Graliśmy już długo i byliśmy obaj ostro wstawieni. Tylko Ula jeszcze wiedziała co się dzieje, ale Kuba już totalnie odpłynął.
-Kuba, może wrócimy już do domu co?- powiedziałem patrząc na przyjaciela.
-Nee, zabawa dopero się zafyna!-wyjąkał nie wyraźnie.
-Nie idźcie jeszcze! Proszę!- powiedziała błagalnie Ulka.
-No dobra... Ale tylko chwilę- powiedziałem nie zadowolony, że nie udało mi się wyjść z Kubą do domu. Była kolej Uli na kręcenie butelką. Wypadło na Kubę... Zaczynam się o niego bać.
-Dobrze, więc Kuba... Może...Wypij duszkiem whisky!-powiedziała dziewczyna, a we mnie coś pękło.
-Nie! On nie może tego zrobić i tak jest już wstawiony!-krzyknąłem oburzony, a ludzie, którzy grali z nami zaczęli buczeć z niezadowolenia.
-Boże gościu ogar, da rade. - powiedział jakiś gościu co mnie jeszcze bardziej wkurwiło.
-Nie wtrącaj się!- krzyknąłem, a po chwili stanowczo dodałem - Kuba zbieraj się idziemy.
-Nigdie ne ydę. Ja chcem zostać z Ulą i jeszce się trochę pobewić!- powiedział zdesperowany Kuba, a ja się załamałem.
-Dobra... W takim razie jak coś by się działo to dzwoń- powiedziałem i dałem jeszcze numer Uli, bo wiedziałem, że Kuba sam nie zadzwoni. Wyszedłem z klubu i skierowałem się w stronę domu.
Na ulicach nie było nikogo tylko ja i latarnie, które emanowały jasnym światłem. Zimny wiatr uderzał w moją skórę.
Gdy byłem już w domu cholernie chciałem wiedzieć co dzieje się z Kubą. Bałem się, że może coś sobie zrobić. Miałem nadzieję, że zaraz zadzwoni, a w urządzeniu usłyszę jego głęboki, uwodzicielski głos... ZARAZ STOP! O czym ja myślę? Przecież jest moim przyjacielem, ja go nie kocham...Znaczy kocham, ale jak brata. Nigdy nie pomyślałem nawet, że mógłbym myśleć o nim inaczej... Jest przystojny, dobrze zbudowany, zabawny i bardzo pomocny, ale... Co jeśli on mi się podoba? Nie...to na pewno przez te procenty...Zaśmiałem się bezgłośnie choć wcale nie było mi do śmiechu. Odczułem zmęczenie, ale nie byłem w stanie tak po prostu położyć się spać. Nie mogłem.
Siedziałem w bezruchu już jakieś 30 minut. Wpatrywałem się bez celu w ścianę, która nagle wydała się taka ciekawa. Nagle zadzwonił telefon. Rzuciłem się do stołu, na którym leżał sprzęt i odebrałem od razu nie zwracając uwagi na numer.
Chciałem żeby był to Kuba.
-Halo?-powiedziałem zdenerwowany.
-Remek, to ja, Ula... Przyjedź po Kubę... Robi się niebezpiecznie.-powiedziała wystraszona dziewczyna.
- Już jadę. Błagam pilnuj go. -powiedziałem i szybko zabrałem kluczki od garażu. Wyprowadziłem mój motor. Gdy na niego wsiadłem nie liczył się ani alkohol, który krążył teraz w moich żyłach ani ograniczenia prędkości. Ważne było tylko to żeby szybko go zobaczyć.
Podjechałem pod Imp'Uls. Wszedłem szybko do środka omijając długą kolejkę i napakowanego ochroniarza. Szybkim krokiem przemierzałem klub. wzrokiem szukałem jego kruczoczarnej czupryny.
Zbliżałem się do miejsca, w którym zostawiłem go grającego w butelkę. Moje serce się uśmiechnęło kiedy zobaczyłem go na jednej z kanap, ale szybko zorientowałem się coś nie tak. Stanąłem w pół kroku, oddech mi się zatrzymał. Kuba zalany w trzy dupy całował się z jakąś dziewczyną.
Nie wiem dlaczego, ale poczułem potrzebę, że muszę tak zrobić; podbiegłem do nich i odepchnąłem dziewczynę. Ta spojrzała na mnie wzburzona, zignorowałem ją i tylko usiadłem na kolanach Kuby.
Spojrzałem mu głęboko w jego zielone, lekko nieobecne oczy i przywarłem do jego ust moimi. Chłopak na początku był zdezorientowany, ale potem oddał pocałunek. Słyszałem pogwizdy i klaskanie pozostałych ludzi z klubu.
Gdy oderwałem się od Kuby powiedziałem błagalnym tonem, żeby wracać. On tylko przytaknął głową i wspólnie wróciliśmy do domu... Ale zastanawia mnie jedno... Dlaczego tak zrobiłem, dlaczego go pocałowałem?
Wiem tylko, że to będzie nie zapomniane wspomnienie...
CZYTASZ
Best Friends |RemekXKuba|
Romance!!!UWAGA!!! przed przeczytaniem opowieści zapoznaj się z opisem lub skontaktuj się z lekarzem bądź autorem gdyż opowieść prawdopodobnie się kiedyś wydarzy a każde słowo niewłaściwie zrozumiane może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu. Miłego czytania...