- Po co? I dlaczego zrobiłeś taką dramę na całą szkołę?

- Dla świętego spokoju. A ta drama... No cóż, poniosło mnie po tym, jak dowiedziałem się, że ta szmata zdradza mnie po kątach i jeszcze wmawia mi romans z tobą. Też mam swoje granice.

- Oj, żeby od razu szmata. Raz cię zdradziła, fakt, ale to się zdarza. A jeśli chodzi o nas, to proszę cię, kto by uwierzył w taką głupotę. Nawet jeśli mieszkamy razem, to i tak jest to historia abstrakcyjna.

- W sumie mnie to nie bardzo obchodzi...

Próbowałam wszystko sobie poukładać, jednak totalnie nie rozumiałam Arona.

- Mam gdzieś ją i tego debila, co się z nią przespał... Bardziej wkurza mnie fakt, że teraz wszyscy będą gadać, a te napalone nastolatki zlecą się do mnie jak pszczoły do miodu, oczekując niewiadomo czego.

- Jesteś gejem? - Spojrzałam mu głęboko w oczy. - Mi możesz powiedzieć, nie mam nic przeciwko.

- Co? Nie! Skąd ten pomysł?!

- No bo strasznie dbasz o wygląd i reputację, masz tylko jednego przyjaciela płci męskiej, do którego wychodzisz, kiedy ja jestem w domu, nie cierpisz, jak dziewczyny do ciebie zarywają, miałeś dziewczynę na pokaz, nie spodobało ci się, że dziewczyna będzie z tobą mieszkać... Mam wymieniać dalej?

- Heh, to jest bardziej skomplikowane, niż myślisz. - Odstawił szklankę.

- Zapewne nie wiesz, ale moja rodzina należy do najbardziej wpływowych w kraju, a idąc za tym moim obowiązkiem jest dbać o wizerunek rodziny. Muszę ostrożnie dobierać towarzystwo. Co do przyjaciół, to Toby nie jest jedynym, ale tylko jemu w pełni ufam. A dziewczyny... To nie tak, że ich nie cierpię, ale jest granica między zarywanien a paradowaniem w skąpych ciuchach przed kimś, ocieraniem się o niego przy każdej możliwej okazji i wpychaniem się na każde możliwe wyjście grupowe.

- Okej, rozumiem, że byłam w błędzie. Czyli interesują cię zadbane dziewczyny z wysokiej półki.

- Nawet nie. - Uśmiechnął się.

- Wystarczy, żeby nie udawała kogoś, kim nie jest i nie leciała tylko na moją pozycję, mając gdzieś mój charakter. Dziewczyny z "wysokiej półki" głównie skupiają się na wyglądzie. Nie zaprzeczę, też jest ważny, ale nawet ja nie zajmuję się tym przez cały dzień.

- Chyba nie próbujesz mi wmówić, że umiałbyś chodzić z kimś mojego sortu?

- A czemu nie? Myślę, że kiedy trzeba, to umiesz się w miarę zachować, nie lecisz tylko na kasę ani na pozycję. I... - Zrobił dłuższą przerwę i zmierzył mnie wzrokiem.

- ...Nad wyglądem zawsze można popracować.

Ładowałam w głowie ten dialog i nagle wpadłam na pewien pomysł.

- Słuchaj, a gdybyśmy tak zaczęli ze sobą chodzić? - Chłopak zachłysnął się alkoholem i popatrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Oczywiście nie naprawdę, ale gdybyśmy tylko udawali. No wiesz, i tak już krążą plotki o naszym związku. - Aron wbijał we mnie swoje chłodne oczy, jakbym była z innej planety. Po chwili zamyślił się.

- Co będziesz miała w zamian? Nie wierzę, że robisz to z dobroci serca. - Wzruszyłam ramionami.

- Niewiele... Jakąś pozycję w tej waszej budzie i udowodnienie, że też jesteśmy ludźmi. - Chłopak przeanalizował moje słowa, po czym wypił całą zawartość znajdującą się w szklance.

- Umowa stoi. Czasem umiesz myśleć. Szczerze się nie spodziewałem.

Zostało nam tylko wdrożyć nasz mały plan w życie i zagrać tak, aby wszyscy w to uwierzyli. A tę ostatnią uwagę to ten buc mógł sobie darować.

Oczywiście, że umiałam myśleć!

Projekt "Nadzieja"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz