#6

1.7K 303 176
                                    

---

Jisung obudził się i poczuł, że coś go dusi. Po chwili zorientował się, że leży przygnieciony przez Chenle i momentalnie zalał się rumieńcem. Spróbował wstać ale śpiące, bezwładne ciało przyjaciela skutecznie mu to uniemożliwiało. Leżał przez chwilę próbując wymyślić w jaki sposób może się spod niego wydostać i nie obudzić go. Po chwili usłyszał jednak ciche westchnięcie i poczuł, że Chenle się przeciąga. Fioletowowłosy uniósł głowę i kichnął, śmiesznie marszcząc przy tym nos. Dla Jisunga wyglądało to tak słodko, że cały się rozpływał. Chenle odwrócił głowę i zdziwiony spojrzał na Jisunga. Ich twarze znajdowały się teraz parę centymetrów od siebie.

- Cześć Jisungie. Jak ci się spało? Ojej, przepraszam, nie zauważyłem że na tobie leżę. - powiedział Chenle i szybko zsunął się z niebieskowłosego na wolne miejsce na łóżku. Na jego twarzy jednak znajdował się uśmieszek, sugerujący że leżenie na nim wcale mu nie przeszkadzało. Na szczęście Jisung nie zauważył tego.

- Cześć hyung. Spało mi się dobrze, a tobie?

- Mi też. Ogrzewałeś mnie. - zaśmiał się Chenle. - Co powiesz na to żebyś został grzejnikiem?

Jisung uśmiechnął się. Nie zamierzał przyznać się, że spało mu się tak dobrze dlatego, że obok był Chenle. Tak naprawdę ciężko było mu zasnąć w innym miejscu niż własna sypialnia. Ale przy Chenle wszystko wydawało się inne. Przy nim zawsze był spokojniejszy.

---

Chłopcy umyli się, ubrali i zeszli do reszty na śniadanie. Gdy jedli, nauczycielka powiadomiła wszystkich uczniów, że dzisiaj będą zwiedzać miasto do godziny 13, później udadzą się do KFC na jedzenie, a o godzinie 14 wyjeżdżają spowrotem do Seulu. Dla Jisunga była to dobra wiadomość, gdyż chciał już znaleźć się we własnym przytulnym mieszkaniu. Nie lubił długo przebywać daleko od domu.

---

- Jejku, chcę już wracać do domu. Nogi mnie bolą. - jęczał Chenle w trakcie zwiedzania.

- Nie tylko ciebie. - westchnął Jisung. - W dodatku jestem głodny. Która godzina?

Chenle zerknął na ekran telefonu.

- 12:30. Proszę pani! Czy moglibyśmy skończyć trochę wcześniej i iść w końcu coś zjeść? I tak od godziny chodzimy po mieście bez celu. - mruknął w stronę nauczycielki.

Kobieta westchnęła i zerknęła na resztę uczniów. Na ich twarzach malowało się zmęczenie i znudzenie. No bo kto chciałby chodzić po mieście bez chwili przerwy przy 30°C?

- No dobrze. Idziemy coś zjeść.

Tak naprawdę Chenle wcale nie był głodny. Zrobił to bo Jisung był zmęczony. Zastanawiał się czy ten chłopak w ogóle coś je. Był tak strasznie chudy. Martwiło go to.

---

Gdy chłopcy odebrali w KFC swoje jedzenie, usiedli przy wolnym stoliku i zabrali się za upragniony posiłek. Jisung był tak głodny że zjadł swoją porcję w mniej niż 10 minut, po czym jeszcze dojadł to co zostawił Chenle. Chińczyk nie dojadł swojego jedzenia specjalnie, ponieważ nie był głodny, a widział jak bardzo Jisung chciał jeść. Poza tym, chyba będzie sam musiał zacząć przynosić mu wysokokaloryczne posiłki, żeby Jisung przestał być kościotrupem.

Gdy wszyscy już się najedli, nauczycielka powiadomiła, że za 15 minut będzie czekał na nich autokar, który zabierze ich spowrotem do Seulu. Uczniowie szybko zabrali wszystkie swoje rzeczy i ustawili się przed nauczycielką, by mogła ich policzyć i sprawdzić czy wszyscy są i mają swoje rzeczy.

Po chwili cała grupa z nauczycielką na czele ruszyła do miejsca, gdzie miał czekać autokar. Gdy dotarli na miejsce, pojazd już tam stał. Uczniowie zaczęli po kolei wchodzić do pojazdu i zajmować miejsca. Jisung i Chenle oczywiście usiedli razem. Gdy wszyscy już wygodnie siedzieli, nauczycielka oznajmiła, że powrót do Seulu zajmie około 5 godzin.

Jisung i Chenle rozmawiali, śmiejąc się. Po jakimś czasie Chenle zauważył, że Jisung jakoś pozieleniał na twarzy.

- Jisungie? Wszystko okej? Dobrze się czujesz? - zapytał zmartwiony.

- Umm..nie bardzo. Brzuch mnie boli. Chyba się przejadłem. Niedobrze mi. - Jisung położył rękę na brzuchu.

- W autokarze chyba jest toaleta. Wytrzymasz chwilkę? Zapytam panią. - fioletowowłosy wstał i szybko podszedł do nauczycielki. Po chwili wrócił.

- Chodź. Jest tu toaleta. - powiedział i pomógł wstać zielonemu Jisungowi. Chłopiec jednak szybko wyrwał się z jego objęć i pobiegł do ubikacji. Po chwili wyszedł. Jego twarz była trochę mniej zielona. Pani Jeon podała mu butelkę wody i tabletkę. Chłopiec wziął lek i popił wodą. Chenle chwycił go za rękę i wrócił na ich miejsce. Podczas dalszej podróży Jisung już nie wymiotował. Chenle jednak cały czas opiekował się nim i pytał, czy dobrze się czuje.

Po jakimś czasie byli już pod swoją szkołą w Seulu. Na Jisunga czekali tam już jego rodzice. Chenle rozejrzał się i zobaczył jedynie swojego szofera przy nowym, czarnym Lamborghini. Oczywiście jak zwykle jego rodzice nie mieli czasu, żeby chociaż odebrać go ze szkoły po wycieczce. Praca przecież była ważniejsza niż jedyny syn. Chenle machnął ręką do szofera, dając mu znak, że przyjdzie za chwilę, po czym poszedł razem z Jisungiem do jego rodziców.

Niebieskowłosy chłopiec podbiegł do rodziców i mocno ich przytulił. Jego mama pocałowała go w czoło. Chenle aż zakłuło serce na ten widok. Jego rodzice nigdy się tak nie zachowywali.

- To mój przyjaciel, Chenle. Chenle, to moi rodzice. - uśmiechnął się Jisung.

- Jaki uroczy chłopak! Słyszałam, że udzielasz Jisungowi jakichś korepetycji. To bardzo miło z twojej strony. Jak to dobrze, że Jisungie ma takich przyjaciół! - uśmiechnęła się mama chłopca i przytuliła Chenle. Pan Park również uśmiechnął się i uścisnął jego dłoń.

- Bardzo miło mi państwa poznać. Tak, Jisungie bardzo dobrze radzi sobie na naszych lekcjach. - na twarzy Chenle pojawił się uśmieszek. - Bardzo się cieszę, że jest moim przyjacielem. Ale teraz bardzo przepraszam, muszę już jechać do domu. Rodzice zaraz wrócą z pracy i będą źli, jeśli nie będzie mnie w domu. Muszę pomóc kucharce robić kolację.

- Twoi rodzice są w pracy? To kto po ciebie przyjechał? - zdziwił się pan Park.

- Uh..mój szofer. Moi rodzice są bardzo zajęci. Nie mają czasu żeby odbierać mnie ze szkoły. Do widzenia. Naprawdę bardzo miło było państwa poznać. Papa Jisungie. - Chenle przytulił Jisunga i pożegnał się z jego rodzicami.

Mama Jisunga zaprosiła Chenle na obiad w weekend. Chłopak jeszcze raz uśmiechnął się i odszedł w stronę czarnego Lamborghini.

- Dzień dobry, Woonhoon. O której wrócą rodzice? - zapytał Chenle, wsiadając do auta.

- Państwo Zhong będą w domu o 20. Musi się pan spieszyć, gdyż pańscy rodzice nakazali by pomógł pan przy kolacji i umył samochód służbowy pana Zhong.

Chenle westchnął. Nienawidził tego życia. Dałby wszystko by mieć takich rodziców jak Jisung. Nie bogatych, ale kochających i spędzających z nim czas. Ale niestety, jego rodzice nigdy nie będą kochać go tak bardzo jak swoją pracę.

---

boyfriend lessons 💫 chensung (COMPLETE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz