Rozdział 12.

30 2 2
                                    




Pov Aron

Po całym zajściu między Tobiasem a Davidem nastała niezręczna cisza. Całkowicie nie spodziewałem się tego obrotu sprawy. Tobias z grymasem podniósł się na łokciach, nie komentując całego zajścia. Chciałem do niego zagadać, ale ruch po mojej lewej stronie znowu mnie zaniepokoił. Emma raczej nie zdawała sobie z tego sprawy, bo po chwili wróciła do bełkotania jakichś sprośnych słówek do mojego ucha. Ewidentnie więcej nie dostanie alkoholu.

Z rozmyślań wyrwał mnie Tobias, próbujący zabrać ode mnie dziewczynę.

- Co robisz? - Zapytałem z nutką niepewności w głosie, patrząc na przyklejoną do mnie Em. Natomiast mój przyjaciel uśmiechnął się na ten gest z przekąsem.

- Nie chcę psuć wam zabawy, ale nasza bestia powinna już iść spać. - Wybuchł śmiechem na mój wzrok, rzucający gromami.

Nim zdążyłem coś odpowiedzieć, podniósł ledwo przytomną dziewczynę. No i co teraz? Popatrzyłem na tę kupkę nędzy i rozpaczy w jego rękach i postanowiłem pomóc mu przetransportować ją do pokoju.

Mimo, że byłem zażenowany jej stanem i zachowaniem, to nie uprawniało mnie to do pozostawienia jej w takim stanie w salonie, jeszcze coś zarzyga. Podążyłem za przyjacielem po schodach na górę. Westchnąłem, nie mając pojęcia jak wytrzymać kolejną falę podejrzanych i ledwo zrozumiałych tekstów, które bełkotała mu w szyję. I tak teraz jest już lepiej, bo wcześniej nazywała mnie Apollem?

Zostawiliśmy dziewczynę na jej łóżku i szybko ewakuowaliśmy się z pomieszczenia. Tobias w dalszym ciągu udawał, że nic się dziś nie stało.

- Jesteś podejrzanie cicho. - Moje słowa sprawiły, że wzdrygnął się przestraszony i w zamyśleniu przygryzł wargę.

- Muszę ci coś powiedzieć. - Miałem kiepskie przeczucia.

Pov David

Wybiegłem z mieszkania jak najszybciej, bez słowa. Pewnie narobiłem im tym sporo strachu, głównie Em, ale teraz się tym nie martwiłem. Spojrzałem w niebo i wypuściłem z ust zimne powietrze.

- Ahh... Ile to już, ze dwa lata? - Mruknąłem sam do siebie, po czym ruszyłem oświetloną ulicą czując, jak w mojej głowie malują się obrazy przeszłości.
Tobias nazwał mnie dziś dziwką... Czy tym właśnie byłem? Chyba miał rację. Choć nie chciałem, żeby ją miał.

Moi rodzice prowadzili bar, w którym pracowałem, odkąd pamiętałem. Jednak prawdą było, że głównymi klientami byli tam oni i ich znajomi. Aby utrzymać nasz lokal i moją rodzinę, rodzice zastanawiali się nad dodatkową pracą dla mnie.

I wtedy z pomocą przyszedł im mój wujek. Był on jednym z bogatszych karaluchów biednej dzielnicy, który uwięził moich rodziców w długach. Zaproponował on, abym zaczął zajmować się prostytucją. Moi rodzice zmusili mnie do tego zawodu, gdy miałem około trzynastu lat z powodu coraz gorszej sytuacji finansowej.

Jaki interes miał mój wujek w proponowaniu mi takiego zawodu? Był moim głównym klientem, który polecał mnie swoim równie obrzydliwym znajomym i brał na różne spotkania towarzyskie. Moi rodzice zaczęli wychodzić z długu, a ja straciłem szacunek do samego siebie.

Z czasem przywykłem do tego, co robiłem wieczorami. Stałem się nieczuły na dotyk i pocałunki. Sprzedawałem moje ciało, ale nie mój umysł i duszę. W momencie odbywania stosunku czułem pustkę, czułem się, jakbym już dawno nie żył. Prawdę mówiąc, chciałem wtedy nie żyć.

Pewnego dnia do naszego baru zawitał niewysoki chłopak, na oko w moim wieku. Miał rudobrązowe włosy i ładniutką, zadbaną twarzyczkę. Powiedział, że chciałby tu popracować za niewielką opłatą. Moi rodzice od razu się zgodzili i przygarnęli świeżaka, płacąc mu cztery razy mniej niż powinni. Nie wiem, czy zdawał sobie z tego sprawę, bo nie protestował, ale wtedy nie za bardzo mnie to interesowało. Można było zauważyć, że to jego pierwsza praca. Jednak szybko się uczył i widać było, że wkładał całe serce w każdą czynność, jaką mu zlecałem.

Z czasem przywykliśmy do swojego towarzystwa. Rozmawialiśmy coraz częściej, a mnie coraz bardziej intrygowała jego osoba. Coraz bardziej chciałem wiedzieć, kim był, gdzie mieszkał, dlaczego tu pracował i przede wszystkim co ukrywał.

Pamiętam, jak jednego pochmurnego dnia przyszedł do pracy wyjątkowo przybity, nie rozmawiał z nikim, tylko smętnie wykonywał swoją robotę. Odezwał się do mnie dopiero wieczorem, kiedy zamykaliśmy nasze miejsce pracy. Podszedł do mnie, popatrzył mi w oczy i zadał pytanie.

- Czy mogę cię dzisiaj wykupić na noc? - To jedno zdanie utkwiło mi w sercu bardzo mocno. Nieraz je słyszałem, ale w jego ustach nabierało głębi i uczuć.

Tej nocy nigdy nie zapomnę. Była ona moim świadectwem życia. Pierwszy raz sprzedałem swoje ciało wraz z duszą i sercem. Pierwszy raz chciałem, aby dzień nigdy nie nastał. Pierwszy raz mówiłem do kogoś czule, naprawdę tak myśląc. Ta osoba dała mi wszystko. Obiecałem sobie, że nie zapomnę jego głosu, nie zapomnę twarzy, nie zapomnę, jak smakowały jego wargi, jak przyjemny był jego dotyk, a przede wszystkim nie zapomnę jego oczu.

Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. W jego oczach zobaczyłem życie, zobaczyłem dobro, zobaczyłem... to, czego mi brakowało i co chciałem posiadać. Nie tylko dla siebie, ale teraz też dla niego. Te piękne, szarozielone oczy otworzyły przede mną piękno tego świata i sprawiły, że chciało mi się żyć... Dla niego.

Jednak każda bajka ma zakończenie.

Kiedy obudziły mnie promyki słońca, które leniwie wtargnęły do mojego pokoju, jego już nie było. Na łóżku obok mnie leżały banknoty. Było ich co najmniej dziesięć razy więcej niż normalnie brałem za noc. Już nigdy go nie ujrzałem ponownie.

Przynajmniej do dzisiaj, kiedy rzuciłem się na Tobiasa i spojrzałem mu w oczy.

To były te oczy.

----------------------------------------------------------------------------------------

Wow wielki powrót! Nikt się nie spodziewał i nikt nie prosił xd. Ale jest i życzę miłej zabawy. <3 

Projekt &quot;Nadzieja&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz