W radiu leciała spokojna muzyka.
Nie rozmawialiśmy podczas jazdy. Między nami panowała cisza, ale nie taka krępująca tylko przyjemna. Nagle zaczęła lecieć piosenka I Choose U od timeflies i Ula zaczęła śpiewać na całe gardło.Miała niesamowity głos, a w dodatku wyglądała tak uroczo i pięknie.
Kosmyki jej płomiennych włosów opadały na twarz, a dziewczyna zdawała się tym nie przejmować. Dała ponieść się rytmowi. Gdy piosenka się skończyła zacząłem rozmowę.- Masz piękny głos.- podsumowałem co oczywiście było prawdą i posłałem jej szczery uśmiech.
- Emm... dziękuje. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale po prostu kocham tę piosenkę...-na policzkach dziewczyny wykwitł uroczy i niewinny rumieniec, a po jej minie można było wywnioskować, że wyraźnie jest zawstydzona.
-O, popatrz jesteśmy.- zmieniłem temat gdy podjechaliśmy autem pod kawiarnie gdzie miała się odbyć nasza ,, RANDKA".
Otworzyłem dziewczynie drzwi i oboje wysiedliśmy z samochodu. Skierowaliśmy sie do wejścia kawiarni. Już od początku przywitał nas piękny zapach parzonej kawy i ciasta karmelowego.
Usiedliśmy przy stoliku dla dwojga.
W sumie nie było za dużo ludzi więc mieliśmy trochę prywatności.
Zamówiliśmy po kawie i cieście-Ula wzięła czekoladowe, a ja karmelowe.-Więc... jak to się stało, że otworzyłaś swój własny klub?- zapytałem chcąc przerwać cisze pomiędzy nami.
-To przyszło tak nagle... lubię próbować nowych rzeczy, a klub wydawał mi się bardzo zwariowanym pomysłem więc postanowiłam spróbować. - powiedziała śmiało dziewczyna uśmiechając się przy tym lekko... jej uśmiech był piękny tylko... DLACZEGO KURWA W GŁOWIE MAM CAŁY CZAS REMKA?!
-Ciekawe... nie boisz się, że coś może pójść nie tak?- starałem się zapomnieć o chłopaku jednak jego uśmiech powracał za każdym razem kiedy Ula posyłała mi swój.
-W sumie to nie myślałam o tym, ale co na przykład mogłoby pójść nie tak?- zapytała z pytającym wyrazem twarzy.
-Tak naprawdę to nie wiem o co mi chodziło, bo jak na razie to zajebiście idzie ci prowadzenie tego klubu! - uśmiechnąłem się, a po chwili dodałem - Może porozmawiamy o czymś innym ?
-Myślę że to dobry pomysł.-podsumowała dziewczyna i zaczęliśmy rozmowę o totalnych bzdurach jak i ważniejszych sprawach ... wszystko byłoby wspaniale gdyby nie jedna rzecz... mianowicie pewien ktoś... Remek.
Było już późno, a rozmowa z Ulą trwała w najlepsze. Naprawdę dobrze mi się z nią gadało. Po jakimś czasie właściciel kawiarni zaczął już zamykać i prosił o dokończenie posiłków i opuszczenie lokalu. Gdy wyszliśmy na zewnątrz okazało się, że już zdążyło się ściemnić. Jak wcześniej miałem zamiar otworzyć dziewczynie drzwi, ale ta oznajmiła, że ma stąd blisko i może wrócić sama, by nie robić mi kłopotu.
-Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci o tej godzinie wracać samej do domu?-uśmiechnąłem się po czym zaoferowałem jej ramię, które przyjęła.
Szliśmy ciemnymi uliczkami oświetlanymi jedynie przez światła latarni. Co jakiś czas jezdnią przejeżdżały samochody, a my rozmawiając na mało ważne tematy dążyliśmy we wskazane przez Ulę kierunki.
-To tu...-powiedziała cicho i wskazała na obskurną kamienicę.
-Oh...- zdziwiłem się, ale przywróciłem siebie do porządku gdy zorientowałem się jak to mogło dla niej brzmieć.
-Dzisiaj było cudownie-uśmiechnęła się zmieszana i spuściła głowę przez co jej włosy znowu zasłoniły jej twarz-...dziękuję.-dodała prawie szeptem. Założyłem jej pasma za uszy i kciukiem podniosłem jej podbródek żeby spojrzała mi w oczy.
-Przyjemność po mojej stronie-złapałem ją za policzek i z tyłu głowy po czym zacząłem skracać odległość między naszymi twarzami. Gdy już stykaliśmy się nosami i miałem złączyć nasze usta w pocałunku...
DRYŃ DRYŃ DRYŃ
Speszeni oddaliliśmy się od siebie, a ja wyjąłem telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zalała mnie fala złości. REMEK.
Musiał przerwać mi tą chwilę! Musiał wszystko zepsuć! Tego już za wiele!
-Ja...ummm-zająknąłem się-przepraszam...
-Nic się nie stało. To...ja już pójdę. Jeszcze raz dzięki za dzisiaj.
Wbiegła do budynku i nie został po niej żaden ślad. Tylko zapach słodkich perfum przypominał, że przed chwilą tu była i prawie się pocałowaliśmy.
Znieruchomiały stałem z dzwoniącym telefonem w ręku. Zdecydowałem, że odbiorę.
-Szmaciarzu! Prawie ją pocałowałem! Nie odzywasz się i nie dajesz znaków życia od kilku dni , a nagle teraz do mnie nagle wydzwaniasz??-wykrzyczałem w słuchawkę. Nie usłyszałem odpowiedzi tylko jakieś dziwne pomruki w tle. Łkanie?
-No co, nie powiesz mi co było takie ważne, że przerwałeś mi moją randkę?!- byłem wściekły. Darłem się do niego, a on chyba cicho płakał. To się teraz nie liczyło. Skumulowało się we mnie wszystko co chciałem mu wykrzyczeć przez lata naszej znajomości.
-A może po prostu czkasz aż przyjdę do ciebie i znowu posprzątam syf, który wokół siebie robisz?! Nikt cię tego nie nauczył, co? W końcu to ja jestem od tego żeby zmywać po tobie naczynia i wynosić porozrzucane wszędzie brudne ubrania do pralni! Masz tyle forsy, a nawet mi za to nie płacisz! Skoro jestem twoją sprzątaczką to mi się należy!-wyrzuciłem z siebie co mi na sercu leżało, ale on w dalszym ciągu milczał.
-Po co do mnie dzwonisz jak nie masz nic do powiedzenia!
Kiedy usłyszałem głośniejszy szloch rozłączyłem się.
CZYTASZ
Best Friends |RemekXKuba|
Romance!!!UWAGA!!! przed przeczytaniem opowieści zapoznaj się z opisem lub skontaktuj się z lekarzem bądź autorem gdyż opowieść prawdopodobnie się kiedyś wydarzy a każde słowo niewłaściwie zrozumiane może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu. Miłego czytania...