you touch my soul

66.6K 1.3K 1.6K
                                    

Włożyłam kosmyk, czarnych jak smoła, włosów za ucho. Poprawiłam dużą, czarną teczkę wiszącą na moim ramieniu. Jej zawartość była dla mnie niezwykle cenna i nie wyobrażałabym sobie pójścia na kółko plastyczne bez niej, a że nie miałam go tylko w środy, nosiłam ją prawie codziennie. Na drugim ramieniu wisiała jasna, materiałowa siatka, w której miałam dwa piórniki, jeden na zwykłe lekcje, a jeden z przyborami do rysowania oraz kilka zeszytów na lekcje i pudełko ze śniadaniem. Z takim zestawem przemierzałam korytarz szkolny. Wzdłuż ścian wił się szereg ciemnozielonych szafek. Niektóre były porysowane mimo, że było to zakazane. Ściany były pomalowane kremową farbą, a lampy na suficie nadawały światła pomieszczeniu.

Znalazłam się przy mojej szafce. Wymieniłam niektóre zeszyty i zamknęłam drzwiczki. Teczka nadal pozostała na moim ramieniu, ponieważ nie mieściła mi się do szafki. Chodziłam z nią na wszystkie lekcje i wydaję mi się, że stała się pewnego rodzaju moim atrybutem. Obróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę sali od hiszpańskiego. Odkąd tylko zaczęłam trzecią klasę liceum stałam się strasznie zalatana i oprócz przerwy na lunch, zawsze miałam co robić. Jako, że byłam jedną z osób odpowiedzialnych za wszelkiego rodzaju dekoracje szkolne, musiałam ustalać z nauczycielami co gdzie zawiesić. Jedyną przerwą, na której robiłam sobie odpoczynek była ta na lunch. Wtedy w spokoju zasiadałam ze znajomymi i chwilę nie przejmowałam się sprawami szkolnymi.

Przeszłam przez korytarz kilka razy wymieniając się krótkim "hej" i weszłam do klasy. Pomieszczenie miało białe ściany i jasnobeżowe, dwuosobowe ławki. Na przodzie klasy wisiała tablica, a przed nią stało biurko nauczyciela. Zajęłam swoje stałe miejsce przy oknie. Lubiłam patrzeć przez szybę i wyobrażać sobie jak nasz świat wyglądałby w innych wymiarach. Czasami rysowałam to w zeszycie, ale nigdy efekt nie zadowalał mnie całkowicie. Byłam osobą, która każdą rzecz wyobrażała sobie w różnych perspektywach. Często nie słuchałam co się do mnie mówi, tylko pozostawałam głową w chmurach. Moi najbliżsi znajomi już się do tego przyzwyczaili.

- Już jestem.- do mojej ławki dosiadła się Lilith, z którą siedziałam na każdej lekcji. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.

Lilith była średniej wysokości dziewczyną z dużymi, niebieskimi oczami. Nasze włosy ze sobą mocno kontrastowały. Moje były długie, kruczoczarne, a jej prawie białe, do obojczyków. Pamiętam jak pomagałam rozjaśnić jej blond loki, żeby uzyskała taki kolor, który swoją drogą niesamowicie jej pasował. Wyglądała delikatnie przez co niektórzy brali ją za nieśmiałą i naiwną. Nic bardziej mylnego, Lilith była bardzo pyskata i pewna siebie, a jej wygląd był tylko przykrywką. Jasnowłosa była ubrana w jasne mom jeans i obcisłą bluzkę w kropki. Miała wyraźne kobiece kształty, czego bardzo nie lubiła i często ubierała luźne rzeczy, więc dzisiejsza bluzka nieco mnie zaskoczyła.

- Musisz iść dzisiaj do pani Smith, ma z tobą obgadać dekoracje na spektakl.- dziewczyna przewróciła oczami i zabrała się za rozpakowywanie plecaka.

- Powiedz jej, że przyjdę jutro. Dzisiaj mam swoje kółko.- oznajmiłam i podparłam brodę na dłoni.

- Nawet nie wiesz jak się stresuję tym przedstawieniem! Będzie tam cała szkoła.- powiedziała dziewczyna.

- Nie rozumiem jakim cudem nadal uczęszczasz na kółko teatralne skoro przed każdym występem się tak stresujesz. To już twoje piąte!- stwierdziłam. Za każdym razem, Lilith już miesiąc przed występem okropnie się stresowała i powtarzała mi to na każdym kroku.

- Tym razem to zupełnie coś innego..- zaczęła, ale niedane było jej dokończyć ponieważ do klasy weszła nauczycielka, która była jedną z bardziej surowych w tej szkole. Nie tolerowała rozmów, a my ponieważ, bardzo nam zależało, żeby iść na nasze zajęcia pozaszkolne, nie mogłyśmy sobie pozwolić na zostanie po lekcjach.

so hard to please.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz