1. Old love

38 2 3
                                    

- Zayn?- Camila nie mogła uwierzyć, że to naprawdę on.

- tak kochanie, tak dawno czekałem, by znowu cię ujrzeć.

- umm...Zayn? Wiesz, że nie było cię cztery lata?

- uwierz, że żałuję tego bardziej niż możesz sobie wyobrazić. 

Dziewczyna wpuściła go do środka, a on rozebrał się i usiadł w salonie. Zapowiadał się ciekawy poranek. Szczególnie, że przed chwilą Cami śniło się, że wrócił. A teraz stoi tu przed nią naprawdę. W całej okazałości. Zayn Malik, jej miłość, ojciec jej syna. Pojawia się i wywraca jej życie całkowicie do góry nogami. Nie sądziła, że aż tak to ją zaskoczy, a jednak. Przygotowała wino i usiadła koło niego. Nie wiedziała od czego zacząć. Czuła, że jest w tej samej sytuacji co ona. Też niezbyt wiedział co powiedzieć i jak się zachować. Jednak miał łatwiej, to on ją zaskoczył, a nie ona jego. Po kilku minutach ciszy wreszcie odważyła się coś powiedzieć:

- wiem, że tak trochę bezpośrednio, ale muszę wiedzieć gdzie byłeś przez ten cały czas?

- Cami, obiecuję że kiedy to wszystko się skończy wyjawię ci całą prawdę, ale jeszcze nie teraz.

- kiedy się skończy?!?! To to się jeszcze nie skończyło!?!

- spokojnie, nie panikuj tak. To nic poważnego. Po prostu staraj się w to nie mieszać.

- pojawiasz się tak po prostu, pijesz moje wino i mówisz mi, żebym nie pytała gdzie spędziłeś ostatnie cztery lata twojego życia? Przypominam ci, że mamy czteroletniego synka, który wychowywał się bez ojca. 

- wiem i chcę to naprawić, obiecuję już nigdy nie opuścić ani ciebie, ani Sam'a.

- skąd mam mieć taką pewność? Znowu możesz zniknąć, a ja zostanę całkiem sama z maluchem.

- posłuchaj, nie chciałem żeby tak wyszło. Nie chciałem was na to narażać. Szczególnie mojego małego synka.

- czyli nie zamierzasz mi powiedzieć, co robiłeś podczas gdy ja się zamartwiałam jak głupia?!!

- kiedy zrozumiesz, że chciałem cię tylko chronić? Jeżeli miałbym do wyboru bycie z wami ponad waszą ochronę...oszalałbym. Wolałbym umrzeć niż, by cokolwiek wam się stało. Jesteście dla mnie wszystkim. Proszę, zrozum to.

- dobrze. Nie oczekuj jednak, że nie będę o to wypytywać. Nigdy nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się, że nic ci już nie grozi.

- ohh Zayn- uśmiechnęła się do niego.

- kiedy będę mógł go zobaczyć?

- najlepiej jak najszybciej...tylko on nic o tobie nie wie. Wie tylko, że odszedłeś za nim się urodził.

- rozumiem, ale  powiedz mi tylko jedno. Czy kiedyś między nami będzie jeszcze taka więź jak kiedyś?

-nie wiem, Zayn. Tak długo cię nie widziałam, ale...- nic już nie mówiła, ich usta spotkały się i złączyły się w namiętny, pełen pasji i miłości pocałunek- oczywiście, że tak. Byłeś dla mnie wszystkim i nic się nie zmieniło. Kocham cię.

- ja też, najbardziej na świecie.

Zayn uśmiechnął się do niej szczerze. Myślał o niej cały czas. Chciał wszystko naprawić i cieszył się, że powoli mu się to udaje. Bardzo chciał też zobaczyć swojego synka, którego nigdy jeszcze nie widział, ale wolał go nie budzić. Przecież nawet za bardzo nie wie, czy on chciałby go widzieć. Wziął do ręki kieliszek i trochę się napił. Potem poszedł zrobić jakieś śniadanie, bo zbliżała się 8 rano. Camila natomiast poszła na górę wziąć długą kąpiel. Nagle do kuchni wszedł chłopiec na oko metr dziesięć wzrostu. Z lekko rozmierzwioną, brązową czuprynką i piżamą w spider-man'a.  Przetarł lekko oczka,a następnie usiadł przy stole. Gdy w końcu się rozbudził, zobaczył Zayn'a, który robił jajecznicę.

- gdzie moja mamusia?- zapytał lekko szlochając, Sam.

- hej, mały- powiedział ciepłym głosem brunet, uśmiechając się.

Chłopiec popatrzył się na niego dziwnie i przymrużył oczy. Zszedł z krzesła i uśmiechnął się lekko.

- jestem Sam- podał mu rękę

- Zayn- brunet odwzajemnił uścisk.

- która godzina?

- 8:30

- wooow, tak długo spałem- przeciągnął się i usiadł z powrotem na krześle.

- noo, a co chciałbyś dzisiaj robić?

- chcę zjeść lody!

- no więc zabiorę cię na lody do parku- uznał- ale teraz zjedz śniadanko.

- mniam, skąd wiesz, że lubię akurat to?

- nie wiedziałem, ale dobrze się dowiedzieć.

- pycha!!!- uśmiechnął się z buzią pełną jajecznicy.

- cieszę się, że ci smakuje.

Kiedy Sammy zjadł, razem z Zaynem udali się do parku, by zjeść lody. Mały wziął smerfowe i waniliowe, a brunet czekoladowe. Razem jedli ii tak sobie siedzieli. Chłopiec wierzgał nogami i uderzał nimi o ławkę, natomiast Zayn był w niego wpatrzony jak w obrazek. Potem postanowili udać się do kina na Auta 2. Sam był zachwycony nowym towarzyszem, a Zayn cieszył się każdą chwilą spędzoną z małym. Oboje dobrze się rozumieli i cieszyli swoją obecnością. Kiedy szli już do domu, a na drodze odbijały się latarnie, które oświetlały Seattle, zaczęli znowu rozmawiać:

- jesteś przyjacielem mamy?

- raczej jej chłopakiem

- czemu nie poznałem cię wcześniej?

-wiesz, czasami po prostu nie wszystko idzie po naszej myśli. Choćbyśmy bardzo tego chcieli.

- to znaczy, że chciałeś mnie poznać?

- najbardziej na świecie.

- jesteś moim tatusiem?

Zayn'a wmurowało całkowicie w ziemię. Nie wiedział co powiedzieć.

- s...skąd to wiesz.

- czyli tak!!??- chłopiec ucieszył się , podbiegł do Zayn'a i mocno go przytulił.

Oboje trwali tak w mocnym uścisku. Zayn'a wzruszyła ta chwila bardziej niż milion innych. Czuł, że odzyskał coś, czego od dawna już nie miał. TO BYŁA RODZINA... 




Pierwszy rozdział skończony 830 słów. Następny już w piątek. Miłego wieczoru...


Need you nowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz