#7

1.8K 317 251
                                    

---

Gdy Chenle uporał się z wysprzątaniem samochodu ojca, szybko pobiegł do jednej z kuchni by pomóc kucharce z kolacją.

- Dobry wieczór, Tzuyu. W czym mam pomóc? - przywitał się z osiemnastolatką, po czym podwinął rękawy i założył fartuch.

- Oh, cześć Chenle. - dziewczyna jako jedyna ze służby była zaprzyjaźniona z chłopakiem na tyle, by mówić mu po imieniu. - Przygotuj proszę kimchi i kimbap. Gdy skończysz, to pomożesz mi zrobić baozi, dobrze? - uśmiechnęła się.

- Jasne. Już dawno nie jadłem kolacji z rodzicami. Tak się cieszę, że wreszcie będę mógł spędzić z nimi trochę czasu. Oh, a może zaproszę na kolację Jisunga?

Tzuyu lekko zarumieniła się. Przypomniała sobie, że gdy Jisung był tutaj po raz pierwszy, wpadł na nią gdy szukał toalety. I od czasu tego dziwnego pierwszego spotkania, lubiła niebieskowłosego chłopca chyba trochę bardziej niż powinna. Ale nie mogła się przyznać. Jako osoba postronna widziała, w jaki sposób Jisung patrzy na Chenle. Nie mogła tego popsuć.

- Tak, zadzwoń do niego. Dawno tutaj nie był. Na pewno się ucieszy.

- Lubisz go, prawda Tzuyu? - zapytał fioletowowłosy zaskoczoną dziewczynę.

- Jasne, przecież to mój kolega. - skłamała.

- No weź, chodzi mi o to, że ci się podoba. Widzę to, noona. - zaśmiał się Chenle.

- Ech, możliwe..ale tylko troszeczkę! - zarumieniła się chinka i zaczęła nieśmiało przystępować z nogi na nogę.

- Urocza jesteś noona. Okej, idę zadzwonić po twojego potencjalnego kandydata na męża. - Chenle wytarł ręce i pobiegł do swojego pokoju po telefon.

- Oj, Chenle, dlatego ty tak szybko wszystko zauważasz? - westchnęła sama do siebie Tzuyu, gdy chłopak wyszedł z kuchni.

---

- Jisungie, chcesz przyjść do mnie na kolację? Będą dzisiaj moi rodzice. - zapytał Chenle śmiejąc się. Jisungowi zrobiło się ciepło na sercu, gdy słyszał jaki Chenle jest szczęśliwy z tego powodu. Wiedział, że rodzice przyjaciela bywali w domu około raz na miesiąc.

- Czekaj chwilkę hyung, muszę zapytać mamę. - odpowiedział Jisung i po chwili oznajmił: - Mogę przyjść. Tata mnie zawiezie. Będę za 15 minut.

- To świetnie. Wiesz, Tzuyu za tobą tęskni. - zaśmiał się Chenle.

- Oh, już dawno nie widziałem noony. To miłe, że chce mnie zobaczyć. Przekaż jej, że jak przyjadę to mocną ją przytulę. - Jisung również się zaśmiał.

- Jasne. Do zobaczenia Jisungie.

- Do zobaczenia, hyung.

---

- Co? Jak to nie przyjadą?! - Chenle ze złością cisnął bułeczką baozi o blat.

- Państwo Zhong przed chwilą zadzwonili i powiedzieli, że mają pilną sprawę do załatwienia w Bangkoku i niestety nie przyjadą na kolację. - Tzuyu bezradnie rozłożyła ręce.

- Oczywiście! Praca zawsze jest ważniejsza niż własne dziecko! Mam już dość! Nie mają czasu na pieprzoną kolację z własnym synem! Pieprzyć to, jutro wynoszę się z tego domu! I tak nie będą mieli czasu, żeby zobaczyć że mnie nie ma! - po policzkach Chenle popłynęły łzy. Tak bardzo cieszył się, że w końcu spędzi czas z rodzicami, a teraz znowu okazało się, że nie przyjadą.

Tzuyu szybko podbiegła do chłopaka, jednak ten odepchnął ją i uciekł do swojego pokoju.

W tym momencie zadzwonił domofon.

- Dobry wieczór, tutaj Jisung Park. Przyszedłem do Chenle.

Tzuyu pobiegła i otworzyła drzwi. Gdy ujrzała przyjaciela, uśmiechnęła się i rzuciła się mu na szyję. Jisung zaśmiał się i mocno przytulił dziewczynę.

- Cześć noona. Tęskniłem za tobą.

- Ja też Jisungie. Dawno cię tutaj nie było.

- Gdzie Chenle? - zaciekawił się chłopak.

- Oh...jest u siebie w pokoju. Bardzo się zdenerwował, ponieważ państwo Zhong zadzwonili z informacją, że jednak nie pojawią się na kolacji. - Tzuyu zasmuciła się.

- Ojeju. A był tak bardzo szczęśliwy. Wybacz noona, pójdę i spróbuję jakoś go pocieszyć.

- Jasne, idź. Ja dokończę robić jedzenie. - odpowiedziała osiemnastolatka i odeszła w stronę kuchni.

Jisung wszedł po schodach i skierował się do pokoju przyjaciela. Delikatnie zapukał do drzwi i wszedł do środka.

- Hej...hyung, ojej! - Jisung zakrył usta dłonią, gdy ujrzał fioletowłosego siedzącego na łóżku, wypłakując oczy. Jemu również zachciało się płakać.

Usiadł obok chłopaka na łóżku i przytulił go, gładząc po plecach. Przyjaciel spojrzał na niego oczami czerwonymi od płaczu.

- Znowu mnie wystawili. Rozumiesz to? Ich praca zawsze jest ważniejsza. Ostatni raz jadłem z nimi kolację chyba z półtora miesiąca temu. - chłopak ze złością uderzył pięścią w ścianę.

- Hyung...będzie do..

- Nie! Nie będzie dobrze, do cholery! Jutro już mnie tutaj nie będzie. Nie wiem gdzie pójdę, ale nie chcę spędzić w tym domu ani dnia dłużej! - Chenle spuścił głowę i syknął z bólu, chwytając się za potłuczoną rękę.

- Hyung, proszę...uspokój się, nie płacz..proszę...- powiedział Jisung, a z jego oczu wypłynęły niekontrolowane łzy.

Chenle podniósł głowę.

- Ji-jisungie, nie płacz...- położył rękę na jego policzku.

- Chenle, proszę...ja chcę, żebyś był szczęśliwy...ale..nie wiem...jak mogę ci... - przerwał i pociągnął nosem, rozklejając się jeszcze bardziej. - pomóc...twoi rodzice..oni nie powinni się tak zachowywać...to takie beznadziejne...ja jestem beznadziejny. Nie potrafię pomóc własnemu przy-

- Jisungie, proszę skończ już gadać. - Chenle szarpnął za koszulkę chłopca i z całej siły pocałował go w usta.

----

Jest okej?

boyfriend lessons 💫 chensung (COMPLETE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz