Następne kilka dni przyglądałam się Gabrielowi. Nie byłam zła, że nie chce ze mną rozmawiać. Właściwie to cieszyłam się, że tego nie robi, bo mogłam mu się przyglądać, a on nie miał prawa tego widzieć. Wpatrywałam się w niego jak w rzeźbę, którą miałam zaraz narysować. Każdy szczegół w nadziei, że poznam go lepiej.
Zauważyłam, że chłopak często przymyka oczy. Gdy opiera się o szafkę, gdy razem z chłopakami jada lunch na stołówce. Jakby nie lubił patrzeć na otaczające go rzeczy. Nie jest też bardzo rozmowny. Jest tajemniczy. Biję od niego chłód i wygląda na zranionego. Już od pierwszego spotkania zauważyłam, że go coś trapi. Ma smutek w oczach, ale tego nie pokazuje. Chciałam się dowiedzieć dlaczego, ale nie miałam szansy z nim porozmawiać. Może się wstydził za ostatnią sytuację? Myślę jednak, że kto jak kto, ale Gabriel nie wydaje mi się być wstydliwy.
- Venus! Jesteś tam?- Lilith pokiwała mi rękoma przed oczami.-Całkowicie się zamyśliłaś.
-Jak zawsze.- dodała Raven.
-Mhmm.-mruknęłam do nich.
Lilith wróciła do szkoły, ale nadal siedzieliśmy osobno. Okazało się, że Raven ma coś do Erika i nie chciała z nim siedzieć, a my nie miałyśmy zamiaru jej zostawiać. Jako dobre przyjaciółki tylko wypytałyśmy ją o wszystko. Dowiedziałyśmy się, że wtedy na plaży doszło do czegoś między nimi, ale Raven nie wie co robić dalej, więc unika go jak ognia.
Dzisiaj po szkole w końcu miała się odbyć impreza urodzinowa Lilith. Miałam już do niej prezent i również miałam plan jak się ubrać. Ustaliłam też z tatą, że śpię u Raven na co się zgodził, bo wiedział, że Lilith to bardzo ważna dla mnie osoba.
-Jeżeli Erik się nie ogarnie to przyrzekam, że zostanę lesbijką.-westchnęła Raven patrząc na stolik, przy którym siedzieli "popularni" chłopacy. Między innymi Gabriel, Erik i Lucien.
-Podziwiam Cię za te pomysły.-odparłam.
-O, chłopacy znaleźli sobie nowe przyjaciółki.-fioletowo-włosa zaśmiała się ironicznie.
Powiodłam za jej spojrzeniem i zobaczyłam, że faktycznie znaleźli sobie nowe towarzystwo w postaci cheerleaderek. Mimowolnie skierowałam spojrzenie na Gabriela, o którego opierała się rudowłosa i wypinała na niego swoje piersi. Chłopak poklepał swoje uda na znak, że dziewczyna ma usiąść, co oczywiście po chwili zrobiła. Poczułam dziwne ukłucie w brzuchu, ale zignorowałam je tłumacząc sobie, że to przez głód, chociaż jadłam właśnie kanapkę. Nagle ciemne tęczówki chłopaka skrzyżowały ze mną spojrzenie. Mimo, że właśnie na jego kolanach siedziała rudowłosa, a on obejmował ją ramieniem jego wzrok skierowany był w moją stronę, chyba po raz pierwszy od kilku dni. Zorientowałam się, że się na niego gapię, co do mnie nie podobne, więc spuściłam wzrok i spojrzałam na dziewczyny.
-Gabriel codziennie się na Ciebie gapi.- oznajmiła Lilith zagryzając bułkę.- A szczególnie teraz, gdy w naszą stronę idzie...- nie dokończyła, bo obok nas pojawił się Julian, który przytulił mnie, a następnie usiadł.
-Wszystkiego najlepszego!- powiedział do Lilith, która obchodziła dzisiaj swoje święto.
-Dziękuję, J.- uśmiechnęła się promiennie.- Dobra, ja zmykam do Luciena. Buziaki.- dodała i odeszła od stolika szybkim krokiem.
Kilka godzin później zaczęłam przygotowania na wyjątkową imprezę. Zaczęłam od włosów, które lekko pokręciłam, a następnie zrobiłam makijaż. Trochę mocniejszy niż zazwyczaj. Potem podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubranie na dzisiejszą noc. Jako, że Lilith ma dzisiaj imprezę urodzinową, zmusiła mnie to ubrania sukienki. Postanowiłam zrobić wyjątek i zgodzić się na to. Wybrałam obcisła, butelkowozieloną sukienkę z długim rękawem i lejącym dołem kończącym się nad kolanami. Do tego ubrałam czarne szpilki. Wzięłam jeszcze małą kopertówkę i spryskałam się ulubioną buteleczką perfum. Wzięłam jeszcze prezent. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale stwierdziłam, że wszystko zabrałam, więc zeszłam na dół. W przedpokoju czekał na mnie tata, który miał mnie dzisiaj zawieźć.
-Wyglądasz bardzo ładnie.-powiedział z uznaniem. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu za miłe słowa i wyszłam z domu.
Weszliśmy do pojazdu i skierowaliśmy się pod dom Raven.
-Uważaj na siebie.- powiedział tata, gdy już zaparkowaliśmy. Dzisiaj ma dobry dzień.
-Jak zawsze.- powiedziałam i pożegnałam się z nim, a następnie opuściłam samochód.
Przed dużym domem przyjaciółki zbierało się coraz więcej ludzi. Dziewczyny były poubierane w sukienki, chłopacy raczej normalnie, ale bardziej schludnie niż zazwyczaj. Gdy ktoś miał imprezę urodzinową taki był już zwyczaj.
Ponieważ drzwi od domu były szeroko otwarte słyszałam już pierwsze brzmienia jakiś imprezowych utworów. Skierowałam się do wejścia i weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i pierwsze co zauważyłam to czarne oczy, których właściciel zagryzał wargę skanując moją sylwetkę. Przełknęłam ślinę i zaczęłam się rozglądać dalej, chociaż nadal zerkałam na chłopaka, który siedział rozłożony na kanapie.
Gabriel był dzisiaj ubrany w czarne spodnie i koszulę. Jego jasne włosy były jak zwykle w nieładzie i co jakiś czas mierzwił je ręką. Wyglądał dobrze, a nawet lepiej niż tylko dobrze, ale nie miałam zamiaru tego przyznawać na głos.
Ponieważ wiedziałam, że Lilith jeszcze nie ma, a Raven nie mogłam znaleźć, poszłam do jej pokoju, żeby odłożyć prezent, bo chodzenie z wielkim misiem nie należało do najprostszych. Odłożyłam go, a następnie udałam się do kuchni, gdzie miałam spotkać się z Julianem i jego kolegą. Nadal uważałam cały ten plan za głupi, ale już się na niego zgodziłam i nie było odwrotu.
-Hej.- powiedziałam widząc dwóch chłopaków stojących do mnie tyłem. Jak na zawołanie obrócili się z uśmiechem na twarzy.
Julian jak zawsze był ubrany na jasno. Miał jasnoszare spodnie i błękitne polo z długim rękawem. Jego kolega był ubrany tak samo tylko w ciemnych kolorach.
-Venus! A więc poznaj Zach'a.-uśmiechnął się do mnie promiennie.
Zach przytulił mnie na przywitanie co chyba zrobił specjalnie, bo Julian pokazał mu kciuka w górę. Przewróciłam oczami w jego stronę.
-To głupie.- westchnęłam. Mentalnie strzeliłam sobie facepalma, bo ten cały pomysł musi brzmieć naprawdę desperacko, a mi nawet na tym nie zależy.
-Ale działa.- cmoknął Julian. Zmarszczyłam brwi, nie widząc o co chodzi.- To ja was zostawię.- dodał i odszedł w nieznanym kierunku.
-Dużo się o tobie mówi.- powiedział Zach.
-Co na przykład?- zapytałam stając trochę bliżej jego, żebym go słyszała.
-Same pozytywy.- blondyn puścił mi oczko.-Julian jednak nie jest głupi.-powiedział patrząc gdzieś za mnie.
-Ah tak..?- zaczęłam i obróciłam się za siebie przez co zauważyłam zbliżającego się tutaj Gabriela.
Obróciłam się z powrotem w stronę Zacha. Po chwili poczułam jak ktoś staję za mną tak blisko, że dotyka moich pleców.
Założyłam ręce na piersi i obróciłam się w stronę blondyna. Gabriel uśmiechał się dumnie, a ja spojrzałam na niego gniewnie.
-Twoja rozmowa się już skończyła.-powiedział w stronę Zach'a.
-Ale my...- zaczęłam, ale zobaczyłam jak Zach wystraszony odchodzi.-...rozmawialiśmy.
Gabriel uśmiechał się łobuzersko widocznie zadowolony, że udało mu się spłoszyć chłopaka.
-O co chodzi?- syknęłam.
-Pięknie wyglądasz.- powiedział taksując mnie wzrokiem.
-Dzięki.-odpowiedziałam trochę wybita z tropu.-A więc o co ci chodzi?
- Mi? O nic.-zaśmiał się chłopak. Pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem i odpuściłam go pytanie się o cokolwiek.
- Tak w ogóle dziękuję za ostatnio.- powiedział, patrząc wprost na mnie.
-Nie ma sprawy.- wzruszyłam ramionami.
- Raczej mało osób by to dla mnie zrobiło, a do tego później potraktowałem Cię jak bym Cię nie znał.-dodał. Podświadomie cieszyłam się, że mnie za to przeprosił. Jakaś mała cząstka mnie lubiła z nim spędzać czas i nie mogłam zaprzeczyć, że zachował się trochę głupio.
-Bo naprawdę Cię lubię.
CZYTASZ
so hard to please.
Teen FictionVenus jest dziewczyną, którą kojarzy każdy. Natomiast mało osób wie o niej więcej niż kilka podstawowych faktów i to, że chodzi na kółko plastyczne. Na to samo kółko, na które, za karę, trafia Gabriel, jeden z popularnych i najgorętszych chłopaków o...